Inwestor z zagranicy. Biznes wymaga poznania się
O tym, jak się zachować w trakcie współpracy biznesowej, której stroną jest inwestor z zagranicy, tłumaczył dziś przyszłym pracownikom specjalista Opolskiego Centrum Rozwoju Gospodarki w Opolu.
Spotkanie dla studentów Wydziału Ekonomii i Zarządzania Politechniki Opolskiej oraz Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Opolskiego odbyło się w urzędzie marszałkowskim.
– Zaskoczyła mnie ciekawa prezentacja tematu. Dlatego, że to było całkiem młodzieżowe podejście – chwali Julia Mamczyńska z II roku zarządzania na politechnice.
– Usłyszałam dziś wiele przykładów z życia wziętych. Wniosek jest taki, że warto znać kulturę kraju, z którego przyjeżdża inwestor z zagranicy, by go przypadkiem nie urazić – dodaje Kinga Brząkała z tego samego kierunku, uczelni i roku.
OCRG: Zbierajcie doświadczenia
– Czasami dopiero z perspektywy lat dostrzegamy, że kontakt z kimś z innego kraju, pozwala nam się rozwinąć. Nie można patrzeć za wąsko. My już dziś żyjemy w środowisku międzynarodowym – zauważa Piotr Regeńczuk, zastępca kierownika z Działu Centrum Obsługi Inwestora i Eksportera w OCRG, który poprowadził zajęcia dla studentów.
Podkreśla, że otwarcie się na świat i inne kultury, ułatwi zarówno znalezienie pracy w przyszłości, jak i zdobycie nowego przyjaciela, czy w końcu – podpisanie dobrego kontraktu.
W negocjacjach znaczenie ma wiedza o danej nacji. W przypadku niektórych narodów, w relacjach biznesowych unika się dat czy numerów sali. Czwórka przynosi pecha np. w Japonii, Korei i Chinach. Dokumentów z kolei nie można podpisywać czerwonym kolorem – kraje Dalekiego Wschodu czerwonym tuszem podpisują… akty zgonu.
Inwestor z zagranicy. Co kraj, to obyczaj
Piotr Regeńczuk mówi, że specyficzną nacją w przypadku współpracy Opolszczyzny z zagranicznymi inwestorami są Koreańczycy.
– To nacja bardzo ekspansywna, wie czego chce, zna swoją siłę – tłumaczy w rozmowie z „Opolską”. – Czasami nie mamy zbyt wielu argumentów, które możemy zaproponować. W związku z tym musimy uzbroić się w wiedzę i cierpliwość, by utrzymać swoje stanowisko.
Wniosek jest taki, że Koreańczycy to partner wymagający.
– Oczekują przygotowania o każdej porze. Natomiast druga strona ma być do ich dyspozycji. I zwykle to działanie jednostronne. Dlatego to tak ważne, by różnice dostrzegać. Wtedy przed niektórymi zagraniami można się bronić – radzi. – Taką postawę doceni również nasz partner.
– Na co dzień szukamy takich inwestorów, którzy rozwiną region naukowo. Chcemy doganiać te nacje pod względem jakości zarządzania i życia – tłumaczy ekspert OCRG.
Przeciwieństwem w relacjach biznesowych jest Turcja. – W minionych latach mieliśmy wiele projektów z Turkami. Oni często chcą robić interesy w Polsce, m.in. przez polską żonę. Znają więc Polaków, łączy nas historia a relacje są raczej długotrwałe, rodzinne i partnerskie.
Niemcy: Fakty i ani minuty spóźnienia
– Opolszczyzna najwięcej spotkań handlowych i projektów inwestycyjnych prowadzi z Niemcami i Austriakami. Wymagają konkretów i faktów. Tu nie można się opierać na powiązaniach rodzinnych. I oczywiście nie uznają ani minuty spóźnienia. Taki incydent może przekreślić nawet całe negocjacje – opowiada Piotr Regeńczuk.
Dobre biznesy Opolszczyzna prowadzi także z krajami Beneluksu czy Danią. – To konkretni i życiowi ludzie. Nie chodzi im tylko o taniego pracownika – zauważa. – Ciekawie współpracuje się z Włochami. W biznesie z nimi zmyłką jest jednak to, że uznaje się ich za naród chaotyczny. Często tylko sprawiają takie wrażenie, żeby nas wyprowadzić w pole.