Przemysław Czarnek i „Willa plus”, czyli kasa dla swoich
Minister Przemysław Czarnek rozdaje grube miliony na rezydencje dla fundacji związanych z PiS. Tłuste dotacje dostają ledwo co założone organizacje. Kasa płynie do swoich szerokim strumieniem mimo sprzeciwu ekspertów powołanych przez samego Czarnka.
I co? Informacja, która na Zachodzie zmiotłaby ministra, jeśli nie cały rząd, u nas kończy się na memach i rytualnej pyskówce w Sejmie. Ot, kolejny bezczelny przykład wysysania gotówki ze skarbu państwa do prywatnych podmiotów związanych z ludźmi Jarosława Kaczyńskiego. Bo cała ta operacja ma zapewnić dobre życie partyjnych dygnitarzy na wypadek przegrania jesiennych wyborów. A w efekcie – możliwie szybki powrót dojnej zmiany do koryta.
To, co w sprawie kolejnych afer uderza jeszcze bardziej, to impregnowanie na fakty elektoratu PiS. Kaczyński zgwałcił publiczne media centralne, a potem cały segment regionalnych. Dlatego może sobie teraz spokojnie i wbrew faktom budować alternatywną opowieść o Polsce z mchu i paproci, w której skromni i uczciwi pisowcy pocą się od rana do wieczora dla dobra ogółu.
Mówiąc prościej – jeśli czegoś nie pokażą w TVP, to dla żelaznego elektoratu tego nie ma. Gdyby jutro Przemysław Czarnek przepisał warszawski Pałac Kultury i Nauki na teściową, nic wielkiego by się nie stało. „Wiadomości” przemilczałyby temat, albo wylansowały teściową na nową Matkę Teresę z Kalkuty. A na deser puszczono by gadającego po niemiecku Donalda Tuska.
Polska PiS – wielki projekt wydojenia państwa
Bo polityka brutalnego podzielenia Polski, jaką od lat realizuje prezes PiS, to nie siepanie na oślep. To precyzyjny plan, który ma pomóc w utrwaleniu tej władzy i przejmowania przez swoich narodowego majątku. Jarosław Kaczyński tych, którzy się buntują, zohydza wyborcom na wszelkie sposoby. Sędziowie są komunistami i złodziejami wiertarek. A niezależni dziennikarze – folksdojczami piszącymi na zlecenie Berlina. W efekcie pierwsze strony „Gazety Wyborczej”, czołówki Onetu czy „Faktów” TVN mają mocno ograniczony wpływ na polską rzeczywistość. Zaś na wyborców PiS – żadnego.
Trudniej się bajeruje w mediach lokalnych. Tutaj ludzie patrzą za okno i widzą, jak jest. Tym bardziej nie rozumiem, po co syn prezesa opolskiej spółki Wodociągi i Kanalizacja, znany polityk prawicy, wyciągnął aż takie armaty w obronie ojca. Europoseł, który uderza w Warszawie do szefowej Państwowej Inspekcji Pracy, by lobbować za tatą, to jest rzecz, która w każdym poważnym kraju zostałaby skrytykowana przez wszystkie strony politycznego sporu. I solidarnie przez wszystkie media.
U nas mało kogo to już oburza. W końcu to pikuś przy milionach na wille Czarnka, a wille Czarnka to pikuś przy miliardach podarowanych Arabom z „Saudi Aramco”. I tak przesuwamy kolejne granice przyzwoitości, budując w Warszawie Budapeszt. Co zresztą pierwszy sekretarz KC PiS otwarcie zapowiedział.
„Fundacja Polska Wielki Projekt” – głosi nazwa jednej z tych pisowskich organizacji, który Przemysław Czarnek dał miliony. Tak, Polska PiS to wielki i drobiazgowo przemyślany projekt podzielenia, zawłaszczenia i wydojenia państwa. Wielki projekt małych ludzi, którzy z hasła „wystarczy nie kraść” uczynili brawurową parodię.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.