Opolscy nauczyciele, którzy trafili do „miasteczka” rozłożonego obok Ministerstwa Edukacji i Nauki przy Alei Szucha, zapamiętają je z wielu powodów. M.in. takiego, że choć był to jeden z największych nauczycielskich protestów w ostatnich latach, to przebiegał bez przemarszy, dźwięków wuwuzeli i okrzyków. Przyjęto inną formę – debat, spotkań i różnotematycznych paneli dyskusyjnych. Niektóre z nich trwały całą dobę, a wszystko pod hasłem „Edukacja jest najważniejsza”.
Zapamiętają je także dlatego, że pokazało jawne lekceważenie nauczycieli przez obecną władzę.
– Nawet przedstawiciel ministerstwa do nas nie wyszedł, a co dopiero sam Przemysław Czarnek – mówią z goryczą opolscy nauczyciele, którzy trafili do „miasteczka”.
Nauczyciele: Przemysław Czarnek nas zignorował
Czy jest więc szansa, że rząd zdecyduje się na rozmowy z nauczycielami, jak rozwiązać problemy polskiej oświaty?
– Przyznam, że nadziei specjalnej nie ma, bo liczą się fakty – podkreśla też Wanda Sobiborowicz, przewodnicząca Okręgu Opolskiego ZNP. – A fakty są takie, że pan minister Czarnek był zapraszany na różnego typu spotkania do „miasteczka”. Z ministerstwa ma zaledwie 150 metrów, a nie miał czasu, żeby przyjść.
Potem do spotkania z ministrem miało dojść 18 października, jak mówią, ale Przemysław Czarnek znów nie znalazł czasu.
– A na 28 października zaprosił prezesa ZNP, ale w ogóle nie uzgadniał tego terminu ze Sławomirem Broniarzem, a prezes ZNP ma od dawna zaplanowany wyjazd zagraniczny – mówi Wanda Sobiborowicz. – Trudno przewidywać, czy osiągniemy jakiś sukces. Trudno mieć jakąś wielką nadzieję, bo ministerstwo i cały rząd mają określony kierunek działania. Nic do nich nie przemawia.
Szefowa opolskiego ZNP: „Czarnkowo” to widzę
Dla nauczycieli jest jasne, że resort oświaty reprezentuje jedną opcję i na wykształconym społeczeństwie im nie zależy. A szkoła to nie miejsce, gdzie prezentuje się jedyną opcję, wyznawaną przez rządzących.
– Edukacja jest najważniejsza – podkreśla Wanda Sobiborowicz. – Oczywiście, bardzo ważne jest zdrowie i inne dziedziny, ale jeśli nie będzie dobrze wykształconego społeczeństwa, to nie będzie niczego. To, które chcą kształtować obecnie rządzący, ma być posłuszne, bo tak to wygląda z założeń. Widzę to czarno, żeby nie powiedzieć „czarnkowo”.
Szefowa opolskiego ZNP dodaje, że każda władza przeprowadza w edukacji rewolucję.
– Bo w edukacji jest najłatwiej przeprowadzać rewolucję, a rewolucja nie jest potrzebna.Konieczne są zmiany, bo my się cofamy – mówi przewodnicząca opolskiego ZNP. – Całą nadzieję pokładam w tym, że mamy bardzo wielu mądrych i logicznych nauczycieli. Oni będą robić swoje, a współczesna młodzież nie będzie cicho i posłusznie siedzieć.
Protestują opolscy nauczyciele ze szkół i uczelni wyższych
Opolskie szkolnictwo wyższe reprezentował w „miasteczku” Uniwersytet Opolski, zabrakło reprezentanta chociażby Politechniki Opolskiej.
– Pojechałem walczyć o nasze postulaty. Między innymi chodzi o zwiększenie nakładów na szkolnictwo wyższe i naukę do 3 procent PKB. Ten wzrost miałby być rozłożony na lata, a roczny wzrost to 0,3 proc. – mówi Jan Piotrowski, reprezentujący ZNP na UO. – W „miasteczku” szkolnictwo wyższe też miało swoje panele dyskusyjne.
Jan Piotrowski dodaje, że oświata oraz szkolnictwo wyższe i nauka będą osobno swoje pisma-postulaty przekazywać do resortu oświaty.
– Rozpoczyna się praca nad budżetem, więc ważne, żeby te nasze postulaty zostały uwzględnione – podkreśla Jan Piotrowski. – Czekamy teraz na decyzję zarządu głównego ZNP, jak będą wyglądały nasze dalsze działania.
A działać trzeba, ponieważ – jak mówią nauczyciele – pył bitewny opadł, a ze strony MEN nie ma żadnej reakcji.