Krzysztof Ogiolda, Krzysztof Zyzik: Przez wiele lat wyróżnikiem Śląska Opolskiego były wielokulturowość i otwartość. Co myśmy z tym dziś zrobili?
Prof. Dorota Simonides: Przez lata chęć do inwestowania w ten region brała się stąd, że to było takie miejsce, gdzie jest pracowitość, harmonia, tolerancja, gdzie się innych słucha i wysłuchuje. Dzisiaj wszystko się zmieniło. Istnieje głęboki społeczny podział i on mnie zdumiewa. Przykład. Byłam na śląskim weselu. Na początku przyjęcia wstaje starosta i mówi: „Proszę państwa, polityka jest tu zabroniona. Proszę was, nie mówmy przy stole o tym, jakie kto ma poglądy”. Kto inny mówił mi, że na wielu weselach i innych przyjęciach przy jednych stolikach sadza się zwolenników PiS-u, a sympatyków innych ugrupowań osobno. Bo inaczej, jak goście wypiją, kończy się na wzywaniu jeśli nie policji, to przynajmniej ochrony. Nawet na stypach często się ludzi w ten sposób oddziela, żeby się przy rozmowach o polityce nie poróżnili. Dawniej wspominało się zmarłego i to, co on dobrego zrobił w życiu. To nikogo nie dzieliło.
Proszę – z pozycji obserwatorki życia politycznego – powiedzieć, skąd się ta wzajemna niechęć i niemożność rozmawiania wzięły?
– Zacznę od przykładu. Część senatorów w czasie spisu powszechnego podała się za Ślązaków, choć wcale z tej ziemi nie pochodzą. To była ich odpowiedź na słowa lidera PiS-u, który Ślązaków uznał za piątą kolumnę i zakamuflowaną opcję niemiecką. Podobny dzielący skutek miały słowa Jacka Kurskiego o „dziadku z Wehrmachtu” Donalda Tuska. Odniosłam się do nich krytycznie, odbierając w 2008 roku doktorat honorowy UO. Powiedziałam wprost, że nie może być prezesem dużej partii człowiek, który nie wie, że Kaszubi – zupełnie tak samo jak Ślązacy – byli obywatelami Niemiec i mieli wybór między służbą w Wehrmachcie i wyrokiem śmierci. Zatem u początku tych podziałów jest demonstrowany w życiu publicznym brak znajomości historii, myślenia historycznego, brak kompetencji połączony z brakiem pokory. On się wyraża gotowością do mówienia o tym, na czym mówca się nie zna, na przykład o wojennych reparacjach ze strony Niemiec.
Pani zna Jarosława Kaczyńskiego od lat. Co spowodowało – pani zdaniem – że uznał on w pewnym momencie, że trzeba świadomość społeczną przeorać, a elity wymienić?
– Bracia Kaczyńscy byli senatorami pierwszej kadencji. Wtedy ich poznałam. Koniecznie chcieli zawładnąć Lechem Wałęsą. To oni go namówili, żeby został prezydentem. I zostali w jego otoczeniu. Poczuli, co to znaczy, mieć władzę. Potem zły wpływ, szczególnie na Jarosława, wywarli pochlebcy, którzy mu się podlizywali. Dzisiaj rezultat jest taki, że ja – mając 94 lata – czyli w wieku, gdy trzeba się poważnie liczyć ze śmiercią, najbardziej boleję nad tym, że umrę w Polsce, w której jeden człowiek będzie jej dyktatorem.
Sądzi pani profesor, że to jest możliwe?
– Tak, bo wszyscy mu ulegają. Nie mamy premiera, mamy kłamcę, który mówi, co mu każą. Mamy ministrów, którzy nie wiedzą, co się w kraju i w ich resortach dzieje. Pokazała to niedawna katastrofa ekologiczna na Odrze. Nie mamy struktur państwa, bo zostały zastąpione przez fasady.
Jarosławem Kaczyńskim kieruje poczucie krzywdy?
– Raczej poczucie niższości. Ono prowadzi do zachowań typu „ja jestem najważniejszy”.
I unicestwiania przeciwników?
– Nie tylko przeciwników. Także państwa. Bo co to za państwo, w którym ostatecznie rozkazy jednego tylko człowieka są wykonywane w wojsku czy w służbach wywiadowczych, zresztą wcześniej zupełnie zniszczonych. Słuchają go ministrowie z szefem Ministerstwa Spraw Wewnętrznych na czele, a także znaczna część mediów. To wszystko mu pozwala na negatywny dobór współpracowników. Nie tyle kompetentnych, ile posłusznych. Także dlatego, że prezes coś na nich ma.
- Jakie błędy popełnili poprzednicy obecnej władzy?
- Co prof. Dorocie Simonides mówią politycy PiS?
- Czym grozili jej ubecy?
- Dlaczego opozycja jest milcząca?
- Czy jest szansa na sklejenie podzielonego społeczeństwa?
Odpowiedzi na te i inne pytania w dalszym ciągu rozmowy „Polska została zepsuta. I to na pokolenia”. Przeczytasz go w e-wydaniu tygodnika „Opolska”. Kup e-wydanie!