Krzysztof Ogiolda: Bardzo wiele dzieci w Polsce cierpi na próchnicę zębów. Czym właściwie jest owa próchnica?
Lek. stom. Barbara Hamryszak: Próchnica to choroba nabyta. To jest bardzo ważne, że nie rodzimy się z próchnicą. Ona powstaje po wpływem określonych czynników i my te trzy główne czynniki znamy. Są nimi: brak właściwej higieny jamy ustnej, niewłaściwa dieta oraz unikanie wizyt kontrolnych w gabinecie stomatologicznym.
Przypomnijmy, na czym ta choroba polega?
– Na demineralizacji twardych tkanek naszych zębów. Ząb otoczony jest tkanką, która nazywa się szkliwo i zębina. Próchnica rozpoczyna się od wspomnianej demineralizacji, czyli zniszczenia związków mineralnych w szkliwie. One są bardzo twarde, ale ulegają zniszczeniu pod wpływem kwasów wytwarzanych przez bakterie. Zaś wspaniałą odżywką dla bakterii jest cukier.
Pod wpływem tego cukru powstają – mówiąc uczenie – ubytki, a mówiąc potocznie dziury w zębach?
– Proces ten rozpoczyna się tzw. zmętnieniem szkliwa, które lekarz stomatolog w gabinecie z odpowiednim oświetleniem, używając powiększającego lusterka zauważy. To ważne, by już wtedy dziecko się u dentysty znalazło, bo takie zmiany są jeszcze odwracalne. W kolejnym etapie zmętnienie szkliwa przekształca się w białą plamę, następnie w żółtą, potem brązową, a ostatecznie czarną. I wtedy powstaje ubytek.
Można się przerazić, czytając, że w Polce już w wieku 2-3 lat połowa dzieci cierpi na próchnicę, a wśród dzieci starszych aż 80 procent. Czym to wytłumaczyć, skoro szczoteczka i pasta do zębów jest dzisiaj praktycznie w każdym domu?
– Ogólnopolski monitoring zdrowia jamy ustnej jest prowadzony w różnych województwach co kilka lat i wynika z niego, że poziom próchnicy u naszych dzieci rzeczywiście sięga 80 procent. Już malutkie dzieci mają często tzw. próchnicę butelkową. Jest ona efektem przedłużenia tzw. karmienia na żądanie. Popieramy takie karmienie, ale do szóstego miesiąca, a nie do trzeciego roku życia. Jak dziecku wychodzą pierwsze zęby, powinien to być dla rodzica znak, że karmienie powinno być trochę inne. W wieku dwóch lat zalecamy, by dziecko spożywało do pięciu posiłków w ciągu dnia.
Wracam do pytania o to, dlaczego próchnica jest powszechna, mimo równoczesnej powszechności dostępu dzieci do pasty i szczoteczki do zębów, której jeszcze w pokoleniu moich dziadków w wielu środowiskach nie było?
– Ale pana dziadkowie na pewno nie mieli takiego dostępu do cukru jak dzieci współcześnie. One w wielu domach mogą spożywać dowolną ilość słodyczy. Choć zauważam – także wśród moich pacjentów – bardzo pozytywne nawyki. Ważne jest np. zabieranie do szkoły butelki z wodą, a nie z sokiem. Wielu uczniów tak robi i efekty widać. Mam takich pacjentów, którzy przychodzą do mnie od pierwszego ząbka do osiągnięcia pełnoletności i żyją bez próchnicy.
Ile jest prawdy w tym, że trzylatek często ma szczotkę, ale nie umie jej – bez pomocy rodziców – używać. Uczy się dopiero wypluwać pastę i wodę po wypłukaniu buzi itd.
– Uważa się, że nawet dziecko w wieku 8-10 lat nie umie samo umyć sobie dobrze zębów. Rodzic musi mu pomóc. Mycie zębów w przedszkolu służy przede wszystkim wyrabianiu nawyku. Ale tak jak trzylatek nie umie pisać, tak i zębów sam nie umyje. To jest naprawdę trudna czynność, ta rączka musi być skoordynowana, potrzebny jest odpowiedni nacisk itd. Niech dzieci myją zęby w przedszkolu, ale to nie zwalnia rodziców od umycia ich dziecku rano i wieczorem. Niemniej rola przedszkoli, które decydują się na udział w programach profilaktycznych jest ogromna. Dzieci pięknie się przy tym uczą o higienie, o odżywianiu. Na koniec przychodzę i badam jamę ustną i rodzic dostaje informację, czy i co jest do leczenia.
Jaka szczoteczka do zębów jest dla malucha najlepsza?
– Koniecznie z małą główką, dostosowana do wielkości jamy ustnej dziecka. Pasta odpowiednia dla wieku. Na każdej paście powinno być napisane, dla jakiego wieku jest przeznaczona. Pasty od zera do dwóch lat są przystosowane do tego, żeby dzieci mogły ją bez żadnych negatywnych konsekwencji połykać. Wypluwać i płukać dziecko uczy się dopiero w wieku około trzech lat.
Jak często dziecko powinno do gabinetu dentysty trafiać? Pytam, bo lęk przed fotelem stomatologicznym wciąż jest znaczny…
– Najlepiej co trzy miesiące. Nie tylko uczymy przy tej okazji higieny i właściwego odżywiania, ale mamy już preparaty wzmacniające szkliwo. Polecamy takie zabiegi jak lakierowanie i lakowanie zębów, czyli wypełnianie lakiem powierzchni niegładkich zębów.
Są specjalne programy profilaktyczne?
– Jest coraz więcej programów, w Opolu finansuje je urząd miasta, w innych miejscach np. producenci gumy do żucia – w wielu miejscach stomatolog wchodzi do przedszkola i do szkoły. Staramy się, by ten lęk przed dentystą opanować. Ale decydująca jest rola rodzica, który takie 2-3 letnie dziecko do stomatologa przyprowadzi. I to wtedy, gdy się nic nie dzieje. Najtrudniejsza dla dziecka jest wizyta wtedy, gdy mama przyprowadza je już z dużym ubytkiem, zapaleniem miazgi, a dziecko od trzech nocy z powodu silnego bólu nie spało. Wtedy rzeczywiście można się zniechęcić, bo taka wizyta – mimo nowoczesnych znieczuleń – jest nieprzyjemna i dla dziecka stresująca.
Coraz częściej możemy gdzieś przeczytać o takim modelu wychowania, w którym dziecko dostaje słodycze np. tylko w jeden dzień w tygodniu albo – jeśli nawet ma do nich dostęp codziennie – to tylko przez jedną godzinę w ciągu dnia. To dobry model?
– To jest bardzo słuszna idea. Zaczerpnęliśmy ją od Skandynawów, którzy próchnicę skutecznie wytępili. Oni mają tzw. słodkie soboty. Raz w tygodniu dziecko coś słodkiego dostaje. To nieprzypadkowo jest sobota. Bo wtedy ono zaraz po jedzeniu słodyczy idzie umyć zęby i może być przypilnowane przez rodzica. Mówię o tym moim pacjentom. Na pewno są rodziny, które to robią, ale generalnie takie podejście jest ciągle u nas rzadkością. Za bardzo jesteśmy i to już od wczesnego dzieciństwa do słodyczy przyzwyczajeni.
Jaka dieta sprzyja powstawaniu próchnicy?
– Cukier jest niemal w każdym produkcie, jaki spożywamy. Nawet jak na opakowaniu soku jest napisane, że nie zawiera dodatkowego cukru, to i tak same owoce zawierają cukier. Dlatego tak ważne jest, by spożywać co najwyżej pięć posiłków dziennie. Bardzo korzystnym czynnikiem przeciwpróchnicowym jest ślina, bo ona wypłukuje cukier ze szkliwa, ale tej ślinie też trzeba dać czas. Przestrzegamy pacjentów, by po ostatnim myciu zębów już niczego słodkiego nie jeść, napić się tylko wody. W nocy ślinianki pracują nieco mniej. Więc jeśli w nocy dzieci dostają butelkę z mlekiem lub słodką kaszką, to ta kaszka bardzo długo na szkliwie pozostanie.
A jeśli nie da się nie karmić w nocy?
– To przygotujmy drugą butelkę ze zwykłą wodą, żeby dziecko choć łyk tej wody zrobiło, bo wtedy kaszka czy mleko zostaną rozpuszczone. Ale jak się zęby pojawiają, to najlepiej w nocy nie jeść. Tak natura podpowiada.
Jak często myć zęby? Po każdym posiłku?
– Nie ma takiej potrzeby. Dwa, trzy razy dziennie wystarczy. Szkliwo własną szczoteczką też potrafimy zniszczyć. Bardzo popularne i polecane przeze mnie są płukanki jamy ustnej. Jeśli zęby nie są u ułożone równo w łuku, szczoteczka nie zawsze do każdego zakamarka dotrze. Natomiast płukanka przeciwpróchnicowa – można ją kupić w drogerii albo w aptece – ma większe szanse, by dotrzeć wszędzie.
Kiedy sam byłem dzieckiem, w szkole odbywała się tzw. fluoryzacja. Czy to był dobry pomysł, czy jest kontynuowany?
– Nadal jest to wykonywane, bo to bardzo dobry pomysł. W klasach 1-6 sześć razy w ciągu roku szkolnego, czyli co sześć tygodni wykonują to panie pielęgniarki, które również uczą dzieci prawidłowego szczotkowania. Polecamy tę metodę, naprawdę warto.
Z próchnicą trzeba walczyć, bo ona nie tylko zęby dziurawi…
– Jest wywoływana przez bakterie, które wszyscy – dobre i złe – w ustach mamy. Te złe bakterie są nie tylko na powierzchni zęba, na powierzchni ubytku. One znajdują się także w gardle, w sercu i w stawach. I mogą powodować zarówno zapalenie mięśnia sercowego, jak i zapalenie stawów.