NASZA SONDA PRZED MUNDIALEM W KATARZE
Łukasz Baliński: Kto wygra mundial?
Tomasz Garbowski: Ciężko powiedzieć. Dopiero w czasie mistrzostw będę analizował grę drużyn. Tym bardziej, że pierwszy raz mamy sytuację, iż turniej będzie grany późną jesienią, nawet można powiedzieć, że w Polsce to zimą. Dlatego ta temperatura mundialowa będzie wzrastała dopiero z meczu na mecz. Sam jeszcze nawet nie wiem czy mam faworyta. Wiele drużyn ma mocne ekipy. Zobaczymy kto w jakiej formie będzie. Bardzo ważne jest też choćby to czy zawodnicy będą wypoczęci czy też nie? To wszystko jest sporą niewiadomą, poprzez to, że turniej zaplanowano praktycznie w trakcie sezonu.
Kto będzie „czarnym koniem”?
– Można by upatrywać w takiej roli Anglię, ale z drugiej strony w trakcie Ligi Narodów ekipa ta przeżywała spory kryzys. Wiele reprezentacji także musi odmłodzić swoje kadry stąd ciężko powiedzieć, jak kto się będzie prezentował. Ja ogólnie lubię piłkę Ameryki Południowej. Przyznam, że jakoś tak bliski był mi często Urugwaj. Zawsze po cichu kibicowałem tej drużynie i darzyłem ją sympatią. Nie grają z nami, tak że nic mi nie szkodzi żeby ich obstawić. Liczę, że sprawią kilka niespodzianek.
Która drużyna z kolei może być rozczarowaniem?
– Po pierwsze zobaczymy czy faworyci powychodzą z grup. Przecież ostatnio nie udało się to Niemcom. Dla takich zespołów jak właśnie ta ekipa czy Argentyna, Brazylia, Francja brak awansu do 1/8 finału to byłaby sensacja. Czekaja nas specyficzne mistrzostwa. Bywało tak, że te drużyny, które podchodziły do takich turniejów z marszu, jak np. Dania w 1992 roku, wgrywały je. Nie chcę wróżyć, ale myślę, że to może być mundial pełen niespodzianek. Wszystko tu będzie jeszcze bardziej nieprzewidywalne niż zwykle. Dlatego wolałbym nie mówić wprost ani o faworytach, ani o tym kto zawiedzie.
Jak poradzą sobie Polacy?
– Dla nas sukcesem będzie wyjście z grupy. Każdy jednak z większości uczestników planuje, przynajmniej na starcie, żeby rozegrać więcej meczów niż trzy. My w ostatnich turniejach mistrzowskich byliśmy napompowani entuzjazmem, a później już pierwsze spotkanie nas weryfikowało. Jak to mówią „żeby wejść na wieżę, trzeba zacząć od pierwszego stopnia”. Jeżeli uda się nam zdobyć punkty z Meksykiem, to jest duża szansa na pozytywny rozwój dalszych wypadków. Nie wolno jednak myśleć o drugim albo trzecim pojedynku, jeśli się nie myśli o pierwszym. Uważam, że tak przegraliśmy nasz ostatni udział w Euro. Porażką i to po kiepskim meczu ze Słowacją. Przecież na takich turniejach często idzie się siła rozpędu.
Na kim będzie się opierała gra Polaków poza Robertem Lewandowskim?
– Ja chciałbym, żeby to był turniej Piotra Zielińskiego, któremu kibicuje, który ma papiery na „światowe granie”. Jak go obserwuje od wielu lat to dla mnie jest to Pan Piłkarz, który jednak nie zawsze potrafi pokazać to w reprezentacji. Dla mnie to jest taki „polski Luka Modrić”. Mam nadzieje, że pazura pokażą młodzi, nie będą kalkulować i pozytywnie zaskoczą. Jak choćby Sebastian Szymański, Michał Skóraś czy Jakub Kamiński czy Przemysław Frankowski. Myślę, że będzie kilka odkryć. Obyśmy się nie bali i grali odważnie, a powinno być dobrze.
Kto będzie królem strzelców?
– Dla mnie ostatnio najlepszym napastnikiem jest Karim Benzema, choć ostatnio przez kontuzję przechodził spory kryzys. Niemniej gdy jest w formie to nie tylko wykańcza sytuacje, ale też potrafi grać dla drużyny. Oczywiście, że kibicuje Robertowi Lewandowskiemu, choć tez pamiętajmy, że będzie pieczołowicie kryty i spora część uwagi rywali będzie zwrócona na niego. I wtedy, tak jak np. z Albanią, pojawi się Karol Świderski i wtedy on zaskoczy. Nieważne jednak kto będzie strzelał dla nas, najważniejsze żebyśmy wygrywali.