Podopieczni Marcina Sekuli cel na tę kampanię wypełnili, a był nim awans do play off. Następnie na etapie półfinału okazali się gorsi od Startu Gniezno. I to dwukrotnie, albowiem u siebie przegrali 44:46, a w rewanżu 37:53. Wyniki zatem identyczne jak rok wcześniej.
Rozmowa z prezesem Kolejarza Opole
– Jakby pan podsumował sezon 2024?
Zygmunt Dziemba, prezes Kolejarza: Myślę, że pokazaliśmy się z całkiem niezłej strony. Choć wielu w nas nie wierzyło, to awansowaliśmy do play off, a i tam w pierwszym meczu zaprezentowaliśmy się przyzwoicie. Przecież w Opolu zabrakło trzech punktów żeby wygrać. W rewanżu drużyna się rozsypała, trochę zawiedli zawodnicy, na których liczyłem, że będą walczyć do samego końca, bo takie były założenia w rozmowach z zarządem. Niestety, stało się inaczej, co też dało do myślenia na przyszłość.
– Trochę też szkoda, że w fazie zasadniczej nie udało się zdobyć jednego „dużego” punktu więcej. Wtedy w półfinale uniknęlibyście faworytów ligi.
– W play off każdy prawie mecz jest tak samo ciężki i to jest obojętne, z kim byśmy się ścigali. Team z Tarnowa też ma w składzie dobre nazwiska, podobnie jak i ekipa z Gniezna, której – mimo wszystko – się postawiliśmy.
– Gdy rozmawialiśmy przed tym sezonem, mówił pan, że to będzie taki rok na przeczekanie.
– Robiliśmy pewnego rodzaju przymiarki pod przyszłe lata. Chcieliśmy sprawdzić niektórych zawodników, czy się nadają na dalszą jazdę u nas. I niektórzy pokazali, że możemy na nich stawiać, ale też byli i tacy, co zawiedli. Nie będę wymieniał nazwisk, kto umie liczyć punkty, ten wie, o kogo chodzi. Cieszy za to fakt, iż mamy czterech wychowanków w kadrze. To też jest nasza nadzieja na przyszłe lata. Zobaczymy, jak się będą rozwijać, niemniej będziemy się starali żeby jeździli coraz więcej. Bo jeszcze tych „kółek” muszą nakręcić zanim wejdą mocniej w seniorski żużel.
– Trener Marcin Sekula zostaje?
– Trochę za wcześnie na ostateczne decyzje, ale niebawem mamy się spotkać i porozmawiać. Najpierw chcemy zamknąć miniony sezon i wyciągnąć wnioski.
– Gdyby tak mieć paru jeszcze jednego, dwóch takich jak Robert Chmiel…
– Gdy dwa lata temu go kontraktowaliśmy, to mało kto widział w tym sens. My jednak wierzyliśmy w niego i wiedzieliśmy, że będzie walczył o jak najlepszy wynik zarówno dla siebie, jak i dla całej drużyny. Teraz mamy w jego osobie naprawdę mocnego lidera. I już z nim rozmawiamy, bo chcielibyśmy go za wszelką cenę zatrzymać. Na nim można budować nową drużynę. Na pewno trzeba jednak mocno zmienić resztę składu. Jeżeli chcemy jechać w kolejnym roku po awans, to tego nie unikniemy. Powtórzę: pokazaliśmy teraz, że jesteśmy w stanie powalczyć, ale na awans to jest za mało.
– Budowa stadionu piłkarskiego powoli dobiega końca. Wy niejako jesteście następni w kolejce. Jubileusz klubu, chęci awansu, argumenty mocne.
– Mamy w piątek spotkanie z panem prezydentem, które też zapewne da nam dużo do myślenia. Chociażby w kwestii tego co dalej ze stadionem. Wiele osób na to liczy. Będę też wiedział, w którą stronę idziemy. Ja chciałbym pójść w stronę zbudowania drużyny na awans i z mojej strony zrobię wszystko żeby to uczynić. Do tego będę potrzebował wsparcia samorządów, w tym miasta, no i sponsorów. W tym sporcie wiele jest uzależnione od finansów.
– Tegoroczny budżet jest pod kontrolą?
– Tak, aczkolwiek czekamy jeszcze na pieniądze od niektórych sponsorów, żeby budżet zamknąć. Staramy się rozliczyć z zawodnikami do października i na pewno tak zrobimy, jak co roku. Po to także, aby nowy sezon rozpocząć z czystym kontem, żeby klub miał odpowiednie możliwości finansowe i budżet na mocny skład. Bo nasi kibice też na to zasługują, choćby za tak liczny udział we wszystkich zawodach. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, żeby ich zadowolić, zyskaliśmy wiele i obiecuję, że w następnym roku uzyskamy więcej.
Czytaj także: Porażka Kolejarza Opole w Gnieźnie, a zatem i koniec sezonu
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.