Polityczni komentatorzy stają na głowach, żeby doszukać się przemyślanej, diabolicznej strategii w ostatnich posunięciach PiS i decyzjach, jakie podejmuje prezes Kaczyński. Ale sądzę, że na Nowogrodzkiej żadnej strategii nie ma. A to wszystko, co widzimy, to zwyczajna prowizorka. Po prostu różne konwulsyjne ruchy na zasadzie, że coś trzeba robić, bo trzeba przekonać elektorat, że partia wprawdzie otrzymała potężny cios, ale nie padła na deski i nadal walczy. To istotne szczególnie przed wyborami samorządowymi, na przegranie których PiS nie może sobie pozwolić.
Taki jest też sens groteski „Morawiecki tworzy rząd”, za którą nie idzie żaden wyrachowany dalekosiężny polityczny cel. Ma ona natomiast dwa inne, krótkoterminowe, ale dla elity PiS niezmiernie ważne cele. Pierwszy to uzyskanie dodatkowego czasu na wydojenie publicznych pieniędzy, a drugi – łagodzenie traumy Jarosława Kaczyńskiego.
Z jakichś powodów prezes Kaczyński był przekonany, iż będzie rządził trzecią kadencję. Nie miał planu B i C, dlatego po przegranej z Tuskiem – a tak traktuje zwycięstwo opozycji – znalazł się w szoku. Zaprzysiężenie lidera PO na premiera odbierze w kategoriach upokorzenia, dlatego on i jego otoczenie robią wszystko, żeby ten moment jak najbardziej opóźnić. Żeby prezes ochłonął, wyszedł z szoku i coś wymyślił, bo partia zaczyna erodować.
PiS obecnie opiera się tylko na Jarosławie Kaczyńskim, który już wie, że ma niewielkie szanse, by to pod jego kierownictwem partia znów sięgnęła po władzę. Teraz jego ambicją będzie, by PiS przetrwał, kiedy on zniknie z politycznej sceny. To forma takiego politycznego testamentu. Ale im dłużej pozostanie w traumie, tym trudniej mu będzie zrealizować ten cel. Co może nie jest złą wiadomością dla Polski.
Czytaj także: Obnażyć system w świetle jupiterów
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.