Czołowy atut jakim może pochwalić się powiat prudnicki to położenie: u podnóża Sudetów, na pograniczu dwóch krain geograficznych – Płaskowyżu Głubczyckiego i Gór Opawskich. Dzięki temu rozwija się tu branża turystyczna.
Dużą część regionu zajmują też wysoko położone tereny równinne o łagodnym klimacie i bardzo dobrej glebie lessowej. Są też słabo zalesione, co sprzyja rozwojowi wysokowydajnego rolnictwa, z czego słynie obecnie ziemia prudnicka.
Powiat prudnicki – kluczowe przemiany lat 90. XX w.
Region cechuje niezbyt rozwinięta i skoncentrowana w miastach produkcja przemysłowa z dobrze rozwiniętą produkcją rolno-spożywczą. Powiat jest dobrze skomunikowany z całym obszarem śląskim i tzw. „trasą sudecką” z innymi częściami Sudetów oraz północną częścią Czech i Moraw. Dlatego też sprzyja to wymianie handlowej, kulturalnej i turystycznej.
Po przemianach lat 90. XX w. zamknięto dwie duże firmy działające w Prudniku: słynne Zakłady Przemysłu Bawełnianego „Frotex” i Prudnickie Zakłady Obuwia „Primus”.
– W związku z tym spowodowało to dość mocne perturbacje na rynku. Z miasta przemysłowego staliśmy się miastem tracącym funkcje społeczne – stwierdza Grzegorz Zawiślak, burmistrz Prudnika.
W tym samym tonie wypowiada się starosta prudnicki, zwracając uwagę, że niegdyś znany jako „miasto tkaczy i obuwników”, Prudnik od około 25 lat przechodzi duże przeobrażenia w zakresie zakładów przemysłowych na swoim terenie.
– Wydaje się, że bezpowrotnie utraciliśmy lokalizację dużych firm przemysłu bawełnianego i obuwniczego, ostatnio upadła także Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska – przypomina Radosław Roszkowski.
Przyciągnąć nowe branże
Władze gminy Prudnik od wielu lat starają się pozyskiwać inwestorów, budujących tu nowe zakłady. Kiedyś były to firmy Artech (tonery do drukarek), Coroplast (kable i przewody), potem Henniges Automotive (uszczelki i gumowe elementy do samochodów), która ulokowała się w zabudowaniach po dawnym Froteksie.
– Część z nich funkcjonuje nadal. Mimo to, wyraźnie brakuje tu firm dużych i większej ilości średnich – ocenia starosta.
W Prudniku na pierwszy plan wysuwa się Steinpol (meble tapicerowane, działająca na bazie dawnych Opolskich Fabryk Mebli), który zatrudnia około 500 pracowników. Tu działa też największy na Opolszczyźnie zakład pracy chronionej – Spółdzielnia Pionier, która daje pracę blisko 200 osobom.
Natomiast w Białej prężnie rozwija się Ustronianka (woda i napoje chłodzące). A a w Głogówku firmy transportowe: Morawiec, Kurspiot, Cichoń oraz produkująca stolarkę okienną i drzwiową firma Filplast.
Powiat prudnicki jest znany w kraju i za granicą z biznesu związanego z prowadzeniem firm transportowych. I tu solidną markę wypracowaną przez dekady prezentuje firma Morawiec z Głogówka, która w ramach swoich kilku spółek zatrudnia około 650 osób.
– Dziś w biznesie trzeba patrzeć na optymalizację kosztów. Dlatego my idziemy w kierunku rozwoju energii odnawialnej, po to by obniżyć koszty działalności. Jeśli nam się to uda, to do roku powinniśmy być energetycznie samowystarczalni – mówi Alfred Morawiec, prezes zarządu firmy.
Flota firmy liczy ponad 350 pojazdów, które jeżdżą głównie po Czechach, Słowacji, Węgrzech i Niemczech.
– Z tego względu lokalizacja naszej firmy nie jest zła. Pozyskanie pracowników nie jest dla nas trudne, mamy dobrą opinię, jesteśmy solidni – wylicza.
Prezes Morawiec zauważa, że w transporcie i logistyce obecnie rynek się kurczy.
– Trudno pozyskać nowych kontrahentów, firmy dziś raczej się zwijają. W gospodarce, jak w transporcie są lata tłuste i chude. Teraz mamy te drugie. Miejmy nadzieję, że za jakiś rok to się już zmieni – prognozuje Morawiec.
Biznes pomaga budować PUP
Obecnie Prudnik wkłada wiele wysiłku, by odczarować wizerunek miasta, które utraciło swój sztandarowy przemysł. Jak również marki rozpoznawalne w całym kraju. Boryka się też z dość wysokim bezrobociem i odpływem młodych do większych ośrodków.
Na koniec grudnia 2023 r. stopa bezrobocia rejestrowego wynosiła w powiecie prudnickim 9,1 proc. (dane GUS w Opolu), co jest drugim najwyższym wynikiem w województwie (zaraz po pow. głubczyckim – 10,2 proc.).
Jak podaje Prudnicki Urząd Pracy, bezrobocie w ostatnich latach w powiecie kształtuje się na poziomie około 1500 osób.
– Ponad połowa to osoby długotrwale bezrobotne, z niskimi kwalifikacjami zawodowymi – przyznaje Radosław Nosidlak, dyrektor prudnickiego PUP.
I tu, paradoksalnie, głównym czynnikiem wysokiego bezrobocia jest rolniczy charakter powiatu, przy wspomnianym już średnim stopniu uprzemysłowienia.
– Liczba podmiotów gospodarczych kształtuje się na poziomie 4,5 proc. ogółu podmiotów w województwie. A to z kolei przekłada się na mniejszą liczbę nowych miejsc pracy – tłumaczy dyrektor Nosidlak.
W bieżącym roku, do końca października, PUP dofinansował 120 nowych miejsc pracy (w ramach prac interwencyjnych, kosztów wyposażenia lub doposażenia stanowiska pracy czy robót publicznych).
Natomiast podjęcie działalności gospodarczej przez osoby bezrobotne kształtuje się następująco: w 2022 r. – 70, w 2023 r. – 55 i do października 2024 r. – 38.
– Średnio powstaje około 50 nowych podmiotów gospodarczych na rok dzięki środkom z tutejszego urzędu – mówi szef PUP.
W latach 2022-24 wsparcie z PUP w Prudniku otrzymywała następująca działalność: wykonywanie budowlanych robót wykończeniowych, wykonywanie instalacji elektrycznych, konserwacja i naprawa pojazdów samochodowych, a także fryzjerstwo i pozostałe zabiegi kosmetyczne
Czy prudnicka strefa ma szansę na sukces?
Odpowiedzią na bolączki regionu wydają sukcesywnie prowadzone od kilku lat starania, by do stolicy powiatu powrócił biznes i przemysł.
Burmistrz Prudnika zwraca uwagę, że udało się m.in. scalić tereny przemysłowe. A także zacieśnić współpracę z Katowicką Specjalną Strefą Ekonomiczną, która zarządza strefą przy ul. Meblarskiej i Przemysłowej, przy północnej obwodnicy Prudnika. Jej przygotowanie trwa już od kilku dobrych lat. W tym celu zlikwidowano nawet 4 ha pobliskich ogródków działkowych.
– Po scaleniu tych terenów przyszedł czas na budowę odpowiedniej infrastruktury pod przyszłościowy, zupełnie nowy biznes. Nasza strefa ma dziś około 20 hektarów do dyspozycji – mówi burmistrz Zawiślak.
Obecnie budowane są drogi i infrastruktura towarzyszącą za ponad 20 mln zł. Rozpoczęła się już m.in. budowa drogi za 18 mln zł ze wsparciem KSSE (wykonanie dokumentacji wykonawczej za ok. pół mln zł). A w przyszłości gmina planuje zbudować jej kolejne dwa odcinki (przebudowa ul. Meblarskiej oraz połączenie Przemysłowej z Nyską w okolicach ronda).
Działają tu już m.in. producent oświetlenia Furnika i zajmujący się badaniami, opracowywaniem i produkcją automatyki dla przetwórstwa tworzyw sztucznych zakład Moretto.
Od marca buduje się tu też zakład produkcyjny firmy Wood of Fire, który stawia na produkcję drewna opalanego techniką wierzchniego zwęglania. Inwestycja warta około 7 mln zł jest szczególnie ważna. Do tej pory placówki firmy były rozproszone, m.in. w okolicy Wrocławia i w Mionowie koło Głogówka. Budowa zakładu w Prudniku osadzi działalność tej firmy w jednym miejscu, a na pracę może liczyć 30-60 osób.
Powiat prudnicki. Pionier chce scalić swój biznes na strefie
Na teren tej strefy zamierza się również przenieść w całości Spółdzielnia Pionier – jeden z czołowych pracodawców Prudnika i dostawca dla branży motoryzacyjnej. Obecnie ma dwa zakłady produkcyjne. Ten macierzysty, działający od 1951 roku w centrum miasta, przy ul. Batorego. A ten drugi – w strefie przemysłowej, wybudowany w 2020 roku.
Sytuację Pioniera mocno skomplikowała wrześniowa powódź. Apółdzielnia swoje straty oszacowała na ponad 20 mln zł. By uniknąć podobnej sytuacji w przyszłości, Pionier chce przenieść produkcję z ulicy Batorego do strefy – do swojej drugiej, bezpiecznej lokalizacji.
– Takie działania wewnętrznie już podjęliśmy – mówi prezes Tomasz Kuszła. – W 2020 roku postawiliśmy za własne pieniądze zakład na terenie strefy z założeniem, że do 20 lat przeniesiemy tu całość produkcji. Powódź i poczynione przez nią zniszczenia w zakładzie przy ul. Batorego te plany zweryfikowały. Bo o ile pieniądze na odbudowę miejsc pracy i maszyn będą, to nie wystarczy na przeprowadzkę.
Relokacja – i związana z tym budowa nowej hali Pioniera – przewyższa jednak budżet spółdzielni i nie będzie możliwa bez rządowych pieniędzy.
– Sam koszt budowy hali wyniesie kilkanaście milionów złotych – podkreśla prezes. Dodaje, że o ile firma otrzymała już wsparcie na usunięcie skutków powodzi ze starostwa i urzędu gminy, będzie wnioskować o wsparcie państwowe na konieczną transformację zakładu.
Powiat prudnicki – duży inwestor wciąż na celowniku
Burmistrz Zawiślak mówi, że prudnicką strefą interesują się różne podmioty. Pewne jest to, że na jej korzyść przemawia m.in. teren niezalewowy i bardzo dobre uzbrojenie.
W rozmowie z „O!Polską” zdradza, że ostatnio terenem interesował się m.in. holenderski inwestor, który myśli o ulokowaniu w Prudniku swojej bazy logistycznej. Tym bardziej, że magazyny już w mieście dzierżawi.
– Ta lokalizacja tym bardziej mu odpowiada. Choćby ze względu na rynek czeski – wyjaśnia. – Ale zainteresowanie wykazała też firma z branży drzewnej i automotive. Fakt, że wciąż nie ma u nas jeszcze bardzo dużego zakładu, stanowić może dużą zachętę dla potencjalnego inwestora. Dlatego, że nie powstała jeszcze zbyt duża konkurencja.
Jak na razie gmina Prudnik wciąż zabiega o dużego inwestora. Co wydaje się być największym wyzwaniem w tym zakresie?
– Mamy sporą odległość do autostrady A4. I nieudane, jak dotąd próby lobbowania na rzecz budowy węzła autostradowego koło Prószkowa, który poprawiłby bardzo skomunikowanie powiatu – tłumaczy starosta Radosław Roszkowski.
Dodaje, że przebiegająca przez Prudnik kolejowa magistrala podsudecka jest niezelektryfikowana. Stąd wymaga modernizacji.
– Potrzebne są rozsądne działania gmin, związane z pozyskiwaniem i uzbrajaniem terenów pod inwestycje oraz korzystnym dla przedsiębiorców kształtowaniem wysokości podatków od nieruchomości, polityki czynszowej oraz tworzeniem kolejnych systemów zachęt dla inwestorów – przekonuje starosta.
– Kluczowa w tym zakresie powinna być współpraca gmin Prudnik i Lubrza. Po to, by razem przygotować odpowiednią ofertę. Ważne jest zapewnienie dostępu do mediów (np. gazu), z czym w Prudniku jest problem i gmina podejmuje starania o inwestycję PGNiG. Niezbędne także jest budowanie skutecznego partnerstwa samorządów, nauki i biznesu.
Bliskość granicy – atut czy wyzwanie
Burmistrz Prudnika przyznaje, że to nie jest jednoznaczne.
– To plus, ponieważ budując np. hale magazynowe w Polsce, jesteśmy tańsi niż Czesi – tłumaczy Grzegorz Zawiślak. – A minus, bo stamtąd nie możemy ściągać pracowników. Zarobki są bowiem w Czechach wyższe, stąd niektórzy mieszkańcy naszego powiatu wyjeżdżają tam do pracy. Dlatego wyzwaniem jest duża konkurencja, jeśli chodzi o pracodawców czeskich, którzy nam podbierają pracowników.
Argumentem na plus dla potencjalnych inwestorów może być fakt, że na terenie gminy Prudnik powstaje farma wiatrowa. W pierwszym jej etapie stanie 19 wiatraków, a kolejnych – kilkadziesiąt. To spowoduje, że firmy będą mogły korzystać z czystej energii, co z kolei przekłada się na różnego rodzaju korzyści związane ze „śladem węglowym”, czyli opłatami za emisję CO2. Ponadto w grze są wciąż plany budowy biogazowni w Wierzbcu.
Wśród kluczowych inwestycji dla powiatu prudnickiego, zdaniem Radosława Roszkowskiego, są budowa obwodnic: wschodniej Prudnika i docelowo zachodniej. A także Głogówka w ciągu dróg krajowej i wojewódzkiej.
– Konieczna jest też modernizacja magistrali podsudeckiej i budowa węzła na autostradzie A4 koło Prószkowa. Niezbędna jest jeszcze budowa skutecznych zabezpieczeń przeciwpowodziowych – podsumowuje starosta.
Czytaj też: Powiat nyski. Tu wykuwa się gospodarka XXI wieku
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania