Porażka Stali Nysa z Resovią boli tym bardziej, że choć nasza ekipa dalej zajmuje ósme miejsce w tabeli, dające prawo gry w play off, to został jej już tylko jeden mecz do rozegrania. Dziewiąty w stawce Ślepsk Suwałki traci do niej pięć punktów, ale ma przed sobą jeszcze cztery gry, z czego dwie z niżej notowanymi ekipami: LUK-iem Lublin i BBTS-em Bielsko-Biała.
Spotkanie naszych siatkarzy z rzeszowianami, rozgrywane w piątek po południu, lepiej zainaugurowali ci drudzy. Niemniej miejscowi szybko się obudzili i przez pewien czas nadawali ton grze. Tylko jednak do stanu 9:7 dla nich. Potem zaczął się prawdziwy koncert ekipy z Podkarpacia. Gdy asami popisali się Maciej Muzaj i Klemen Cebulji, a nysanie mieli problem ze skończeniem swoich akcji to było już 18:12 dla Resovii. Wówczas to przyjezdni nieco zwolnili tempo, ale i tak trzymali rękę na pulsie i pewnie wygrali do 18.
Odsłona nr 2 była już bardzo wyrównana. Długo żadna z ekip nie potrafiła zbudować choćby dwóch punktów przewagi. Udało się to dopiero przy stanie 18:16 dla Stali. Z kolejnych dziewięciu akcji sześć wygrali jednak przeciwnicy, w związku z czym tablica pokazywała 22:21 dla nich. Od tego momentu znowu mieliśmy jednak wyrównany bój. I do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była gra na przewagi. W tym wypadku więcej „zimnej krwi” zachowali goście i ostatecznie triumfowali 27:25.
Stal się nie poddała
Za to niemalże od początku trzeciego seta warunki dyktowali podopieczni Daniela Plińskiego. Szybko odskoczyli na 8:5. Choć rywale potem zbliżyli się na jedno „oczko”, to niebawem oni odskoczyli na cztery. Od stanu 12:8 jednak znowu mocno się zatrzymali. Dość napisać, iż w czasie gdy goście podwoili swój stan posiadania oni zdobyli cztery punkty. Był zatem remis po 16. Gdy na zagrywce pojawił się Kento Miyaura i nasi siatkarze odskoczyli na 20:17 wydawało się, że złapali odpowiedni rytm. Niestety, niebawem było już po 20. Na szczęście miejscowi jeszcze raz się pozbierali i finalnie zwyciężyli trzema piłkami przewagi.
To podziało na rzeszowian niczym „zimny prysznic”. Czwartą część zaczęli bowiem od prowadzenia 9:3. Na szczęście team z Opolszczyzny nie poddał się i z kolejnych siedmiu akcji wygrał sześć. Tym samym jego przedstawiciele tracili do rywali już tylko jedną „piłkę”. Niebawem okazało się jednak, iż to wszystko na co było ich stać tego dnia. Goście znowu zaczęli „odjeżdżać”, a oni nie umieli się temu przeciwstawić. Ostatecznie przegrali w tej odsłonie do 17, a w całym meczu 1:3. Swoją drogą była to trzecia porażka nysan z rzędu.
PSG Stal Nysa – Asseco Resovia Rzeszów 1:3 (18:25, 25:27, 25:22, 17:25)