O szacunkach Związku Miast Polskich niedawno informował prezydent Opola. „Te pieniądze pośrednio trafiły do kasy rządu (przez podatek VAT itd.) Tymczasem ze względu na rosnące ceny ciepła i prądu (nawet o 500 proc.) musimy robić oszczędności (rezygnujemy np. z Sylwestra) i wprowadzać podwyżki podatków i opłat (o wskaźnik inflacji). Daleko tak nie zajedziemy. Za czasów poprzedniej władzy w samorządach tak nie było!” – alarmował w mediach społecznościowych.
Zabierają na chleb, dają na obraz
Adam Leszczyński, rzecznik opolskiego ratusza, wskazuje, że 265 mln zł, które wedle ZMP nie trafiło do budżetu miasta wskutek zmian podatkowych, miało być przeznaczone m.in. na pensje dla pracowników samorządu, na przykład oświaty albo społecznych.
– Te pieniądze ułatwiłyby też pokrywanie drastycznie rosnących opłat za energię elektryczną czy ogrzewanie w miejskich jednostkach – wskazuje.
Z drugiej strony, Opole otrzymało niedawno czek na 50 mln zł. Za te pieniądze miasto zamierza dodatkowo uzbroić tereny inwestycyjne we Wrzoskach. Adam Leszczyński mówi, że to kolejny krok na drodze do ściągnięcia tam dużego inwestora, o którym mówi się już od dłuższego czasu, choć konkretów nadal brak.
W poprzednich rozdaniach z Polskiego Ładu stolica regionu otrzymała około 70 mln zł. Za te pieniądze Opole chce m.in. przebudować ul. Krapkowicką w rejonie wiaduktu kolejowego nad tą drogą, wybudować parking przy moście pieszo-rowerowym im. Joachima Halupczoka nad Kanałem Ulgi, a także zmodernizować drogę w Chmielowicach.
Adam Leszczyński wskazuje, że transfery z budżetu państwa na inwestycje nie rekompensują strat podatkowych miasta. Szczególnie, że to są odrębne pule pieniędzy, którymi nie można w pełni swobodnie dysponować w budżecie. Te wpływające do niego z podatków przeznaczane są zazwyczaj na wydatki bieżące, w tym na pensje. Miasto nie może z nich finansować inwestycji.
– To tak, jakby zabrali nam pieniądze na jedzenie, a dali w zamian na kupno obrazu do salonu. Daleko tak nie zajedziemy, bo inflacja uderza w podstawowe potrzeby ludzi – stwierdza rzecznik prezydenta Opola.
Inflacja podnosi koszty i pompuje wpływy
Gmina Strzelce Opolskie oszacowała, że wskutek zmian podatkowych wprowadzonych w ramach Polskiego Ładu, jej wpływy zmniejszyły się o około 4,5 mln zł. Znacznie mniej, niż w przypadku Opola, ale dla tego znacznie mniejszego niż stolica regionu samorządu kwota taka jest niebagatelna.
Z drugiej strony, gmina Strzelce Opolskie otrzymała niedawno 3,6 mln zł subwencji rozwojowej z budżetu państwa. Sęk w tym, że pieniądze te pierwotnie miały być wypłacone samorządowi w przyszłym roku.
– O ile w tym roku – po pewnej gimnastyce – uda się budżet spiąć, o tyle w przyszłym będzie to już niezwykle trudne. M.in. z racji braku wspomnianej subwencji, wypłaconej już teraz – mówi Małgorzata Kornaga z urzędu miejskiego w Strzelcach Opolskich.
W samorządy uderza też inflacja. Z powodu rosnących stóp procentowych rosną koszty obsługi zadłużenia, czyli odsetek wypłacanych bankom. Dla przykładu, w Opolu tegorocznych koszt obsługi zadłużenia – wynoszącego na koniec września koło 500 mln zł – wzrósł z planowanych 13 mln zł do 28 mln zł. Na 2023 rok szacowane koszty obsługi długu Opola wynoszą już 42 mln zł.
Paradoksalnie, inflacja zaczyna też pompować budżety samorządów. – Rosną pensje, a więc i wyższe są wpływy z podatku PIT. W tabelkach więc wszystko zaczyna wyglądać coraz lepiej. Tylko w tym wszystkim umyka fakt, że z inflacją wiąże się też wzrost praktycznie wszystkich kosztów po naszej stronie. Te większe wpływy tego nie skompensują – mówi nam jeden z samorządowców z południa województwa.
Woli wypowiadać się anonimowo, gdyż – jak tłumaczy – musi dbać o interes mieszkańców, a otwarta krytyka obozu władzy najpewniej oznaczałaby pomijanie jego samorządu przy dzieleniu kolejnych pieniędzy z Polskiego Ładu.
– Dostajemy przez niego mocno po kieszeni. Ale dzięki tym ochłapom nie mamy jednak całkowicie związanych rąk, możemy działać. A przynajmniej próbować – komentuje.
Utrata wielkiej szansy
Okazuje się bowiem, że pieniądze przyznawane na inwestycje z Polskiego Ładu potrafią stanowić problem. Przykładem sytuacja z przytaczanych już Strzelec Opolskich.
Samorząd ten otrzymał z Polskiego Ładu pieniądze na dwie kluczowe inwestycje. Pierwszą jest przebudowa stadionu miejskiego. Drugą – modernizacja kompleksu basenowego.
W przypadku stadionu dofinansowanie wyniosło 4,5 mln zł. Wkład własny gmina założyła na poziomie 500 tys. zł. Tymczasem po przetargu okazało się, że wpłynęła jedna oferta, o wartości blisko 11,5 mln zł. Ponieważ wysokość wsparcia z Polskiego Ładu nie może wzrosnąć, aby rozstrzygnąć konkurs Strzelce Opolskie musiałyby wyłożyć na wkład własny nie pół a około 7 mln zł. Dla miasta to kwota nieosiągalna.
Podobnie sytuacja może wyglądać w przypadku basenów, na które strzelecki samorząd otrzymał około 10 mln zł z Polskiego Ładu, a wkład własny gminy miał wynieść kolejnych 2 mln zł.
– Może być tak, że nie zrealizujemy żadnej z planowanych dużych inwestycji – nie kryje Tadeusz Goc, burmistrz Strzelec Opolskich. – Z największą uwagą będziemy się przyglądać niezbędnym wydatkom. Żyjemy w czasach ogromnej niepewności, to będzie wręcz walka o przetrwanie. Będzie jej towarzyszyć sporo niedogodności w życiu każdego z nas, musimy być na to gotowi. W pracy samorządowca zawsze byłem wielkim optymistą, teraz ten optymizm bardzo szybko topnieje – mówi.
Dodajmy, że z pieniędzmi z Polskiego Ładu sytuacja jest taka, że w razie ich niewydania samorządy je tracą, choć w praktyce nikt im pieniędzy nie zabiera. Pieniądze te są bowiem w istocie promesami, które rząd wypłaci po rozstrzygnięciu przetargu na dane zadanie. Co oznacza, że wcześniej w kasie danej jednostki musi być zapisana pełna pula na dany projekt, zanim możliwe będzie ogłoszenie poszukiwań wykonawcy.
– Nie tracimy więc pieniędzy. Tracimy natomiast ogromną szansę na rozwój i poprawę stanu infrastruktury, z której korzystają nasi mieszkańcy – kwituje samorządowiec z południa regionu.