Upłynęły dwa lata od orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, które zaostrzyło prawo aborcyjne, zakazując usuwania ciąży w tych przypadkach, kiedy wiadomo, że dziecko nie ma szansy przeżycia.
Minęły dwa lata od Strajku Kobiet, masowych protestów przeciwko tej decyzji. Choć nie doprowadziły one do zmiany postanowienia Trybunału, zmieniły krajobraz społeczno-polityczny Polski oraz nastawienie do PiS i Kościoła.
Początkowo wiele osób żywiło przekonanie, że ci radykałowie, którzy byli za zaostrzeniem prawa aborcyjnego, z taką samą pasją będą zabiegać o pomoc dla matek i ich rodzących się z wadami dzieci. Ale nic takiego się nie stało. Oprócz jednorazowej wypłaty 4 tysięcy złotych na niepełnosprawne dziecko, jego rodzice na nic więcej nie mogą liczyć. A ile kosztuje utrzymanie takiego dziecka, mogą powiedzieć tylko oni sami.
W ciągu tych dwóch lat była jeszcze śmierć Izy z Pszczyny oraz kilku innych kobiet. Wprowadzono też rejestr ciąż, zdając sobie sprawę, że kobiety zamożniejsze i tak zrobią, co będą chciały. Ominą te bariery i dokonają aborcji.
W tym samym czasie, kiedy zaostrzano prawo aborcyjne, w rządzie pojawił się pomysł likwidacji szkół specjalnych. Według tej koncepcji, niepełnosprawne dzieci, w tym wymagające stałej opieki, miały trafić do zwykłych, ogólnodostępnych szkół. Pomysł upadł, ponieważ był niemożliwy do realizacji, o czym wiedzieli ci, którzy niepełnosprawnymi w stopniu głębokim się zajmują.
Można się zastanawiać, czym kierują się politycy, mieszając w podbrzuszach kobiet, przymuszając je do heroizmu paragrafem. Na pewno nie chodzi im o ich sumienia.
Jest wiele kobiet, które bez przymusu donoszą ciążę i przyjmują na świat nieodwracalnie chore dziecko. Nawet wiedząc, że z problemem pozostaną same, bo cały świat się od nich odwróci. To jednak ich decyzje, która rozstrzygają we własnym sumieniu, a jeśli są wierzące – przed Bogiem.
Nie może decydować o tym autorytarny polityk, który krzyczał: „urodzić i pochować”! I jemu podobni cyniczni dranie, którzy wkładając rękę w podbrzusza kobiet, chcą zastąpić Boga. W rzeczywistości chodzi im tylko o słupki wyborcze. Więc wara im od kobiet.