Krzysztof Ogiolda: W wywiadzie udzielonym Onetowi były prezydent Aleksander Kwaśniewski postawił tezę, że najbliższe wybory parlamentarne mogą być fascynujące dla mediów, ale niebezpieczne dla społeczeństwa. Jeśli Zjednoczona Prawica będzie rządzić trzecią kadencję, doprowadzi do jeszcze silniejszego ograniczenia demokracji i niezawisłości sądów, upartyjnienia mediów publicznych oraz centralizacji władzy.
– Zdecydowanie te lęki byłego prezydenta i znacznej części społeczeństwa podzielam. Niedawno była premier Beata Szydło powiedziała: „Jeśli teraz wygramy, to w trzeciej kadencji dopniemy wszystko do końca. By to, co zrobimy, nie mogło być już nigdy zmienione”. Zabrzmiało jak groźba. Bo w systemie demokratycznym dokonanie zmian zawsze jest możliwe. Ale osiem lat rządów PiS stało pod znakiem ewolucji od systemu demokratycznego do hybrydowego. Czegoś pośredniego między demokracją a autorytaryzmem. Ograniczono m.in. niezależność wymiaru sprawiedliwości, łącznie ze straszeniem sędziów. Filarem państwa demokratycznego, który nas jeszcze trzyma, jest samorząd. Choć w ostatnich latach zmaga się z ograniczeniami finansowymi. Rząd selektywnie dokonując transferów finansowych dla samorządów, pokazuje, kogo będzie preferował. A jeśli do trzeciej kadencji naprawdę dojdzie, samorząd może zostać sprowadzony do fasadowego wymiaru.
Były prezydent nie wierzy, że powstanie wspólna lista opozycji. Ale uważa, że między Wielkanocą a 1 maja powinno się zdarzyć coś istotnego…
– Od jakiegoś czasu żyjemy w stanie niepewności. Jak to z listami opozycji będzie. A im więcej nie wiemy, tym gorzej, bo to elektorat opozycji zniechęca. Rozumiem Aleksandra Kwaśniewskiego, który jako praktyk uważa, że partie opozycyjne już teraz powinny wyborcom powiedzieć, że nie będą w kampanii atakować się nawzajem, a po wyborach podejmą próbę stworzenia wspólnego rządu. To może być dla świadomości głosujących i dla wyniku wyborczego bardzo ważne. Niedawno opublikowano badania, z których wynika, że w zwycięstwo opozycji wierzy zaledwie 27 procent Polaków. W sukces PiS – 52 procent. Dzieje się tak mimo, że większość Polaków nie chce partii Kaczyńskiego przez trzecią kadencję u władzy. Ale opozycja powinna pokazać, że ma – jak w wyborach do Senatu – receptę na sukces. Bez tego wyborcy, którzy chcieliby odsunięcia Jarosława Kaczyńskiego od władzy, ale nie wierzą, że tego można dokonać, gotowi zostać w domu. Pakt zawarty przez partie opozycji znacznie przed wyborami powinien determinację zwiększyć.
Donald Tusk jest przez wielu zwolenników opozycji chwalony za to, że jeździ w teren, rozmawia z ludźmi, nie poprzestaje jedynie na błyszczeniu w mediach społecznościowych. Dlaczego ma w swoich szeregach tak mało naśladowców?
– Poza Donaldem Tuskiem w terenie prawie nie widać innych postaci walczących o głosy. Pod tym względem Prawo i Sprawiedliwość jest znacznie lepiej przygotowane. Wielu działaczy PO nie angażuje się w działalność opozycyjną. W dodatku Donald Tusk – w przeciwieństwie do lidera PiS – nie uczestniczy w zamkniętych spotkaniach z wyselekcjonowaną publicznością. Jak się rozmawia z wszystkimi, można się zetknąć z sytuacjami niewygodnymi, z atakami słownymi. Tusk, zwierzę polityczne radzi sobie z tym świetnie. Ale niektórzy się takiej konfrontacji ze zwolennikami partii rządzącej obawiają. Pośrednio dostarczają argumentu – o czym było chwilę wcześniej – że nie bardzo wierzą w wygraną swojej formacji. PiS narzuca narrację socjalną. Politycy opozycji czasem sprawiają wrażenie, że dają sobie tę narrację narzucać. Nie mówią czegoś innego, własnego, co by wpadało wyborcom w ucho. Takie bierne czekanie na błędy rządzących, na to, że PiS się sam wyłoży na aferach i problemach gospodarczych, na obniżeniu stopy życiowej, a my nie musimy wiele robić, to jest postawa skazana na porażkę.
Co powinni politycy opozycji przypominać, by aktywność obywatelską swoich wyborców zwiększyć?
– Powinni podkreślać przede wszystkim to, co jest wspólnym mianownikiem wszystkich tych ugrupowań: bycie za systemem demokratycznym, za swobodami obywatelskimi, za Unią. Pokazywać obywatelom, jakie mogą być konsekwencje trzeciej kadencji – aż do wyjścia z Unii Europejskiej. Trzeba mówić, że to by oznaczało dla rolników koniec dopłat. Należy pobudzać ludzi młodych. Część z nich mówi, że zostaną w domu, bo wybory nie mają dla nich szczególnego znaczenia. Politycy opozycji mają obowiązek przypominać im, że swoboda przemieszczania się, wyjazdy na „Erasmusa” albo do pracy na zachód nie są oczywistością. To są wartości, które można utracić. Nie są dane raz na zawsze. Trzeba pokazywać, co mieszkańcy Wielkiej Brytanii – choć to silna gospodarka – stracili na opuszczeniu Unii. Oni odczuwają mocno negatywne skutki wyjścia. Brakuje liderów, którzy by to przekonująco mówili. Opozycja próbuje się skupiać na aferach, ale tych afer jest już tak dużo, że się – to paradoks – społecznie zdyskredytowały.
Na koniec wracamy do rządzących. Wierzy pan w powstanie koalicji PiS-u z Konfederacją? To ważne pytanie, skoro wynik wyborów może być bliski remisowi i będą decydować szczegóły.
– PiS ma świadomość, że jeśli wygra kolejne wybory, politycy jego partii będą mieli dostęp do zasobów finansowych. To daje tej partii znaczną siłę przyciągania. Elementem, który będzie spajał ewentualną koalicję rządzącą będzie władza. Konfederacja część skrajnych działaczy odstawiła na bok. Program gospodarczy Konfederacji i program gospodarczy PiS bardzo się różnią. Ale wizja rządzenia może ich elastyczność zwiększyć. Takiej koalicji bym nie wykluczał. Nie jestem też pewien, jak zachowa się PSL, a przynajmniej niektórzy jego posłowie. Wiele zależy od tego, ile mandatów PSL uzyska. To ugrupowanie było już koalicjantem różnych partii. Miało swoje benefity. Niczego bym jednoznacznie nie wykluczał. Każde ugrupowanie potencjalnie koalicyjne będzie zachęcane do współpracy właśnie wizją benefitów wynikających z udziału w sprawowaniu w władzy. I to aż na cztery lata. To jest nęcące. Zwłaszcza w polskiej polityce.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.