Piotr Guzik: – Mieliśmy w ostatnich miesiącach fale upałów, z temperaturami powyżej 30 stopni Celsjusza. Potem przychodziły okresy ochłodzenia, a potem znów upały. Z czego to wynika?
Dawid Biernacik: – Polska leży w strefie klimatu umiarkowanego przejściowego. To oznacza, że potrafią do nas napływać zarówno masy gorącego powietrza zwrotnikowego, jak i zimne powietrze arktyczne. Takie sytuacje są charakterystyczne. Co więcej normalne w naszych szerokościach geograficznych. One zdarzały się w przeszłości i będą się zdarzać. Co nie zmienia faktu, że obserwujemy coraz większe, niespotykane dotychczas tempo zmiany ziemskiego klimatu. I to jest powodem do obaw.
– Mam wrażenie, że w ostatnich latach częściej obserwujemy takie spore wahnięcia pogodowe.
– To wynika z faktu, że media bardziej interesują się klimatem. Jak i tym, jak wpływa na szereg aspektów naszego życia. Nie bez znaczenia jest też powszechny dostęp do informacji. Każdy z nas ma smartfona i w oka mgnieniu może znaleźć informacje o prognozach. Również o skutkach gwałtownych zdarzeń pogodowych. Wzrost zainteresowania groźnymi zjawiskami uważam za coś pozytywnego. Ponieważ szersze grono osób wie, jak na nie poprawnie reagować. A także, jak interpretować prognozy.
– Co ma pan na myśli?
– Gdy otrzymujemy alert pogodowy, na przykład o możliwości wystąpienia burz, to każdy ich u siebie oczekuje. Ostrzeżenie to nie prognoza pogody. I jak w danym miejscu ostatecznie nie spadnie kropla deszczu, to potem taka osoba nabiera przekonania, że prognoza się nie sprawdziła. Tymczasem takie ostrzeżenia dotyczą sporych obszarów. To, że nie było burzy w jednym miejscu. Nie oznacza, że nawałnica nie przeszła 30 kilometrów dalej.
– Gdy 15 lat temu niszczycielskie tornado przeszło przez teren powiatu strzeleckiego, to temat ten był obecny w mediach bardzo długo. A jakiś czas temu słyszałem w radiu, jak prezenterka mówi, że gdzieś w Wielkopolsce była trąba powietrzna, po czym przeszła do kolejnych informacji. Czy ekstremalne zjawiska pogodowe nam spowszedniały?
– 15 sierpnia 2008 roku na terenie Polski pojawiła się nie jedna, a kilka trąb powietrznych. Oprócz województwa opolskiego niszczycielskie tornada były też na terenie województw śląskiego i łódzkiego. Ale wbrew pozorom, takie zjawiska pogodowe występowały w Polsce już wcześniej. Na terenie całej Europy w ciągu roku notowanych jest ich kilkaset. W naszym kraju kilkanaście. Większość występuje nad morzami, gdzie nie czynią poważniejszych szkód. Ale i te, które pojawiają się nad lądem, w dużej mierze nie są groźne, choć pod żadnym pozorem nie można ich lekceważyć. Niszczycielskie trąby powietrzne, jak te z 2008 roku, rzadko pojawiają się na terenie naszego kontynentu. Ostatnio w czerwcu 2021 roku w Czechach.
– Trudno mi jednak nie odnieść wrażenia, że od czasu tornad sprzed 15 lat ekstremalnych zdarzeń pogodowych było więcej.
– Rośnie ilość energii w systemie klimatycznym Ziemi. Temperatura na naszej planecie rośnie. Dlatego ta energia musi znajdować gdzieś ujście. I znajduje je właśnie w takich ekstremalnych zjawiskach.
– Co jest powodem globalnego ocieplenia, czyli wzrostu temperatury?
– Człowiek. Nie ma cienia wątpliwości, że obecnie obserwowany globalny wzrost temperatury ma źródło antropogeniczne. Współczesna zmiana klimatu została wywołana przez ludzkość, która od wybuchu rewolucji przemysłowej w XVIII w. zaczęła na masową skalę spalać węgiel, ropę i gaz.
– Przecież nie tylko nasza działalność się do tego przyczynia. Z wulkanów także wydobywają się gazy cieplarniane.
– Z nich pochodzi około 0,3 miliarda ton dwutlenku węgla w ciągu roku. To przekłada się na niecały procent wszystkich emisji CO2. Emisje związane z działalnością ludzi to łącznie około 36 miliardów ton CO2 w skali roku. Naturalne emisje są nieporównywalnie mniejsze. Jako naukowcy staramy się im tłumaczyć, czym właściwie jest globalne ocieplenie. To oczywiście proces skomplikowany, w którym rolę gra szereg powiązanych ze sobą czynników, jednak w największym uproszczeniu jest to wzrost średniej globalnej temperatury powietrza. Nie miejscowy i tymczasowy. Natomiast długotrwały i obejmujący całą planetę.
– Mówi pan o wzroście temperatury, a tymczasem zdarza się, że w maju lub w czerwcu ludzie muszą palić węglem w piecu, aby nie marznąć w domu.
– To przykład na mylenie bieżącej pogody z klimatem. Pogoda to warunki meteorologiczne występujące w danym miejscu i czasie. Klimat to natomiast zestaw cech danego obszaru obserwowanych przez okres minimum 30 lat. To, że w miesiącach nominalnie ciepłych mamy chłodniejsze dni, nie oznacza, że nie następuje ocieplenie klimatu. To po prostu proces, którego rozciągłość w czasie jest większa.
– Osoby negujące globalne ocieplenie argumentują, że w przeszłości też zdarzały się upalne dni i lata.
– Mamy skłonność do wybiórczego zapamiętywania pogody. Ktoś może wspominać, że kiedyś, jak był mały i spędzał czas na kilkutygodniowym wyjeździe u babci, to lato też było pełne gorących dni. Za to dane historyczne niejednokrotnie przeczą takiemu doświadczeniu. W latach 70. średnia temperatura latem w Polsce wynosiła około 16 st. Celsjusza. Teraz to 18-19 st. Celsjusza. Dane pokazują również, że średnia temperatura w naszym kraju rośnie o 0,3 st. C na 10 lat. Rok 2019 był pierwszym w historii pomiarów, kiedy średnia roczna temperatura powietrza przekroczyła w Polsce 10 st. Celsjusza. To, że ktoś zapamiętał kilka słonecznych dni z wakacji z okresu dzieciństwa, nie znaczy jeszcze, że wtedy lata były cieplejsze niż teraz.
– A jednak rekord temperatury na terenie obecnych granic Polski – 40,2 st. Celsjusza – zanotowany w 1921 roku pod Prószkowem pozostaje niepobity.
– Ten odczyt uznawany jest za oficjalny. Mimo to są wobec niego pewne wątpliwości. Tego samego dnia w nieodległym Opolu również zanotowano wysoką temperaturę, ale znacznie niższą: 38 st. Celsjusza. Jest możliwe, że pomiar w Prószkowie wykonano wadliwie. Nie zmienia to jednak faktu, że tego dnia ponad sto lat temu było w tym regionie bardzo gorąco. I nie jest to nic dziwnego. Ponieważ upały zdarzały się już w przeszłości. Różnica polega na tym, że teraz takich upalnych dni mamy zdecydowanie więcej. Musimy przy tym zdefiniować, czym jest upalny dzień. W naszym kraju to dzień, w którym maksymalna temperatura jest równa lub przekracza 30 st. Celsjusza. W okresie 1991-2020 notowaliśmy średnio od kilku takich dni w roku na północy kraju, do 12-14 na południu.
– A teraz?
– W ostatnich latach upalnych dni zarówno na północy, jak i na południu kraju było więcej. W zeszłym roku w Opolu odnotowano aż 22 dni upalne. Jeden niepobity w Polsce rekord nie świadczy jeszcze, że klimat się nie ociepla. To zjawisko potwierdzają choćby rosnąca średnia temperatura powietrza, większa liczba dni upalnych oraz bite rekordy miesięczne temperatur na wielu stacjach pomiarowych. Globalnie, lipiec 2023 był aż o 0,7 st. C cieplejszy niż średnia z wielolecia 1991-2020, oraz o 0,3 st. C cieplejszy niż poprzedni rekordowy lipiec z roku 2019.
– Czyli wkrótce w Polsce będziemy mogli sadzić palmy i pojawią się pustynie?
– Za naszego życia do aż tak katastroficznej sytuacji raczej nie dojdzie. Ponieważ zmiana klimatu to długotrwały proces. Będziemy jednak doświadczać dłuższego okresu letniego. Pory przejściowe, wiosna i jesień, będą krótsze. Zima będzie przychodzić później i będzie łagodniejsza. Nie znaczy to oczywiście, że nie zdarzy się naprawdę mroźna zima, pełna opadów śniegu. Ani chłodne i deszczowe lato. Pogoda w Polsce jest zmienna. Nie ma jednak wątpliwości: robi się coraz cieplej. Łagodne zimy, z niższą pokrywą śniegową, to jedna z przyczyn trwającej już od pewnego czasu hydrologicznej suszy. Do tego dochodzą długie okresy bez opadów. Niedobory wody są szczególnie widoczne i dotkliwe wiosną, kiedy rośliny rozpoczynają wegetację. To z kolei przekłada się na niższe plony. Mniej żywności oznacza, że staje się ona droższa. Jak widać, liczba sprzężeń związanych ze zmieniającym się klimatem jest znaczna. Woda wyrasta natomiast na jeden z kluczowych, jeśli nie najważniejszy zasób w XXI wieku.
– Będą wojny o wodę?
– Konflikty o dostęp do wody już występują. Choć w odległych od nas zakątkach świata. Trzeba się jednak liczyć z tym, że ocieplenie w Azji i Afryce może równać się masowym migracjom ludności do miejsc, w których warunki są mniej ekstremalne. Natomiast już teraz z powodu wspomnianej suszy mamy w szeregu części Polski, głównie na południu kraju, są niedobory wody. Samorządy apelują do mieszkańców o zmniejszenie jej zużycia. W przeciwnym razie może zabraknąć wody w kranach. Takie sytuacje już się zresztą zdarzają. I będą się zdarzać w kolejnych latach.
– Co możemy zrobić, by temu przeciwdziałać?
– W ciągu roku zdarzają się dni pełne intensywnego deszczu. Ale to nie rozwiązuje problemu. Gdy w danym miejscu z nieba spada masa wody, gleba nie jest w stanie jej wchłonąć. Deszcz spływa do rzek i kanalizacji. Dlatego tak istotne jest magazynowanie wód opadowych. Twórzmy zielone przestrzenie gdzie tylko się da. Kluczowe są też działania zaradcze na poziomie krajowym i zagranicznym. One będę zmierzać do ograniczenia emisji gazów cieplarnianych. Ale nawet, jakby udało się nagle radykalnie zmniejszyć ilość CO2 trafiającego do atmosfery wskutek działalności człowieka, to w tym optymistycznym scenariuszu ustabilizowanie globalnego ocieplenia potrwa 20-30 lat.
– Więc i tak będziemy doświadczać większej liczby ekstremalnych zdarzeń pogodowych?
– To nieuniknione. Musimy liczyć się z kolejnymi falami upałów. Szczególnie odczuwalnymi w miastach. Będą długie okresy bez deszczu przeplatane okresami ulew, kiedy jednego dnia na ziemię spadać może miesięczna norma opadowa. Wskutek tych opadów będą występować miejscowe, krótkotrwałe powodzie. Burze mogą być bardziej gwałtowne, wiatr bardziej porywisty. Na morzu będziemy mieli bardziej intensywne sztormy. Systematycznie wzrasta też poziom morza. Nie pozostaje nam nic innego, jak się do tego adaptować.
– Są jakieś plusy tego, że robi się cieplej i mamy więcej słońca?
– Z tej sytuacji mogą się cieszyć tylko osoby, które wypoczywają na plaży. Reszta z nas nie ma powodów do radości. Cóż z tego, że zimą zużyjemy mniej energii, aby się ogrzać, skoro latem wydamy na nią więcej, aby się schłodzić?
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.