OSM Prudnik. 120 tysięcy litrów mleka dziennie
OSM Prudnik przerabiała codziennie 120 tysięcy litrów mleka. Prowadziła działalność w dwóch zakładach produkcyjnych: w Prudniku i Łambinowicach. Ten drugi zajmował się produkcją twarogów, m.in. popularnego sera imperial. Obecnie oba zakłady stoją, choć jeszcze trzy lata temu zarząd OSM planował ekspansję, kręcił spoty reklamowe i robił sobie promocyjne zdjęcia z Magdą Gessler.
W dobrych czasach spółdzielnia skupowała mleko od 216 okolicznych rolników, z których wielu było jej udziałowcami. Ale ci w ostatnich dwóch latach zmienili odbiorcę, głównie na OSM w Bieruniu w województwie śląskim. Powód? OSM Prudnik płaciła im za mleko coraz mniej, aż w końcu przestała w ogóle płacić.
– Nie zapłacono mi trzydziestu tysięcy za mleko. Mam ponad sto tysięcy utopionych w udziałach w spółdzielni i to są pieniądze nie do odzyskania – denerwuje się Michał Mika, jeden z okolicznych dostawców mleka i członek rady nadzorczej OSM Prudnik. – Takich, jak ja, jest więcej. A tutaj już nie ma co naprawić. Zniszczono mleczarnię! Proszę rozmawiać z panią prezes, która jest na zwolnieniu. Napisałem do europosła Patryka Jakiego, zobaczymy, czy on w czymś pomoże, bo to jest nie do pomyślenia, co zrobiono z tą spółdzielnią.
Inny rolnik mówi, że szefostwo mleczarni nie miało szacunku do tych, na których ta mleczarnia się opierała.
– Bo jak inaczej to nazwać, skoro wiedzieli już, że nam nie zapłacą, a brali od nas w czerwcu i lipcu mleko. Oni nas zwyczajnie oszukali – żali się nasz rozmówca.
Prosi o anonimowość, bo nie ukrywa, że tak, jak większość dostawców boi się narazić pani prezes. Dlatego, że – jak twierdzi – należy ona w powiecie prudnickim do wpływowych osób.
Na temat spółdzielni nie chce też rozmawiać były przewodniczący rady nadzorczej OSM Prudnik, bo „z mleczarni odszedł i nie chce mieć z tym nic wspólnego”.
Bieruń chciał ratować Prudnik, ale zrezygnował
– Chcieliśmy restrukturyzować Prudnik. Szczególnie nam chodziło o utrzymanie zakładu w Łambinowicach, produkującego twaróg – mówi „Opolskiej” dyrektor OSM Bieruń, Andrzej Herbut. – Ale po wnikliwej analizie okazało się, że sytuacja jest o wiele gorsza, niż nam przedstawiano. A twierdzono, że mleczarnia jest do uratowania. Chcieliśmy przejąć OSM Prudnik, ale nasza rada nadzorcza się na to nie zgodziła.
Osiemdziesięciu rolników z opolskich gospodarstw dostarczających wcześniej mleko do Prudnika, zaczęło je oddawać do bieruńskiej OSM.
Jak podkreśla dyrektor OSM Bieruń, ubolewają nad tymi zaległościami prudnickiej mleczarni względem rolników.
– Z nami OSM Prudnik prawie się rozliczyła, zalegają nam 100 tysięcy złotych – mówi Andrzej Herbut. – Działaliśmy, żeby rolnicy dostali to, co im się należy. Ale tak się nie stało. I to było powodem, że zrezygnowaliśmy z tego przejęcia. Informowano nas, że rolnicy na bieżąco dostają wypłatę, a jeżeli wesprzemy finansowo OSM Prudnik, to oni odzyskają płynność finansową. I do końca wypłacą rolnikom pieniądze za dostarczone mleko. Ale okazało się, że ta „dziura” finansowa jest o wiele większa, niż nam przedstawiano. I jeśli się nie płaci rolnikom za mleko, to ta sytuacja już nie jest dobra.
Co było przyczyną upadku OSM Prudnik?
– Prudnik to mleczarnia z długoletnią tradycją. Ich produkty były bardzo dobre. Gdyby tak nie było, to byśmy w ogóle się tym nie zainteresowali – podkreśla dyrektor Herbut. – Dostawcy mleka próbowali odwołać panią prezes, ale były też jakieś personalne problemy. Tam sytuacja się mocno zagmatwała, jestem jednak daleki od dokonywania ocen.
Kiedy nastąpi upadek spółdzielni?
– 19 sierpnia tego roku został złożony wniosek o upadłości, przez dłużnika, czyli Okręgową Spółdzielnię Mleczarską w Prudniku – mówi sędzia Tomasz Mikołajczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Opolu. – Zarząd mleczarni wskazał wysokość zadłużenia na dzień złożenia wniosku. Zobowiązania dłużnika wynoszą 15,541 miliona złotych. Suma należności to 2 miliony złotych. Wartość majątku szacuje się na 2 mln złotych.
Dziesięć dni później, 29 sierpnia, Sąd Rejonowy w Opolu wydał postanowienie, w którym zabezpieczył majątek OSM Prudnik. Ustanowiono tymczasowego nadzorcę sądowego.
Ale już we wrześniu sąd zmienił dotychczasowy sposób zabezpieczenia majątku. Ustanowił zarząd przymusowy nad całością majątku OSM Prudnik w obawie przed jego uszczupleniem.
– Sąd uznał, że trzeba zabezpieczyć majątek, bo to jest niezbędne do skutecznego przeprowadzenia postępowania upadłościowego – wyjaśnia sędzia Tomasz Mikołajczyk. – A nadzorca sądowy będzie weryfikował, czy wysokość sumy podana przez dłużnika polega na prawdzie, czy też nie.
We wrześniu wniosek o upadłość OSM Prudnik złożył jeden z jej wierzycieli, a wkrótce kolejny.
– Jeszcze jest nierozstrzygnięte, czy będzie ogłoszona upadłość, czy nie – mówi sędzia Tomasz Mikołajczyk.
„Opolska” chciała się skontaktować z prezes OSM Prudnik, Grażyną Fitowską. Po wykręceniu numeru jej telefonu słychać stale sygnał „zajęte”.