Medialny walec PiS
Patrząc na to, co robił Orlen można pomyśleć, że władza postępowała wbrew sobie. Przecież zawyżone marże paliw wpłynęły na ceny żywności, usług i rat kredytów, uderzając w miliony zwykłych Polaków. To myślenie logiczne, ale w warunkach zachodniej demokracji, gdzie wszystkie media patrzą władzy na ręce, łącznie z tymi finansowanymi z budżetu państwa.
W Polsce PiS zbudował medialny walec skarbu państwa. Jest złożony z TVP, Polskiego Radia (wraz z siecią regionalnych rozgłośni) i sieci regionalnych mediów Orlenu, które przecież nie będą teraz jechać po właścicielu. A narracja władzy w sprawie drożyzny wygląda tak: inflację w Polsce nakręcił Putin, Tusk i Niemcy (co im na jedno wychodzi). PiS bohatersko naprawia ich błędy, osłaniając Polaków przed drożyzną.
Tusk podniósł ceny węgla – władza dała po trzy tysiące złotych dopłaty do węgla. Przez Tuska mieliśmy w ubiegłym roku drogie paliwo – władza utrzymała cenę, mimo podwyżki VAT. Medialny harem PiS będzie tak czarował przez cały rok. Odbiorcy mediów partyjnych nie dowiedzą się, że takie spółki jak Orlen czy PGNiG generowały rekordowe zyski na horrendalnych marżach. By zassać pieniądze wszystkich Polaków na przedwyborcze rozdawnictwo dla wybranych.
Scenariusz węgierski powtórzy się w Polsce?
Nie mam najmniejszych złudzeń, że budżetowe czary osiągną w tym roku apogeum. W myśl hasła: po nas choćby potop. Tak się stało w ubiegłym roku na Węgrzech, które są od lat wielką inspiracją dla Jarosława Kaczyńskiego. Mimo korzystnych dla tamtejszej opozycji sondaży i wspólnej listy głównych partii opozycyjnych, władzy udało się wygrać. Właśnie dzięki gigantycznemu rozdawnictwu i pacyfikacji niepokornych mediów.
Aparat propagandy ignorował korupcję ludzi Fideszu. I pompował balon narodowej dumy i podkreślał hojność władzy. Władzy, która podniosła płacę minimalną o dwadzieścia procent, dała ogromne podwyżki budżetówce, w tym służbie zdrowia i pracownikom placówek kultury, a policji i żołnierzom wpłaciła aż sześć (!) dodatkowych pensji. Orban dopieścił też emerytów, dając im przed wyborami aż dwa dodatkowe świadczenia. W efekcie Węgrzy mają dziś najwyższą w Europie inflację. Ale prorosyjski dyktatorek i jego tłuste koty mogą smacznie konsumować władzę przez następną kadencję.
Czy ten scenariusz powtórzy się w Polsce? Sondaże dziś na to nie wskazują, ale to ciągle realne zagrożenie. Władza będzie bowiem nie tylko jeszcze więcej rozdawać, ale i brutalniej pacyfikować opozycję i prywatne media. Już zaczęło się ciche futrowanie zubożałego segmentu prasy powiatowej. Coraz częściej pokazują się tam politycy PiS i nie dzieje się to za darmo. Wierzę w zwycięstwo Polski demokratycznej, praworządności i praw człowieka. Ale to się samo nie zrobi. To będzie suma odwagi cywilnej każdego z nas.