Opolski Klub Ojca jest dla panów w każdym wieku
23 czerwca obchodzimy Dzień Taty, osoby nie mniej ważnej w życiu dziecka niż matka. Z czego tatusiowie nie zawsze zdają sobie sprawę. Bo wciąż pokutuje u nas stereotyp, że to niemęskie zajmować się dziećmi, a ich wychowanie to kobieca sprawa. Nie ma chyba jednak mężczyzny, który nie chciałby być dobrym ojcem dla swojego dziecka. Choć oczywiście nie zawsze i nie wszystkim się to udaje.
– Bycie tatą to zasób cech, które na początku się odtwarza, a potem może się stać największą przygodą życia – mówi Jacek Klimczak.
Przekonuje, że zawsze można być lepszym tatą, czego można nauczyć się w Klubie Ojca. Gdzie są też ojcowie dorosłych już dzieci, jak i dziadkowie.
– Niezależnie od tego, czy dziecko ma 7 lat, czy 18, ono nie przestaje być naszym dzieckiem. A nasi klubowicze, niezależnie czy mają 30 lat, albo 60, nie przestają być ojcami. Zmienia się tylko relacja z dzieckiem, która jest inna na każdym etapie życia – mówi Jacek Klimczak.
Opolski Klub Ojca jest ogniwem międzynarodowej inicjatywy tato.net. Na Opolszczyźnie pierwszy taki klub powstał w Opolu, w 2016 roku. Potem dołączył Kluczbork, a wkrótce ma być też Kędzierzyn-Koźle.
Na spotkania klubu przychodzą hydraulicy, inżynierowie, nauczyciele, psychologowie, handlowcy, muzycy i tatusiowie innych zawodów.
– Połączyła nas pasja do bycia coraz lepszymi dla swoich dzieci – podkreśla Jacek Klimczak, od 6 lat w opolskim Klubie Ojca. – Zawsze można być lepszym ojcem, niezależnie od tego, jaka historia jest za nami. Albo jako dzieci nie dostaliśmy właściwego wzorca od swojego taty, albo może ktoś się przebudził, że nie zrobił tego, co powinien dla swojego dziecka. Zawsze jest możliwość i szansa na zmianę.
Zapracowany jak ojciec
Motywacje klubowiczów bywają różne, bo nie każdy z panów dostał w dzieciństwie od swojego taty wzór, jakim ma być ojcem. Na spotkania przychodzą też panowie, którzy otrzymali w przeszłości pełny „kapitał” od swojego taty. Ale teraz pęd życia sprawia, że obawiają się, czy potrafią dać swojemu potomstwu to, co oni w przeszłości dostali od swojego ojca.
Pojawiają się też tacy, dla których Opolski Klub Ojca to hobby, takie spotkania w męskim gronie. Ale oni również chcą spełniać marzenia swoich dzieci, czyli być trwale obecnym w ich życiu. Także tych dorosłych dzieci, bo jak się okazuje, do Klubu Ojca przychodzą na spotkania też dziadkowie.
Czasem ktoś się mocno pomyli, zadzwoni z pytaniem, czy jak przyjdzie ze dwa razy, to dostanie zaświadczenie do sądu, że jest dobrym ojcem. Ale tutaj taki ktoś jest bez szans, bo nie można być ojcem tylko na papierze. Poza tym, często ich mylą z ojcami walczącymi o prawa do dziecka.
– Jak widać, motywacje są różne – mówi Jacek Klimczak. -Prawdą jest, że współcześni ojcowie są zapracowani, to najczęściej wyrywa ich z domów. Ale jest grupa młodych i świadomych ojców, którzy chcą stawać się coraz lepszymi dla swoich dzieci.
Opolski Klub Ojca – co dzieje się, gdy nie ma taty?
Co się dzieje z dzieckiem, kiedy w jego życiu brakuje taty? Jedna z opolskich nauczycielek, obserwując przez lata chłopców wychowywanych bez ojców, powiedziała, że są w życiu pogubieni. Jak w lesie bez kompasu.
– W ogóle brak któregoś rodzica to strata, którą bardzo trudno odrobić w życiu, ale nie chcę, żeby to zabrzmiało jak wartościowanie dzieci – zaznacza pan Jacek. – Mówię o największym na świecie kapitale, który będzie bardzo trudno odzyskać. Potem w dorosłym życiu im też brakuje kompetencji do bycia ojcem. Wielu młodych mężczyzn ma z tym problem, bo to naczynia powiązane.
I wcale nie jest tak, że jak ktoś pracuje za granicą, to z góry musi być przegranym ojcem.
– Współczesne możliwości techniczne pozwalają na codzienny kontakt z dzieckiem – można usłyszeć w opolskim Klubie Ojca. – Tylko trzeba z tym dzieckiem codziennie się kontaktować. A ojciec wielu zachowań wobec dziecka po prostu musi się nauczyć, coś, co matce przychodzi instynktownie.
Zaczęło się od USA
Raz w miesiącu Opolski Klub Ojca spotyka się na ważnych spotkaniach. W miarę możliwości czasowych i organizacyjnych członkowie starają się organizować rajdy, akcje ekologiczne, np. śmieciobranie, albo warsztaty, np. ubierania choinki. Ale był też biwak z dzieciakami, na którym można było przeżyć razem z tatą przygodę pod namiotem.
Ojcowie uczyli się też, jak przygotować dziecku posiłek, w tym śniadanie do szkoły, ale niekoniecznie kanapki.
– Ostatnio rozmawialiśmy o konsekwencji, przewidywalności. Bo nie ma nic gorszego jak nieprzewidywalny tato, bo on jest punktem odniesienia dla dziecka i ono chce na niego liczyć. Kiedy nadużywa alkoholu to trudno mówić o stabilności, bo to jest krzywdzące w sferze emocjonalnej i całego życia – mówi pan Jacek.
Wówczas dziecko się zastanawia: tato przyjdzie albo nie przyjdzie? Będzie trzeźwy albo wstawiony? Nie jest bezpiecznym oparciem.
Są też spotkania zastrzeżone wyłącznie dla ojców, z psychologiem. Spotkania rozpoczynają, jak ktoś w przeszłości to nazwał, od EKG, czyli opowiedzenia, jak wyglądają ich ostatnie relacje z dzieckiem.
Obecnie takich klubów, jak Opolski Klub Ojca, w Polsce jest kilkadziesiąt. A rozpoczęło się od Ameryki Północnej, gdzie twórca klubu odkrył, jak ważna osobą w życiu dziecka jest tato.
Według badań międzynarodowych Klubu Ojca, w USA przeciętny tato spędza z dzieckiem każdego dnia 2 minuty, a w Polsce 20 minut. Co ciekawe, w kraju mniej rozwiniętym, takim jak Rosja, spędza aż dwie godziny.
W Dniu Taty pan Jacek życzy wszystkim ojcom przekonania, że mają wszystko, czego potrzeba, by być fantastycznym ojcem. I by mogli odkrywać, jak mają wspaniałe dzieci i jak bardzo są dla nich ważni. A ważni są ogromnie.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.