Pierwszy Salon Rzeźby w Opolu
– Uczestniczymy w pierwszym Salonie Rzeźby, który mam nadzieję będzie kontynuowany – powiedział reporterowi „Opolskiej” Robert Suchiński, kurator wystawy i wiceprezes okręgu opolskiego Związku Polskich Artystów Plastyków. – Salon otwiera cykl wystaw, na których będziemy prezentowali różne dyscypliny sztuki. To jest trochę wbrew obecnym trendom, gdy granice dyscyplin się zacierają i wszystko się miesza. Starałem się zebrać możliwie wszystkich rzeźbiarzy z naszego regionu, jakich mogłem znaleźć.
Swoje prace podczas Salonu Rzeźby w Opolu pokazują: Tomasz Chmielewski, Leszek Chrzęstek, Stanisław Kilarecki, Stanisław Kowalczyk, Andrzej Lenarczyk, Anna Miszczyszyn, Marian Molenda, Zbigniew Natkaniec, Ignacy Nowodworski, Wit Pichurski, Stanisław Pietrusa, Krzysztof Rzepczyński i Robert Suchiński.
– Pokazujemy łącznie około czterdziestu prac. Bardzo różnych, bo kryterium ich doboru była jedynie przynależność terytorialna ich autorów i dziedzina sztuki, czyli rzeźba – dodaje Robert Suchiński. – Szukaliśmy połączeń między pokoleniami, technikami, stylami rzeźbiarskimi, różnym pojmowaniem procesu tworzenia i różnymi materiałami. Mamy tu i drewno, kamień, metal i blachę, druk cyfrowy itd. Spotykają się w tej galerii różne spojrzenia. Zawsze obecna jest postać ludzka, ale na wystawie pojawiają się także rozmaite akcenty geometryczne. Artyści poruszają przeróżne tematy – od mistycznych przez egzystencjalne po komentujące obecny stan świata. Od dawna o czymś takim marzyłem. Spotkać w jednym miejscu tak wielu rzeźbiarzy z Opolszczyzny to niemała gratka.
Przybyła na wernisaż publiczność z uwagą oglądała wystawione w ramach Salonu prace. Była też okazja do spotkań i rozmów z artystami.
– Zajmuję się malarstwem, grafiką rzeźbą i rysunkiem – mówi Leszek Chrzęstek. – To jest dla mnie wydarzenie, że znaleźliśmy się wszyscy – artyści i nasze prace – w jednym miejscu. To nie tylko forma wyróżnienia, ale i radość ze spotkania. Jestem trochę z zewnątrz, bo obecnie mieszkam w Częstochowie, ale tym bardziej się cieszę, że mogę w tym Salonie Rzeźby uczestniczyć. Moje związki z Opolszczyzną są silne i wieloletnie. Już w latach siedemdziesiątych pracowałem – jako młody człowiek – w zakładzie w Tułowicach, w ceramice artystycznej. To był przez lata i jest bardzo mi bliski teren. Mam w związku z naszym regionem dużo dobrych wspomnień i sentymentów.
Z Nysy przyjechał na wystawę i przywiózł prace pan Stanisław Kilarecki.
– To jest bardzo ważne, że rzeczy które robimy, możemy skonfrontować z tym, co wyrzeźbili koledzy – podkreśla pan Stanisław. Każdy z nas jest indywidualistą, nawet trochę egoistą i pracuje na własny rachunek w swojej pracowni. Ale od czasu do czasu chcemy zobaczyć, co robią koledzy i tym samym się przekonać, w jakim kierunku idziemy, czy obraliśmy dobry kurs. Robić do szuflady to nie sztuka. Poprzez twórczość wyrażamy siebie. My, rzeźbiarze w formach przestrzennych. To, co na Salonie pokazuję, to jest mój sposób wyrażenia istotnych spraw dotyczących człowieka. Te rzeźby pokazują złożoność naszych osobowości, tych wszystkich walk, jakie w sobie na co dzień toczymy.
– A prace kolegów dają mi odskocznię – dodaje nyski artysta. – Mogę wzbogacić mój twórczy język i zobaczyć, że wokół mnie jest jeszcze wiele innych ciekawych języków. Nie kopiuję tego, co robią koledzy, to oczywiste, ale jednak dodaję coś od nich do siebie.
Wystawę można będzie oglądać do 25 listopada, codziennie w godzinach od 12.00 do 18.00.