Opolscy logopedzi: Ustawa oderwana od rzeczywistości
Karina Swierzy, logopedka ze Strzelec Opolskich, podkreśla, że logopedzi w ciągu kilku dni zebrali ponad sto tysięcy podpisów pod wnioskiem o wykreślenie ich zawodu z projektu ustawy o zawodach medycznych.
– Nie jesteśmy przeciwnikami zmian. Trzeba wszystko uregulować. Ale zmiany proponowane przez rząd mogą doprowadzić do ograniczenia i tak już trudnego dostępu do logopedów – podkreśla pani Karina.
Jest nauczycielką, terapeutką i logopedką, prowadzi też swój gabinet. – Trzeba zauważyć, że kiedyś w grupie przedszkolnej było kilkoro dzieci z wadami wymowy. Teraz jest odwrotnie, zaledwie kilkoro nie ma takich problemów.
– Chcemy odrębnej ustawy z naszymi regulacjami zawodowymi. Nie chcemy „wolnej amerykanki”, żeby samozwańczy, bez stosownego wykształcenia logopedzi prowadzili swoje gabinety – tłumaczy Anna Mulicka, logopeda z Opola.
– Ustawa nie może być jednak oderwana od rzeczywistości, a taki jest ten projekt. Nie chcemy ustawy o zawodach medycznych, bo wtedy stajemy się podmiotami, medycznymi leczniczymi – stwierdza.
Anna Mulicka podkreśla, że logopedzi postrzegani są stereotypowo, wyłącznie przez pryzmat pracy z dziećmi.
– A logopeda zajmuje się człowiekiem na każdym etapie życia. Zajmujemy się niemowlakami mającymi problem z pobraniem pokarmu. Jesteśmy potrzebni osobom, które w wyniku chorób neurologicznych tracą zdolność do komunikowania się – podkreśla pani Anna.
Logopedzi: Koszty i tak spadną na pacjentów
W czym tkwi problem? Według nowego projektu ustawy, pracujący w oświacie nie będą już się mogli nazywać logopedami. Logopedą będzie wyłącznie ta osoba, która znajdzie się w rejestrze ministerstwa zdrowia. Poza tym logopeda praktykujący kilkanaście lat w placówce oświatowej, rezygnując z tej pracy, nie mógłby już tak prosto założyć swojej praktyki prywatnej.
Do rejestru resortu zdrowia trafią wówczas, jeśli spełnią warunki obowiązujące innych z rejestru ministra zdrowia. M.in. asystentki dentystyczne, protetycy słuchu, czy technicy sterylizacji.
– Tam jest mowa o odpadach medycznych, a logopedzi ich nie mają. Tyle, że używamy szpatułki i rękawiczek – mówi Karina Swierzy.
– Ponadto do nas przychodzą dzieci wyłącznie zdrowe. Dziecko musi mieć drożne drogi oddechowe i słuchowe, żeby prawidłowo realizowało i ćwiczyło wymowę – wskazuje.

Zgodnie z projektem ministerialnym, gabinet logopedyczny musi spełniać wymogi gabinetu medycznego. A co najtrudniejsze, opolscy logopedzi musieliby zrzec się pomocy dydaktycznych i zabawek.
– Tymczasem zabawki to nasze narzędzia pracy. Nie wyobrażam sobie pracy z małym dzieckiem bez tych narzędzi – podkreśla Anna Mulicka.
Natomiast pani Karina zwraca uwagę, że jeśli ustawa przejdzie w kształcie proponowanym przez rząd, wówczas logopedzi będą musieli przeprowadzić remont gabinetów zgodnie ze wszystkimi wytycznymi.
– To wymaga finansowania, a co za tym idzie, podniesienia wysokości opłat dla pacjentów – zaznacza pani Karina. – A przecież i tak wielu osób nie stać już teraz na wizytę, więc opłaty odwlekamy w czasie, bo wszyscy jesteśmy tylko ludźmi. Kiedy ceny wizyty pójdą w górę, dzieci będą rosły z wadami wymowy.
Czytaj także: Próchnica to zagrożenie nie tylko dla zębów. „Bakterie mogą zaatakować serce”
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.