Miłosz Paździerski stworzył portrety pacjentów z onkologii
Miłosz Paździerski ma 46 lat i jest tatą 14 i 16-latków. Diagnoza o zaawansowanym raku jelita grubego z przerzutami do wątroby i płuc przyszła nagle w grudniu ubiegłego roku, tuż przed świętami. Przyznaje, że ta informacja była szokiem. Żadnych objawów nie było.
Opolanie znają go lepiej jako fotografa i filmowca. W zawodzie, który jest jego wielką pasją, pracuje już 20 lat.
– Pewnie też dlatego na chemię na opolskiej onkologii zabrałem aparat. Tak po prostu. Lekarze oceniając moją ogólną kondycję na ogólnie dobrą zlecili mi od razu bardzo agresywną chemię złożoną z czterech leków jednocześnie. Na wlewy przychodziłem na oddział co ok. dwa tygodnie. A tam poznawałem kolejnych pacjentów, wielu z nich spotykałem po raz kolejny – opowiada Miłosz Paździerski.
Pomysł fotografowania pacjentów na szerszą skalę zrodził się po spontanicznym wykonaniu zdjęcia-prezentu dla jednego z onkologicznych kolegów.
– Chemioterapia zbliża ludzi. Często znajomi z sali stają się później jak rodzina, bliscy znajomi. Dzwonią do siebie, pytają co słychać, spotykają się. Sam zaprzyjaźniłem się z jednym z pacjentów. Zaczęło się od rozmów o fotografii, sztuce i życiu w ogóle – wspomina.
– Widząc jego zachwyt nad podarowanymi zdjęciami, których wykonanie i obrobienie zajęło mi kilka chwil, pomyślałem, że może jest więcej osób, które poczułoby się podobnie. A sprawianie ludziom radości przez piękne fotografie, było dla mnie od zawsze spełnieniem marzeń – stwierdza.
Miłosz Paździerski w fotografii lubi portret i modę, jednak wyspecjalizował się w fotografii biznesowej.
– Przedstawiłem pomysł projektu zdjęciowego pani ordynator i dyrektorowi szpitala. Bardzo ucieszyła mnie zgoda. Potrzebna mi była tylko przestrzeń na ekspozycję zdjęć – opowiada.
Projekt życia – 24 niezwykłe portrety. „Dać radość w chorobie”
I tak od stycznia do marca powstały 24 portrety pacjentów onkologii, które od maja mogą oglądać wszyscy pacjenci oddziału chemioterapii na dwóch piętrach.
– Ten pomysł przerósł moje oczekiwania. Chciałem po prostu sprawić pacjentom trochę radości nawet w trakcie tak przykrego leczenia – przyznaje pan Miłosz. – Oczywiście nie każdy, kogo zapytałem chciał zdjęcie. Mimo to większość osób podeszło do tego nadwyraz pozytywnie.
Na tyle pozytywnie, że jak się rozniosło, że podczas „chemii” są robione portrety przez zawodowego fotografa, to pacjenci zaangażowali się w liczne przygotowania.
– Ludzie zaangażowali się w sesje kolegów. Pomagali w przygotowanie mini planu zdjęciowego choć wybór to w zasadzie sala albo korytarz. Doradzali w pozowaniu, panie szykowały sobie stroje, fryzury… – wspomina.
Miłosz Paździerski przyznaje, że liczył, że jego wystawa podniesie na duchu osoby, które trafiają na oddział chemioterapii. Będzie rodzajem wsparcia dla nich i hołdu.
– Nie ma się co oszukiwać. Wiemy, że wszystkim to miejsce kojarzy się zwyczajnie źle. Ale te zdjęcia pokazują, że pacjentów coś łączy. Dają światło w tunelu, pokazują, że tutaj też mogą być szczęśliwi, a chemia nie kojarzy się tylko z bólem i cierpieniem. Każdy przechodzi ją inaczej i przede wszystkim trzeba wierzyć w sukces leczenia – dodaje.
Opolanin walczy o życie. Szansą terapia za 600 tys. zł
Niestety leczenie pana Miłosza nie przyniosło poprawy. Co gorsza, w Polsce skończyły się dla niego medyczne możliwości. Mimo to, opolanin znalazł dla siebie szansę na życie – leczenie w niemieckiej klinice.
– Rozpoczynam właśnie terapię, która ma obiecujące rokowania. Chodzi o leczenie komórkami dendrytycznymi. Za mną już oddanie krwi, z której jest przygotowywana szczepionka – tłumaczy.
Wyjaśnijmy. Podczas immunoterapii komórkami dendrytycznymi izoluje się podgrupę białych krwinek pacjenta (monocyty), pobranych z krwi. W laboratorium komórki „uczy się” o nowotworze pacjenta, mnoży i podaje pacjentowi podskórnie w postaci szczepionki.
Leczenie choć daje szansę na zdrowie, kosztuje krocie. Wpływa na to m.in. jego indywidualny charakter z którym wiąże się skuteczność metody. Wartość całej terapii to ponad 647 tys. zł.
Miłosz Paździerski, który jest pod opieką Opolskiego Stowarzyszenia Rehabilitacji, uzbierał na innowacyjne leczenie w Niemczech już 240 tys. Brakuje więc blisko 400 tys. zł. Każdy może go wesprzeć w walce z rakiem TUTAJ.
– Koszty terapii, która może ocalić mi życie przekraczają moje możliwości finansowe, lecz chęć życia jest nieporównywalnie większa. Jestem po pierwszej wizycie w niemieckiej klinice. Natomiast w czwartek o 13.00 czeka mnie pierwsza z czterech szczepionek, które będę otrzymywał co 4-6 tygodni. Równocześnie będę prowadził terapię wspomagającą w Bawarii – podsumowuje.
Czytaj też: 14-letnia Ania z Opola spadła z 10 metrów. Kiedyś pomagała, dziś to ona potrzebuje naszej pomocy
