Opolanin ścigany przez PiS. Poszło wpis o Beacie Szydło
Piotr Surmaczyński to opolanin ścigany przez władzę PiS. Obecnie toczy się w jego sprawie międzynarodowe śledztwo. Kiedy zrobiło się głośno o zakręcie życiowym syna Beaty Szydło, była ona oburzona, że dziennikarze i internauci nie chcą uszanować jego prywatności. Wcześniej jednak nie protestowała, kiedy ks. Tymoteusza z zachwytem opisywały prorządowe media.
– Pogratulowałem pani premier Beacie Szydło wnuczątka. Tam nie było żadnego hejtu – podkreśla Piotr Surmaczyński w rozmowie z „O!Polską”.
Surmaczyński w poprzednich wyborach w Polsce mocno zaangażował się w pomoc i prawidłowy ich przebieg w Londynie. Znany jest w środowiskach polonijnych nie tylko w Wielkiej Brytanii. A to za sprawą działalności satyrycznej prowadzonej w cyklicznych podcastach mediów społecznościowych i nowojorskiego Naszego Radia USA.
– Pokazuję śmieszność PiS-u. Dlatego, że angażują cały aparat państwa w Polsce. Chcą, by pomogły im USA i Wielka Brytania w czymś, co jest prywatną sprawą Tymoteusza Szydło – mówi Surmaczyński. – Teraz chcą mnie zastraszyć na pokaz. Bo jaki jest w tym interes społeczny, żeby angażować sąd, prokuraturę i ministerstwo spraw zagranicznych? – dodaje.
Prokuratura wystąpiła do sądów w Wlk. Brytanii i USA o uzyskanie od Facebooka danych użytkowników, którzy zamieścili posty o Tymoteuszu Szydło. Amerykanie odmówili, powołując się na swoją konstytucję mówiącą o wolności słowa.
Piotr Surmaczyński był już obecnej władzy znany. Nietrudno było go „ustalić”. Został wezwany do konsulatu polskiego w Londynie w 2019 roku i przesłuchany w charakterze świadka.
– Pan konsul mi powiedział, że sprawa jest polityczna, o pozbawienie czci i wiary Tymoteusza Szydło, na co wybuchnąłem śmiechem – wspomina Surmaczyński. – Traktował mnie jak podejrzanego, mimo, że sam powiedział, że to zeznania w charakterze świadka. Pokazano mi jakieś dowody w postaci zamazanych wydruków. Jednym z pytań było, czy byłem świadomy, że ksiądz Tymoteusz Szydło będzie miał dziecko z kobietą. Na co odpowiedziałem, że jeśli będzie miał dziecko, to tylko z kobietą. Obróciłem to w totalny żart. Wyszedłem po godzinie.
Mówi, że to paradoksalne, ale polski obywatel w kontaktach z władzami Polski jest broniony przez amerykańską konstytucję.
– A w Wielkiej Brytanii bronią mnie przepisy kraju, w którym mieszkam – mówi Surmaczyński. – W Polsce tylko teoretycznie mamy wolność słowa.
Jak syn Beaty Szydło stał się osobą publiczną
Wpis Piotra Surmaczyńskiego pojawił się po tym, jak Tymoteusz Szydło – w 2019 roku najbardziej rozpoznawalny wówczas ksiądz w Polsce – odszedł ze stanu duchownego.
Rozpoznawalność ówczesnego ks. Tymoteusza Szydło wynikała z głośnego początku posługi młodego duchownego. W 2017 roku został wyświęcony na Jasnej Górze. Msza prymicyjna odbyła się przy kamerach i błyskach fleszy, koncelebrowana m.in przez o. Tadeusza Rydzyka. Wśród uczestników nabożeństwa byli Jarosław Kaczyński, pierwsza dama i wielu polityków z PiS. Między innymi Antoni Macierewicz i posłanka Joanna Lichocka. Była transmisja w Radiu Maryja, TV Trwam oraz TVP Info.
Młody duchowny podjął posługę we wsi Buczkowice w województwie śląskim. Uchodził za zaangażowanego wikarego. Dwa lata później został przeniesiony do parafii w Oświęcimiu, gdzie miał, jak wówczas informowano, odprawiać msze trydenckie (po łacinie). W sierpniu 2019 roku poprosił biskupa bielsko-żywieckiego o bezterminowy urlop.
Wtedy też w imieniu Tymoteusza Szydło głos zabrał jego pełnomocnik, mec. Maciej Zaborowski, który jest także pełnomocnikiem Zbigniewa Ziobry i Daniela Obajtka. Adwokat wydał oświadczenie, w którym zdementował pojawiające się w sieci informacje i memy, że premier Beata Szydło została babcią.
„Oświadczam, że w stosunku do wszystkich osób oraz podmiotów rozpowszechniających dalej powyższe kłamstwa niezwłocznie kierowane będą do sądów prywatne akty oskarżenia oraz powództwa cywilne o ochronę dóbr osobistych”.
W grudniu 2019 roku na wniosek ks. Tymoteusza Szydło zwolniono go z celibatu. Przeniesiono go do stanu świeckiego. Powód swojej rezygnacji przedstawił w publicznym oświadczeniu.
„Obecnie moja reputacja jako księdza jest zdruzgotana przez plotki i domysły. Z bólem stwierdzam też, że nie udało mi się pokonać kryzysu wiary i powołania”.
Była też mowa o kontaktach z mediami: „Zwłaszcza tuż po święceniach, kiedy nie oponowałem, gdy próbowano skojarzyć mnie z określoną opcją polityczną”.
Potem dziennikarze m.in. OKO.press ujawnili, że Tymoteusz Szydło zmienił nazwisko i dostał pracę w firmie należącej m.in. do Daniela Obajtka.
Prokuratura Ziobry rusza na odsiecz
Teraz temat „zniesławienia” Tymoteusza Szydło znowu wrócił, kiedy Wirtualna Polska ujawniła, że polska prokuratura chce umiędzynarodowić śledztwo w tej sprawie. Bo jedynym świadkiem, jakiego udało się jej dotąd przesłuchać, jest opolanin Piotr Surmaczyński. A podobnych postów zamieszczanych przez Polaków mieszkających za granicą było więcej.
Jaki interes społeczny istnieje w przypadku prywatnej sprawy Tymoteusza Szydło, że zajmuje się nią prokuratura? Szymon Banna, rzecznik stołecznej Prokuratury Okręgowej w wypowiedzi dla „Onetu” powołał się na wytyczne Prokuratora Generalnego Andrzeja Seremeta z 2012 roku.
– Nakazał on prokuratorom prowadzącym tego rodzaju postępowania podejmowanie czynności zmierzających do ustalenia sprawcy działającego z wykorzystaniem sieci teleinformatycznych – mówił prokurator Banna. – W tym poprzez uzyskiwanie danych objętych retencją, takich jak np. danych komórkowych czy historii logowań do portali internetowych. Dlatego, że pokrzywdzeni i ich pełnomocnicy nie mają prawnych możliwości samodzielnego pozyskiwania takich dowodów.
„Onet” podkreślił, że niemal „tożsamych” wyjaśnień udzielił pełnomocnik Tymoteusza Szydło, mec. Zaborowski.
Tyle, że w wypowiedzi dla Wirtualnej Polski były prokurator generalny mówi, że nie o to mu chodziło.
– Za mojej kadencji mowa była o przesłance pozwalającej stwierdzić, że osoba skrzywdzona nie jest sama w stanie realizować swoich uprawnień procesowych – tłumaczył Andrzej Seremet. – W moich wytycznych wskazywałem, by prokuratorzy zwracali też uwagę na nośność społeczną czynu. Miałem na myśli przestępstwa z nienawiści, gdy jest podtekst np. rasowy.
Jak dodał, jego zdaniem prokuratura nie powinna była wchodzić w sprawę syna Beaty Szydło.
Jaki PiS ma w tym interes
– Tutaj chodzi tylko o zastraszenie. A także efekt mrożący na przyszłość – ocenia Małgorzata Besz-Janicka, szefowa opolskiego KOD. – W przypadku Piotra Surmaczyńskiego o zneutralizowanie człowieka, który był aktywny w poprzednich wyborach. A teraz, żeby nie działał w tych nadchodzących. Tym bardziej, że środowiska polonijne w Wielkiej Brytanii w prezydenckich wyborach głosowały na Rafała Trzaskowskiego. W związku z tym w PiS doskonale wiedzą, że tam tylko mogą stracić.
Według mecenasa Jacka Różyckiego z Opola, ta sytuacja jest kuriozalna.
– Dlatego też jak w soczewce widać upadek tego kraju – podkreśla. – A kategoria interesu społecznego w ostatnich ośmiu latach wpisuje się wyłącznie w interes społeczności PiS. Prokurator powinien pomagać ścigać sprawcę tylko wtedy, kiedy mamy do czynienia z osobą nieporadną, niepełnosprawną. Taką, która absolutnie sobie nie poradzi w prowadzeniu postępowania prywatnoskargowego. Dlatego też w tej konkretnej sytuacji nie zakładam, żeby pan Tymoteusz był osobą nieporadną. Więc trudno tutaj znaleźć jakikolwiek interes społeczny. Przy założeniu, że żyjemy w normalnym państwie. Ale nie żyjemy już dawna.
– Początkowo się przestraszyłem – przyznaje „O!Polskiej” Piotr Surmaczyński. – Ale kiedy zadzwoniłem do mecenasa Jacka Dubois, powiedział, że mam się nie bać. Ta władza jest śmieszna i trzeba ją wyśmiewać. I ja nadal będę to robił. Bo kocham ten kraj.
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.