W piątkowy wieczór przyjezdni długo nie mogli znaleźć odpowiedniego rytmu. I to mimo tego, że po 19. minutach gry rywale zaczęli grać w osłabieniu. Stało się tak, albowiem drugą żółtą kartkę otrzymał wówczas Igor Sapała.
Owszem, opolanie potem przeważali, ale nie wykorzystali dwóch świetnych okazji. Najpierw Jakub Antczak był sam w „szesnastce” Wisły, lecz strzelił mało precyzyjnie i Alvaro Raton odbił piłkę na poprzeczkę. Natomiast po chwili źle z pięciu metrów uderzył Dawid Czapliński i ponownie górą był hiszpański golkiper miejscowych. Jakby tego było mało niebiesko-czerwoni stracili „gola do szatni”, którego… wbili sobie sami. Po zagraniu Joana Romana z rzutu wolnego Mateusz Kamiński skierował piłkę tak niefortunnie, że pokonał Artura Halucha.
Po zmianie stron nasi piłkarze przeważali, niemniej w ich poczynaniach długo brakowało konkretów. Aż kwadrans przed końcem poprzeczkę obił Borja Galan. To był jednak sygnał na który jego koledzy zareagowali odpowiednio. Pięć minut później Piotr Żemło wykorzystał błąd Ratona i doprowadził do wyrównania. Po upływie takiego samego okresu gry prowadzenie Odrze dała akcja rezerwowych. Din Sula zamknął bowiem świetne wyłożenie piłki przez Artura Pikka i niemalże wepchnął ją do siatki. Nowo pozyskany napasnik świetnie spisał się także w doliczonym czasie gry, gdy sfinalizował kapitalną kontrę Jakuba Antczaka.
Ta wygrana podopiecznych Adama Noconia była ich czwartą w piątym meczu tego sezonu. Tym samym mają oni na koncie 12 punktów przy bilansie goli 12-5 i prowadzą w zestawieniu zaplecza elity. Przynajmniej do soboty…
Wisła Kraków – Odra Opole 1-3 (1-0)
Bramki: 1-0 M. Kamiński 45+1., 1-1 Żemło 80., 1-2 Sula 85., 1-3 Sula 90+7.
Odra: Haluch – Spychała, M. Kamiński, Żemło, Szrek (68. Pikk) – Makuszewski (90+3. Mikinic), Niziołek, Purzycki (46. W. Kamiński), Antczak – Galan, Czapliński (68. Sula).
Żółte kartki: Antczak, Purzycki, Szrek.