Odra Opole liderem 1. ligi
– To było dla nas bardzo ważne zwycięstwo. Chcieliśmy przed tym okresem zgarnąć pełną pulę u siebie. Wiedzieliśmy, że to będzie trudne spotkanie, ale podołaliśmy temu i wykonaliśmy zadanie w 100 procentach. Cieszy nie tylko wygrana, bo również i znowu gra na „zero z tyłu” – podkreśla Mateusz Kamiński, kapitan i stoper naszego zespołu.
Tym samym podopieczni Adama Noconia w siedmiu meczach zdobyli już 16 punktów na 21 możliwych. Co ważne, znaleźli także odpowiedni bilans, co w poprzednim sezonie nie było tak oczywiste, między ofensywą a defensywą. Zarówno w jednym jak i drugim aspekcie są wiceliderami poszczególnych zestawień. Więcej goli od nich (13) zdobyli tylko piłkarze GKS-u Katowice (14). Mniej stracili (Odra 5) jedynie przedstawiciele Górnika Łęczna (3).
– Cały czas mamy z tyłu głowy to, jak zaczęliśmy poprzedni sezon. I jak wpłynęło to potem na naszą postawę. Dlatego teraz bardzo się uczulaliśmy na to, że ten początek jest niezwykle ważny. Teraz dobrze weszliśmy w rozgrywki, dzięki czemu też złapaliśmy jeszcze więcej wiary w nasze umiejętności. Aczkolwiek to wszystko musi być też poparte ciężką pracą, a takową wykonujemy – analizuje popularny „Kamyk”.
I coś w tym jest. Wszak kampanię 2022/23 opolanie zaczęli od czterech porażek z rzędu. Potem co prawda w trzech kolejnych meczach zdobyli siedem punktów, ale w następnych trzech grach znowu nie powiększyli swojego dorobku. I później już do samego końca martwili się o utrzymanie. Posadą zapłacił za to główny trener Piotr Plewnia. Tak czy inaczej nawet po 19 seriach poprzedniego sezonu mieli mniej „oczek” na koncie aniżeli teraz po siedmiu.
Co jest istotne tym bardziej, że nie było latem wielkiej rewolucji kadrowej. Niemniej niebiesko-czerwoni dobrze spisywali się już na wiosnę. A w porównaniu z tym okresem zupełnie nową twarzą w pierwszej „jedenastce” początkowo był tylko Jakub Antczak. Adrian Purzycki i Din Sula miejsce w składzie wywalczyli sobie stosunkowo niedawno. Zatem stabilizacja również jest oczywistym i jakże ważnym czynnikiem. Nie złamało naszych piłkarzy także odejście Macieja Makuszewskiego (ze względów rodzinnych) czyli jednego z ich liderów, co pokazali wygraną nad Arką.
„Team spirit”
– Na pewno bardzo istotne jest też to, że tworzymy zespół z prawdziwego zdarzenia. Jeden za drugiego pójdzie w ogień – nie kryje Mateusz Kamiński.
Trudno się z tym nie zgodzić, a „team spirit” można zobaczyć w Odrze nie tylko podczas celebracji gola czy zwycięstwa. Widać to było choćby podczas starcia przeciwko gdynianom. Gdy to po ofiarnej interwencji kapitania w defensywie reszta kolegów wymownie przybijała z nim „piątki”. Lub wtedy gdy Piotr Żemło popędził kilkanaście metrów, by dać do zrozumienia jednemu z rywali, że „nie podobał” mu się jego brzydki faul na Jose Sarmiento.
– Każde, nawet najprostsze zagranie jest bardzo istotne. I oby tak zostało, oby ta drużyna, dalej tak się budowała i dalej punktowała – podkreśla nasz rozmówca.
To ważne tym bardziej, że przed nim i jego kolegami choćby w dalszej części tego miesiąca dość trudny plan gier. Po przerwie, jeszcze we wrześniu, zmierzą się bowiem z Lechią Gdańsk, Motorem Lublin i GKS-em Katowice. A w międzyczasie ugoszczą w ramach Pucharu Polski ekstraklasową Stal Mielec.
– Wiadomo, że jak dobrze idzie, to chciałoby się grać co trzy dni, ale na pewno ta przerwa reprezentacyjna każdemu dobrze zrobi. W tej lidze nie ma łatwych spotkań, niezależnie od tego, czy naprzeciwko wychodzi ktoś z dołu tabeli czy z góry, to jest ciężko. Z drugiej strony w każdym takim pojedynku można zgarnąć trzy punkty i tak właśnie do tego podchodzimy – zauważa Mateusz Kamiński.
Niemniej apetyt wielu kibiców i nie tylko rośnie w miarę jedzenia. Wszak za 15 miesięcy ma być gotowy Stadion Opolski. Wiosnę 2025 można byłoby już grać w ekstraklasie na swoim boisku.
– Aż tak nie wybiegamy w przyszłość. Cieszymy się tym, co jest i standardowo skupiamy się na każdym najbliższym spotkaniu. Zbierajmy te punkty, a co to przyniesie na koniec sezonu, to będziemy się wtedy zastanawiać – tonuje hurraoptymizm kapitan pierwszej siły regionu, choć nie kryje, że też czuje, iż powoli robi się „moda na Odrę”. Wszak ostatni mecz z trybun oglądało blisko 2700 widzów. – Czujemy to wsparcie, nawet bardzo, ale zachęcająco powiem, że chcemy kibiców jeszcze więcej!