Prawo gry na etapie ogólnopolskim jego podopieczne zyskały dzięki temu, iż w sezonie regularnym strefy III wywalczyły wicemistrzostwo. Wyprzedziła je tylko Silesia Częstochowa, która jedyną porażkę poniosła z nimi. Nysanki też prezentowały się bardzo dobrze, z 18 meczów wygrały 15, zdobywając przy tym 43 punkty.
NTSK Nysa bez awansu
Pierwszego dnia turnieju w Warszawie zagrały z gospodyniami z KSG Warszawa, czyli zwyciężczyniami strefy II i poległy wyraźnie w trzech setach. Następnie z triumfatorkami „czwórki”, czyli KS-em Marba Sędziszów Małopolski przegrałyy 1:3. Natomiast na zakończenie pokonały wicemistrzynie grupy I, SMS Police 3:0. Tym samym można je klasyfikować na miejscach 5-6 wśród blisko 40 drużyn trzeciego szczebla, co też jest ogromnym sukcesem.
– Wydaje mi się, że trafiliśmy do tej trudniejszej grupy. Myślę, że do 1. ligi awansują te zespoły, które nas pokonały w stolicy. Widać, że w obu jest mocne ciśnienie na to. Sprowadzono dziewczyny z doświadczeniem na wyższych poziomach i to przyniosło odpowiedni efekt – zauważa Roziewicz.
W pewien sposób to też pokazuje, że baraże barażami, ale trzeba też grać przez cały sezon, bo dwie wpadki w jego ramach z niższej notowanym duetem czyli Częstochowianką Częstochowa i Chełmcem Wałbrzych spowodowały, że nysanki straciły szansę na pierwszą lokatę w grupie i tym samym na łatwiejsze rywalki w półfinałach.
– Jest w tym trochę racji, aczkolwiek nie robimy z tego tragedii i nie załamujemy rąk. Na spokojnie, małymi kroczkami. Pracujemy dalej – uspokaja ich szkoleniowiec. – Przed nowym sezonem będą zmiany, bo pewnie dwie, trzy dziewczyny odejdą ze względu na studia, ale też pewnie tyle samo przyjdzie. Tym bardziej, że będziemy trochę chcieli dodać doświadczenia – dodaje Roziewicz.
Czytaj także: Pod Nysą mieliśmy święto futbolu australijskiego!



