Agnieszka Koziak: Jesteś mamą, żoną, osobą aktywną. Czy miejsce, w którym właśnie się znajdujesz (osobiście, zawodowo) to schyłek twojej drogi do celu?
Ela Popardowska: Zdecydowanie nie! Uważam, że człowiek bez celu powoli zanika. Wkroczenie na biznesową ścieżkę sprawiło, że stawiam sobie poprzeczkę wysoko. Ta gra nie ma końca, a ja uwielbiam testować siebie i sprawdzać, jak wiele mogę osiągnąć. Nie mam na myśli wyłącznie celów biznesowych, lecz również tzw. mindfulness i work-life balance. Dla mnie najważniejsze jest, by się w tym biznesie nie zatracić. Oczywiście, chcę zapewnić mojemu dziecku i rodzinie bezpieczeństwo finansowe na przyszłość, ale w tym wszystkim pragnę też mieć czas dla siebie i bliskich. Bo tak naprawdę, po co nam te wszystkie pieniądze, jeśli nie mamy z kim ich wydawać?
– Jak bliscy zareagowali na Twój rozwój zawodowy?
– To temat rzeka. Z początku znajomi i rodzina myśleli, że postradaliśmy zmysły. Bo jak mieli zareagować na wieść, że sprzedajemy wszystko i porzucamy nasze „stabilne” życie w Tyrolu na rzecz budowania biznesu i podróżowania z (ówcześnie) 2,5-latkiem? Brzmi to raczej mało logicznie. Jednakże my wyznajemy zasadę „kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana” i był to nasz strzał w dziesiątkę. Wyjazd na Bali pozwolił nam się rozwinąć biznesowo. Poprawił nasze więzi rodzinne i poszerzył nasze horyzonty. W tym całym procesie jednakże część relacji się rozjeżdża. I to jest w porządku. Sami postanowiliśmy się odciąć od ludzi negatywnych i od tych, którzy nie podzielają naszej pasji do biznesu i podróżowania. To brzmi dość brutalnie, ale prawda jest taka, że te osoby więcej nam przeszkadzały niż pomagały w dążeniu do naszych celów. Taka kolej rzeczy. Jednakże w tym całym procesie rozwoju pojawiły się osoby, które z nami rezonują i które wspierają nas w tym, co robimy. I to jest piękne. Odpuściliśmy to, co stare, i zrobiliśmy miejsce na nowe.
– Dlaczego właśnie nowe technologie?
– Zawsze miałam umysł ścisłowca. Już w liceum informatyka i matematyka były moimi ulubionymi przedmiotami. Pracując przez niemalże dekadę w branży logistycznej, zaczęłam dostrzegać wszelkie nieefektywności, które mogłyby zostać rozwiązane za pomocą nowych technologii (wtedy nie mówiło się o AI, lecz o technologii blockchain). Już wtedy urodził się w mojej głowie pomysł na własny startup w branży technologicznej, lecz moja głowa nie była na to gotowa. Miałam zbyt wiele ograniczających przekonań. Gdy OpenAI wypuściło na rynek pierwszą wersję ChatGPT, zobaczyłam ogromny potencjał i bez wahania weszłam w to na 110 procent. Spędzałam dnie (i czasem noce), ucząc się i testując, co działa i jak zaaplikować to do własnego biznesu, a także jak mogę pomóc innym usprawnić z pomocą tego narzędzia swoją pracę. I tak właśnie zaczęła się moja przygoda z AI.
– Wiele osób boi się, że sztuczna inteligencja wyprze miejsca pracy. Czy faktycznie jest się czego obawiać?
– Każdy historyczny postęp technologiczny sprawiał, że znikały miejsca pracy i to wcale nie jest złe! Jednakże ten pozytywny aspekt zmiany jesteśmy w stanie zobaczyć dopiero w retrospekcji. Popatrzmy np. na rolników, którzy kiedyś musieli spędzać 12 godzin dziennie na pracy fizycznej w polu. Dziś tę pracę wykonują za nich maszyny, a rolnik stał się w dużej mierze operatorem tych maszyn. Gdy pojawił się Uber, ludzie panikowali, że wszyscy taksówkarze stracą pracę, jednakże rzeczywistość jest inna. Taksówkarzy, jakich kiedyś znaliśmy, którzy musieli na pamięć uczyć się topologii miasta, już prawie nie ma. Faktem jest, że ze sprawnym samochodem i mapą Google’a każdy z nas może zostać przewoźnikiem i zarabiać tym na życie. Moje zdanie jest następujące: tak, sztuczna inteligencja na pewno sprawi, że pewne miejsca pracy nie będą już potrzebne lub też będą wyglądały zupełnie inaczej niż do tej pory, jednakże to na nas leży ten „obowiązek” przeszkolenia się i nauczenia się, jakie są „zasady nowej gry”.
– To się nam ostatecznie opłaci?
– Jestem pewna, że cała ta rewolucja AI wyjdzie nam wkrótce na dobre. Będziemy w stanie robić więcej w tym samym czasie, a skrócenie naszego tygodnia pracy będzie łatwiejsze i realne do osiągnięcia. Sądzę, że za 10 lat nasze dzieci będą się zastanawiać, dlaczego rodzice kiedyś pracowali 5 dni w tygodniu po 8 godzin. Dla nich będzie to niewyobrażalne. Dlatego krótko podsumowując: uważam, że nie powinniśmy się obawiać, że AI odbierze nam pracę. Powinniśmy się obawiać o nasze miejsce pracy, jeśli nie zrozumiemy, jak pracować z AI. To tak, jakby dziś ktoś powiedział, że nie umie się posługiwać internetem. Taki kandydat nie otrzymałby nigdzie pracy.
– Kiedy pierwszy raz Ty skorzystałaś z mocy AI? Jak obecna praca zmieniła Twoje życie?
– Jeszcze 3 lata temu marzyłam o tym, by podróżować i mieć możliwość pracy z każdego miejsca na świecie. Dziś jestem w stanie powiedzieć, że sobie tę możliwość stworzyłam. Moja praca jest niemalże w 100 procentach zdalna i wszelkie szkolenia czy konsultacje jestem w stanie wykonać na odległość, przez spotkanie online. To pozwoliło nam mieszkać przez 4 miesiące na Bali i stamtąd pracować. Moja branża zmusza mnie również do ciągłego rozwoju, gdyż świat AI zmienia się bardzo dynamicznie. Bez doszkalania się i cotygodniowego researchu bardzo szybko mogę wypaść z obiegu. To wypracowało we mnie mindset (sposób myślenia – przyp. red.) nastawiony na ciągłe uczenie, którego kiedyś w życiu mi brakowało.
– Bywa, że ze sztucznej inteligencji korzystamy nieumiejętnie. Jakie są podstawowe błędy, które przy tym popełniamy? Czy można się nauczyć używać sztucznej inteligencji ?
– Używania sztucznej inteligencji można i, jak już wspominałam, powinno się nauczyć. Na początku może być to dość nieintuicyjne. Przez nieumiejętne wykorzystanie AI możemy się nawet do niej zrazić i myśleć, że „wcale nie jest taka inteligentna, jak o niej mówią”. Jednakże wystarczy jednodniowe szkolenie z promptowania (trudne słowo, które oznacza wpisywanie komend do sztucznej inteligencji), żeby nabyć podstawy i zrozumieć, jak z tą sztuczną inteligencją się obchodzić. Pojawia się coraz więcej integracji AI w narzędziach, których używamy w naszej codziennej pracy. To m.in. Excel, Word, skrzynka pocztowa. Żeby uzyskać faktyczne usprawnienie naszej pracy, efektywna komunikacja i znajomość dostępnych na rynku narzędzi są kluczem do sukcesu.
– Czego AI nigdy nam nie zastąpi?
– Chciałoby się powiedzieć, że AI nigdy nie zastąpi relacji ludzkich, ale to niestety już się dzieje. Są tacy, którzy szukają zrozumienia, pocieszenia czy ukojenia w partnerach stworzonych przez sztuczną inteligencję. Dla mnie to nieco przerażające, ale z drugiej strony, jeśli te osoby czują się samotne, to chyba lepiej, że mają choć takie towarzystwo. Wiadomo przecież, że samotność może prowadzić do wielu nieprzyjemnych konsekwencji. Rzeczą, której na ten moment AI nam nie zastąpi, to doświadczenia. To te wszelkie poszukiwania przyjemności czy strzałów adrenaliny z życiowych przygód. I choć świat VR i AR będzie w stanie niebawem zapewnić nam podobne doświadczenia z naszej kanapy, uważam, że tych prawdziwych wspomnień nam to nie zastąpi. Ba, nawet uważam, że wszelkie doświadczenia „real life” staną się poniekąd doświadczeniami klasy „Premium”.
– Sztuczna inteligencja stała się „modna”, szczególnie wśród uczniów i studentów. Piszą wypracowania, prace licencjackie, a nawet wiersze.
– Wcale się nie dziwię! Ja pochodzę z pokolenia, które wychowało się bez telefonu, a komputery pojawiły się w naszych domach dopiero w wieku szkolnym. Dla naszych dzieci życie bez internetu nie istnieje. Tak samo będzie wyglądało to w przyszłości. Będzie pokolenie, które urodziło się „przed AI” i „po AI”. Ci drudzy nie będą sobie wyobrażali życia bez sztucznej inteligencji. I to jest normalne! Jest wielu ludzi, którzy nie pamiętają, kiedy napisali coś dłuższego niż jedno zdanie na kartce papieru, bo ręczne pisanie jest znacznie mniej efektywne. Nasi rodzice pisali notatki na kartkach, które przylepiali do lodówki, by o czymś nie zapomnieć. My mamy wszystko w naszych telefonach. Czasy się zmieniają i zmieniać się będą, dlatego nie demonizowałabym używania sztucznej inteligencji przez dzieci. Polecałabym nauczyć się jej również rodzicom, żeby wiedzieli „z czym to się je” i jakie zagrożenia może ona stwarzać. Edukujcie siebie i swoje dzieci, bo tylko tak możemy mieć jakikolwiek wpływ na to, jak one ze sztucznej inteligencji korzystają. Jeśli zostawimy ich samych w tym wirtualnym świecie, może mieć to naprawdę nieprzyjemne konsekwencje w przyszłości.
Czytaj także: „Łowcy burz” w pogoni za piorunami. Niektórzy igrają ze śmiercią
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.