Korzenie tej sytuacji sięgają kampanii do wyborów parlamentarnych z 2019 roku. Wtedy to grupa formacji lewicowych – SLD, Wiosna i Razem – postanowiła wystawić wspólne listy do Sejmu. Złośliwi komentowali, że to nauczka po tzw. „równaniu Zandberga” z wyborów z 2015 roku.
Wtedy to Razem poszło do wyborów obok SLD, które zawiązało komitet koalicyjny o nazwie Zjednoczona Lewica. Formacja Adriana Zandberga zdobyła prawie 3,5 proc. głosów i nie przekroczyła 5-procentowego progu wyborczego. Zjednoczona Lewica ów próg miała postawiony wyżej, na poziomie 8 proc. poparcia, ponieważ była komitetem koalicyjnym. Uzyskała blisko 7,6 proc. głosów. Skutek był taki, że w Sejmie w kadencji 2015-2019 nie było żadnej lewicowej partii, a PiS mógł rządzić samodzielnie.
W 2019 roku uznano, że lepszym rozwiązaniem będzie połączenie sił. Ale na poziomie Opolszczyzny pojawił się zgrzyt. Na czele listy wylądowała Marcelina Zawisza, „spadochroniarka” z partii Razem z sąsiedniego województwa śląskiego. To nie było w smak Piotrowi Woźniakowi, liderowi SLD na Opolszczyźnie, który po odejściu z polityki Tomasza Garbowskiego – wieloletniego wewnętrznego konkurenta oraz posła Sojuszu – zakładał, że w końcu będzie miał „jedynkę” w wyborach do Sejmu.
Ostatecznie Piotr Woźniak musiał zadowolić się drugą pozycją na liście. Ciężko pracował w kampanii, prowadzonej równolegle do Marceliny Zawiszy. Zjeździł większość regionu. Zdobył ponad 15 tys. głosów. Marcelina Zawisza ponad 19 tys. Pomimo tego, że komitet lewicy uzyskał wtedy trzeci wynik w na Opolszczyźnie, to przypadł mu tylko jeden mandat. I zgarnęła go działaczka partii Razem.
– Nasz lider ciężko to odchorował – przyznaje działacz opolskiego SLD.
Lewica w letargu
Od tego momentu minęły trzy lata. Przez ten czas SLD i Wiosna Roberta Biedronia zdążyły się połączyć, tworząc Nową Lewicę. Na Opolszczyźnie formacja ma dwóch współprzewodniczących. Z ramienia SLD jest nim Piotr Woźniak, wciąż trwający u sterów formacji Sojuszu w regionie. Wiosnę reprezentuje Michał Kalinowski.
– Nasza współpraca jest wzorowa. W Wiośnie jest dużo młodych ludzi z pasją, otwartych na wolontariat i uwrażliwionych na pomoc społeczną – mówi Piotr Woźniak. – Jestem rad, że udało nam się połączyć. Ta młoda krew ożywiła też nieco starszych ludzi SLD do działania.
– Jest nas zdecydowanie mniej, niż kolegów z SLD, ale aktywności nie można nam odmówić – podkreśla Grzegorz Janiczak z opolskiej Wiosny, który jest też członkiem rady krajowej Nowej Lewicy i stoi na czele krajowej Tęczowej Lewicy.
Dysproporcja w strukturze jest jednak zauważalna. Na 900 osób należących w naszym regionie do Nowej Lewicy, tylko około 40 jest z Wiosny. Ale też ludzie Wiosny są bardziej aktywni. O działaczach Sojuszu w powiatach mówi się, że aktywizują się głównie na czas wyborów, a potem wiele nie robią.
Niewielka aktywność to częsty zarzut pod adresem opolskiej lewicy. Piotr Woźniak przyznaje, że formacja była w ostatnim czasie nieco wycofana.
– Ale to się zmienia – przekonuje. – Niedawno wyszliśmy z bardzo potrzebną inicjatywą zmian w systemie emerytalnym. Chcemy, aby w sytuacji śmierci jednego ze współmałżonków jego partnerka bądź partner mogli dziedziczyć połowę ich emerytury. Obecnie w takiej sytuacji wdowa bądź wdowiec stają przed wyborem: zachować swoją emeryturę, bądź otrzymywać 85 proc. świadczenia po zmarłym współmałżonku. To nie jest sprawiedliwe społecznie – podkreśla.
– Ten jeden projekt można potraktować incydentalnie – ocenia Jarosław Pilc, były lider Wiosny w województwie opolskim. – Prawda jest taka, że ostatnie lata zmarnowano. Nie było praktycznie żadnych działań w terenie. Poparcie dla lewicy roztrwoniono, a sama formacja zatraciła swój socjalny i prospołeczny charakter. Zamiast tego, pojawiły się absurdalne pomysły, jak dopłaty do zakupu sprzętu AGD. To, co ona obecnie proponuje, budzi mój duży sceptycyzm. Zamiast konkretnej wizji, mamy pusty PR i wewnętrzne rozgrywki.
Jarosław Pilc w 2019 roku startował do Sejmu z 3. miejsca opolskiej listy lewicy. Grzegorz Janiczak mówi, że w jakiś czas po wyborach podziękowano mu za współpracę.
– Formacja pod jego kierownictwem podupadła, ponieważ skupiał się na graniu pod siebie – mówi.
Były lider Wiosny na Opolszczyźnie odpowiada, że z partii Roberta Biedronia odszedł sam. – Nie widziałem się w jednej formacji z SLD – stwierdza Jarosław Pilc. – Włodzimierz Czarzasty ma zamordystyczny styl. Ta lewica proponuje niewiele. Co mówię z przykrością, ponieważ pozostaję człowiekiem lewicy.
Razem, ale osobno
Animozje pomiędzy obecnymi i byłymi działaczami Wiosny Roberta Biedronia są jednak niczym w porównaniu do tego, jakie są relacje pomiędzy Nową Lewica a partią Razem.
– Nie będę owijał w bawełnę, nasze relacje są zerowe – mówi Piotr Woźniak, pytany o kwestię współpracy z Marceliną Zawiszą. – Pani poseł przyjeżdża sporadycznie na Opolszczyznę, robi hurtowo kilka konferencji prasowych w różnych tematach i znika. Kontakty mamy takie, że jak chcemy poruszyć jakiś temat na poziomie sejmowym, to robimy to poprzez posłów SLD bądź Wiosny z sąsiednich regionów.
Paweł Kampa, sekretarz opolskiej Nowej Lewicy, ujmuje sprawę nieco bardziej dyplomatycznie. – Doceniamy pracę pani poseł w Sejmie – stwierdza. – I na tym poziomie Nowa Lewica współpracuje z partią Razem. Na poziomie regionu pani poseł jest mniej aktywna, więc i okazji do wspólnych inicjatyw jest mniej.
– Współpracuję z każdym, kto jest na to chętny – odpowiada Marcelina Zawisza. – I nie jest tak, że nie mamy relacji z Nową Lewicą na poziomie regionu. Wspólnie z jej działaczem z Kędzierzyna-Koźla zrobiliśmy przecież konferencję prasową na temat problemów z przebudową tamtejszego portu.
Posłanka Razem zaznacza, że jej rzadka obecność w województwie opolskim wynikała z okresu pandemii oraz ciąży.
– Przede wszystkim byliśmy w ostrym lockdownie, był zakaz organizowania spotkań, a eksperci zalecali niepodróżowanie by ograniczyć rozprzestrzenianie wirusa – tłumaczy. – W przypadku ciąży to kwestia zdrowotna. Płód rozwijając się w łonie naciska m.in. na płuca. Zakażenie koronawirusem znacznie utrudnia oddychanie. Dla kobiety w ciąży to ogromne ryzyko.
– Mimo braku fizycznej obecności w regionie, szereg inicjatyw poruszaliśmy zdalnie – dodaje posłanka. – Przykładem choćby walka o podwyżkę pensji pracowników socjalnych w Opolu. Obecnie partia Razem aktywnie zabiega o szkołę dla dzieci ze spektrum autyzmu w stolicy regionu. Wkrótce zamierzam też otworzyć biura poselskie w Namysłowie i Kędzierzynie-Koźlu, po konsultacji z Włodzimierzem Czarzastym, aby zaktywizować tamtejszy lewicowy elektorat.
Piotr Woźniak jest sceptyczny.
– Zadziwiające, że pani poseł biura poselskie chce otwierać na koniec kadencji – zauważa. – Z ubolewaniem stwierdzam, że dopiero teraz pani Marcelina przejawia zainteresowanie naszą formacją i lewicowym elektoratem.
Podziały w obozie lewicy mogą dezorientować jej wyborców. Potwierdza to zresztą fakt, że gdy zapytaliśmy, do kogo należy się zwrócić, jeśli chce się coś ustalić z lewicą na Opolszczyźnie, to z jednej i z drugiej strony usłyszeliśmy, że najlepiej równolegle kontaktować się i z przedstawicielami Nowej Lewicy, i partii Razem.
– Ta atomizacja na pewno nikomu nie sprzyja. I pokazuje, że każdemu chodzi o jego własne interesy, a nie o lewicowy elektorat – komentuje były działacz SLD proszący o anonimowość.