Dreman rozgromiony został przez niżej notowanego rywala aż 2-6. Co ciekawe sześć z ośmiu bramek w tym meczu padło w ostatnich 300 sekundach gry. Znaczna część wtedy gdy „świątynia” miejscowych została opuszczona, gdyż ci grali już głównie z „lotnym bramkarzem”.
To spotkanie śmiało może stać się filmem instruktażowym do zobrazowania jakże wyświechtanego powiedzenia, że „niewykorzystane sytuacje lubią się mścić”! Gospodarze od początku przeważali i mieli sporo sposobności ku temu, by zdobyć gola. Wystarczy tu wymienić choćby okazje Arkadiusza Szypczyńskiego czy Wadima Iwanowa. Nie dość jednak, że tego nie uczynili, to jeszcze w końcówce pierwszej odsłony goście wyszli na prowadzenie. Wówczas to Denis Lifanow z najbliższej odległości dołożył nogę i posłał piłkę do siatki.
Po zmianie stron podopieczni Jarosława Patałucha, rzecz jasna, napierali coraz bardziej. Zamiast tego, tuż przed półmetkiem drugiej odsłony, akademicy trafili na 2-0. Wówczas to kapitalną bombą z dystansu popisał się Maciej Pikiewicz. Miejscowi oczywiście nie odpuszczali, ale nie potrafili się przebić przez zasieki rywali. Prawdziwy dramat zaczął się na blisko pięć minut przed końcem. Najpierw nadziali się kontrę, którą wykończył Lifanow, a niebawem z własnej połowy ich ofensywne zapędy skarcił Pikiewicz.
W końcówce jeszcze na moment wiarę mógł przywrócić Nuno Chuva, ale szybkie dwa ciosy Michała Klausa i Denisa Lisniczenko sprowadziły Dremana na ziemię. Udana próba Waldemara Soboty z samej końcówki była już tylko małą korektę jakże zaskakującego wyniku.
Tym samym po 19 kolejkach nasi futsaliści mają na koncie 28 punktów. Wciąż są w strefie play off, ale coraz bardziej muszą oglądać się za siebie.
Dreman Opole-Komprachcice – AZS UW Wilanów Warszawa 2-6 (0-1)
Bramki: 0-1 Lifanow 18., 0-2 Pikiewicz 29., 0-3 Lifanow 34., 0-4 Pikiewicz 35., 1-4 Nuno Chuva 37., 1-5 Klaus 39., 1-6 Lisniczenko 39., 2-6 Sobota 39.
Dreman: Lach, Burduja – Parra, Chuva, Deyvisson, Szypczyński, Iwanow, Makowski, T. Czech, Gheneloff, Kucharski, Sobota, Blank.