Komunia dla chorych i w parafii
Od 1990 roku ustanowiono ich na Śląsku Opolskim ponad 2 tysiące. Około 1500 z nich pełni nadal posługę. Przygotowuje się 80 kolejnych.
Spotkanie rozpoczęło się wspólną modlitwą różańcową i sakramentem pokuty. Przyjechał na nią m.in. pan Marcin Wilczek z parafii Szczedrzyk, szafarz od 1992 roku (przez dwa lata był nim w Zabrzu – Makoszowach).
– Istota tej posługi przez blisko 30 lat się nie zmieniła. Zanosimy Komunię św. chorym i pomagamy ją rozdawać w czasie mszy św. Ale liczba chorych, jakich odwiedzamy, nieco spadła. Nasza posługa trochę zmienia życie. Trzeba do niej dostosować życie rodzinne, wyjazdy itd. Potrzebna jest akceptacja całej rodziny. Ale warto to robić. Namacalny dowód jest wtedy, gdy od chorego słyszymy słowa: Dobrze, że jesteście.
Chorych mniej niż kiedyś
Krzysztof Szwed i Tomasz Krzemiński są szafarzami w parafii w Łagiewnikach Małych. Parafia liczy sobie 2,5 tys. wiernych, posługuje w niej czterech szafarzy.
-Mamy dyżury w niedzielę, by na każdej mszy św. był ktoś z nas – mówi pan Krzysztof. – Jeśli szafarz przychodzi na liturgię w tygodniu, jego miejsce też jest przy ołtarzu. Czasem pełnimy także funkcje lektorów lub kantorów. Obojętnie, czy w kościele jest kilka osób czy pięćset. To zawsze jest posługa. Szafarze działają zresztą na różnych parafialnych polach – są w Bractwie św. Józefa, radzie duszpasterskiej i ekonomicznej itd.
– Bardzo chcemy docierać do naszych mieszkańców w niedzielę z Panem Jezusem – dodaje pan Tomasz. Różnie bywa z zapotrzebowanie. Można odnieść wrażenie, że część wiernych wciąż nie wie, że jest taka możliwość, ani jaką wartość ma przyniesiona choremu Komunia św. Wiele osób przyjmuje tylko raz w miesiącu, kiedy ksiądz chorych odwiedza.
Spadek zainteresowania posługą
Na spadek zainteresowania posługą dla chorych skarży się wielu szafarzy w bardzo różnych parafiach
– Bardzo dużo zmieniła pandemia i lęk, że ktoś kto przychodzi z Panem Jezusem, może też przynieść chorobę – mówi ks. profesor Mateusz Potoczny, dziekan Wydziału Teologicznego UO odpowiedzialny za przygotowanie i posługę szafarzy w diecezji. – Drugi powód jest taki, że ci, którzy najmocniej czekali na Komunię, poumierali. Nowi chorzy oczywiście są, ale ich potrzeba Eucharystii jest mniejsza. To jest pole do ewangelizacji, także przez szafarzy, by chorzy wiązali Komunię z pokrzepieniem, a nie ze śmiercią. Rodziny chorych też się – w różnych miejscach – sekularyzują. Trudno im wtedy zrozumieć, że chory tego potrzebuje. Bywa, że go zniechęcają.
Po różańcu biskup Rudolf Pierskała przewodniczył mszy św. W kazaniu nawiązał do tekstu Ewangelii, w którym Pan Jezus utożsamia się z głodnymi, spragnionymi, nagimi, których trzeba odziać, przybyszami, chorymi i uwięzionymi.
– Sercem dzisiejszego tekstu są konkretne czyny miłości – mówił. – Nie wystarczy mówić o miłosierdziu i rozczulać się nad biedą człowieka. Trzeba zrobić coś konkretnego. Nie możemy uciekać od słów Pana Jezusa. Wasze dłonie służą w nadzwyczajnych sytuacjach by podawać Ciało Pana Jezusa, ale powinny też służyć bliźniemu w każdej zwyczajnej potrzebie.
– Naszym biletem do nieba nie jest świadectwo chrztu ani dokument upoważniający do posługi szafarza – kontynuował biskup Pierskała. – ale czynna miłość bliźniego. Wokół nas jest wielu ludzi bezradnych, samotnych, zagubionych. Potrzebują zauważenia i pomocy. Pytajmy więc: Czy dostosowałem się tempem modlitwy do ludzi chorych i starszych? Czy mam czas, żeby ich wysłuchać.. Czy pamiętam, że oni czekają na nas, by w niedzielę się wypowiedzieć, bo przez resztę tygodnia mówią do kota lub psa. Nie wystarczy im zanieść Komunię, trzeba pamiętać, że gorzej widzą i słyszą, wolniej chodzą. Trzeba się do nich uśmiechać i rozmawiać z nimi.
Wykład dla szafarzy wygłosił ks. prof. Andrzej Żądło, emerytowany liturgista z Wydziału Teologicznego Uniwersytetu Śląskiego.
Czytaj także: Światowe Dni Młodzieży w diecezji opolskiej. Spotkanie w Opolu