Mundial 2022. Mecz Argentyna – Francja godzien finału
Na najwyższym stopniu podium mundialu 2022 stanęła Argentyna, która po kapitalnym meczu o złoto pokonała Francję. To spotkanie pokazuje, jak pięknym sportem jest piłka nożna. Do mniej więcej okolic 80 minuty meczu wydawało się, że będzie to jeden z najnudniejszych finałów w historii. Team z Ameryki Południowej prowadził 2-0 kontrolując grę.
I wtedy wszystko zmieniło się w ciągu 60 sekund. Tyle wystarczyło, aby rewelacyjny Kylian Mbappe doprowadził do wyrównania. Trójkolorowi mieli rywali „na widelcu”, ale nie potrafili „pójść za ciosem”.
W dogrywce bliżej triumfu znowu była ekipa Lionela Scaloniego. Otarła się też o przegraną, ale interwencją turnieju popisał się Emiliano Martinez. I to chyba tym wygrał miano bramkarza imprezy. Bo wcześniej znacznie bardziej zasługiwali na to Yassine Bounou z Maroka i Dominik Livaković z Chorwacji.
W Katarze także ostatecznie swoją wielkość potwierdził Lionel Messi. Wcześniej wielu zarzucało mu – mimo tego, co wcześniej wygrał z FC Barceloną, czy kompletując Złote Piłki – że nie wolno go nazywać najlepszym współczesnym piłkarzem, a co dopiero wszech czasów, skoro nigdy nie wygrał mundialu. Można go lubić albo i nie, ale w końcu chyba ukrócił dywagacje na temat „Messi czy Cristiano Ronaldo?”. Wyszedł też wreszcie z cienia Diego Maradony. Wygrał już więcej niż „Boski Diego”, a na pewno lepiej poprowadził swoją karierę.
Mundial 2022 wypromował kilka gwiazd. Wśród nich sędzia Szymon Marciniak
A propos gwiazd, to mundial 2022 na pewno wykreował parę innych. Wysoką pozycję kilku piłkarzy impreza potwierdziła. Jedną gwiazdę – Cristiano Ronaldo – turniej w Katarze zepchnął z piedestału. Choć akurat myślę, że Portugalczyk jeszcze wróci. Motywacji teraz na pewno mu nie zabraknie!
Mundial 2022 zapamiętamy również z faktu, iż wreszcie do strefy półfinałowej przebił się zespół z Afryki. Marokańscy piłkarze zrobili furorę, zarówno indywidualnie jak i zespołowo. Na pewno nie można zarzucić im, że byli przez rundy pucharowe przepychani. Wręcz przeciwnie. W pewnym momencie zostali wręcz powstrzymani, gdy to sędzia nie podyktował rzutu karnego dla nich w półfinale przy stanie 1-0 dla Francji.
Ostatecznie Marokańczycy nie stanęli na podium. Brąz przypadł Chorwacji, co już niespodzianką nie jest, zważywszy na to, że do gry ekipa z Bałkanów przystępowała jako wicemistrz świata. W dodatku to jej trzeci medal w ostatnich 24 latach. Lepsi pod tym względem w tym okresie są tylko Francuzi i Niemcy!
Co do sędziów to, mimo tych wszystkich udogodnień I technik, na czele z VAR-em, z reguły zawodzili w najważniejszych momentach. Vide tak ważne starcia jak Holandia – Argentyna, Francja – Maroko czy pojedynek o trzecie miejsce.
Tym bardziej więc, na tym tle, wyróżnił się Szymon Marciniak z ekipą. Panowie prowadząc bój o złoto spisali się na medal!
Szymon Marciniak to najlepszy polski akcent turnieju
To, jak Szymon Marciniak zaprezentował się prowadząc finał, to był chyba najjaśniejszy polski akcent na tej imprezie. Niemniej, nie sposób nie odnieść się do występu naszych piłkarzy w Katarze. Choć im krócej, tym lepiej. Z mundialu zapamiętamy na pewno wypełnienie celu minimum, czyli wyjście z grupy, po raz pierwszy od 1986 roku. I dwa rzuty karne obronione przez Wojciecha Szczęsnego. I to by było chyba na tyle. Tym bardziej, że po odpadnięciu z rywalizacji ten mały sukcesik (abstrahując od stylu) przykryła afera premiowa. Zarówno w wydaniu politycznym, jak i w kontekście tego, co działo się w zespole…
Więcej nie ma się co rozpisywać. Cieszmy się przynajmniej z tego, że udało się wystąpić w 1/8 finału, bo Robert Lewandowski wiecznie grał nie będzie. No i tak „po polsku” zaznaczmy, że z grup nie udało się wyjść takim tuzom jak Niemcy, Dania, Belgia czy Urugwaj. W mistrzostwach kolei w ogóle nie wzięły udziału m. in. Włochy, Szwecja, Kolumbia, Chile i Nigeria.
Wiele osób narzekało, iż na miejscu długo nie dało się odczuć atmosfery piłkarskiego święta. Z biegiem czasu jednak i to się zmieniało. Co było widoczne tym bardziej, że w półfinale znalazły się dwie nacje, które podążają za swoimi drużynami bez względu na okoliczności i ekonomię: Argentyna i Maroko.
Termin mistrzostw miłą odmianą?
Nie jest także tajemnicą, iż w kategorii „ulubiony sport mieszkańców Kataru” to piłka nożna wcale nie jest na szczycie. Ani pewnie nawet na drugim miejscu. Nie pomagało także to, iż tamtejsza reprezentacja piłkarsko była najgorszym gospodarzem w historii. Dopiero drugi raz goszczący imprezę team nie wyszedł z grupy. Wcześniej jednak w 2010 roku Republika Południowej Afryki przynajmniej wygrała i zremisowała po jednym meczu, ustępując Meksykowi gorszym bilansem bramek. Drużyna z Półwyspu Arabskiego wszystko przegrała, z reguły w słabym stylu.
Od początku emocje wzbudzał także listopadowo-grudniowy termin imprezy. Osobiście byłem go ciekawy, tym bardziej, że było to urozmaicenie. Człowiek czasem latem narzekał nieco na datę mundialu, bo piękna pogoda za oknem, a tu trzeba siedzieć przed telewizorem (!). Teraz takich rozterek nie było. Niemniej i mnie czasem brakowało mundialowej atmosfery „na mieście”. Podczas wcześniejszych takich imprez dało się je odczuć w barach, knajpach czy w sklepach. Teraz poza strefą kibica w opolskiej Stegu Arenie już nie bardzo.
Zabrało mi też tego czasu oczekiwania na mundial, bo ten zaczął się niejako „z dnia na dzień”. Piłkarze grali w ligach, europejskich pucharach, mija parę dni i widzimy ich jak walczą o mistrzostwo świata.
Z drugiej strony, na kolejny czempionat nie trzeba będzie czekać czterech lat… a „tylko” trzy i pół. Mundial 2026 odbędzie się w trzech krajach Ameryki Północnej (Kanada, Meksyk, Stany Zjednoczone), a mecze toczyć się będą przede wszystkim w czerwcu. Tam zagra już 48 drużyn narodowych. Przeważają głosy, że za dużo. O to jednak będziemy się martwić za jakiś czas. Choć w sumie takie zmartwienia, to nie zmartwienia…