Jolanta Jasińska-Mrukot: Ludowcy w całym kraju zaczęli zbierać podpisy pod projektem ustawy obywatelskiej „Uczciwa Polska”. Co przez to rozumiecie?
Marcin Oszańca: Projekt ustawy dotyczy spraw bardzo ważnych: emerytur, własnego mieszkania i pracy, która się opłaca, czyli gwarantuje godne życie.
Podobnie jak lewica, proponujecie dziedziczenie emerytur?
– Teraz po śmierci współmałżonka mamy prawo do jednej emerytury. To sprawia, że po śmierci żony lub męża seniorzy ubożeją. To skandal, żeby w XXI wieku w centrum Europy emeryt zastanawiał się, czy kupić lekarstwa, czy może opłacić rachunki, albo kupić węgiel. Ci ludzie ciężko pracowali przez całe życie, a ich szczyt aktywności zawodowej przypadł na trudne czasy. Chodzi o to, aby współmałżonek mógł dziedziczyć emeryturę. Przykładowo wdowa bierze emeryturę po swoim zmarłym mężu i 50 proc. swojej emerytury. To samo dotyczy odwrotnej sytuacji, wdowców. Czyli polegałoby na tym, że mamy prawo do emerytury wyższej i połowy emerytury niższej.
Jeśli mówicie „własny kąt”, to dotychczas żadnej władzy się to jeszcze nie udało.
– Nasz pomysł polega na tym, że państwo gwarantuje 100 tysięcy złotych wkładu własnego dla osób poniżej 40. roku życia. To byłby wkład własny do mieszkania bądź budowy domu, finansowany z Banku Gospodarstwa Krajowego, a w ślad za tym szedłby kredyt o stałym oprocentowaniu 1,5 procenta. Nie chcemy pozostawić na lodzie osób, które już mają kredyty hipoteczne, oni mogliby przenieść kredyty do BGK, ale już na nowych warunkach, czyli 1,5 proc. Socjologowie przecież alarmują, że brak dzieci to efekt braku stabilności, a nie tego, jak twierdzi stary kawaler z Żoliborza, że młode kobiety „dają w szyję”. Jeśli młodych ludzi nie będzie stać na własny kąt, to nie wzrośnie dzietność. Musi być perspektywa, że mam gdzie mieszkać i za co utrzymać rodzinę. Bez tego nie zmienimy demografii. A rynek deweloperski „siadł”, podobnie z kredytami bankowymi. Teraz płacimy o sto procent wyższe raty kredytów. A ci, którzy ich nie mają, nie mogą się o nie starać, bo obniżyła się zdolność kredytowa Polaków, przez wysokie stopy procentowe oraz politykę fiskalną i monetarną rządu.
A co to za „praca, która się opłaca”? Póki co, to mamy zjawisko „pracujących biednych”, bo choć ludzie pracują, to przestali wiązać koniec z końcem.
– Proponujemy, żeby dodatkowa umowa powyżej pełnego etatu i najniższej krajowej była zwolniona ze składek ZUS i podatku. Obojętnie, czy umowa-zlecenie, czy umowa o dzieło, czyli jeśli pracujemy więcej niż na etat, to nie płacimy już żadnych składek. To samo miałoby dotyczyć nadgodzin, one będą bez żadnego opodatkowania.
Pytanie, czy państwo na to stać.
– To są trzy osie naszego programu, który daje szanse i rozwiązania każdej grupie społecznej. Ma zadziałać pozytywnie na wzrost gospodarczy i sektory gospodarki, które z uwagi na pandemię, wojnę czy szalejącą inflację zostały zahamowane, np. budownictwo. Będzie wzrost, będą wyższe przychody do budżetu państwa. Rząd PiS wypłaca teraz te „trzynastki”, te „czternastki”, ale to nie jest rozwiązanie systemowe. One mogą być, a nie muszą, bo to nie zostało zapisane w ustawie. Te emerytury zależą od woli Jarosława Kaczyńskiego