Maciej Lasek o katastrofie smoleńskiej w Opolu: Zawiódł cały system
Rozmowa autora z dr Katarzyną Kownacką była formą promocji jego książki „Kłamstwo smoleńskie. Cała prawda nie tylko o katastrofie”.
– Za organizację lotu do Smoleńska odpowiadał dowódca 36. Specjalnego Pułku Lotnictwa Transportowego – mówił Maciej Lasek. – Ja wiem, że to był wypadek, a nie zamach, tak jak wie to wiele osób, które zajmowały się tą sprawą profesjonalnie. Nie jest prawdą – choć taki głos często się w społecznej dyskusji pojawia, zwłaszcza po stronie „zamachowej” – że cała wina leży po stronie załogi.
– W każdej dziedzinie życia są przepisy. Kto nie ma prawa jazdy, nie może usiąść za kierownicą. Tymczasem z czterech członków załogi tylko jeden – technik pokładowy – miał prawidłowo nadane i ważne uprawnienia. Część załogi nie miała wymaganych przepisami sprawdzeń. Zresztą nie tylko ta załoga. 80 procent pilotów w tym pułku było w takiej samej sytuacji – opowiadał Maciej Lasek.
– Ci żołnierze, którzy polecieli do Smoleńska, chcieli zrobić najlepiej jak umieli to, czego ich nikt nie nauczył. Zawiódł cały system. Tej załogi nikt przez lata nie nauczył, że jak się odzywa system ostrzegania przed zderzeniem z ziemią, to najpierw, w ciągu pół sekundy, trzeba wznieść się w górę, a potem rozwiązywać problem. Tutaj system krzyczał przez kilkanaście minut – wskazuje.
Reporter „Opolskiej” zapytał dra Laska o przygotowanie rosyjskiego lotniska.
– Było przygotowane fatalnie – większość świateł podejścia nie działała, wieża kontroli lotów była w kiepskim stanie, na podejściu było dużo drzew, przy czym nie myślę, o tym feralnym, bo to nie brzoza była za wysoko, tylko samolot za nisko. Ono nie spełniało nawet warunków zawartych w rosyjskich przepisach. Ale wystarczyło na nie polecieć wcześniej, obejrzeć je i powiedzieć: Na to lotnisko nie polecimy. Ale do tego trzeba mieć odwagę.
Już wkrótce wywiad z drem Maciejem Laskiem w tygodniku „Opolska”.