Pierwsza kwarta starcia na Podkarpaciu toczyła się pod dyktando miejscowych, którzy szybko odskoczyli opolanom (12:5), a potem – mimo ich nacisków – wciąż mieli choćby minimalną przewagę. Koniec końców tę odsłonę wygrali różnicą sześciu „oczek”.
Gdy na początku kolejnej odskoczyli na siedem wydawało się, że teraz już tylko coraz bardziej będą przejmować kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie. Nic bardziej mylnego, albowiem nastąpił rewelacyjny okres podopiecznych Roberta Skibniewskiego, którzy przez blisko 200 sekund zdobyli 12 punktów z rzędu, z czego aż osiem było zasługą Michała Jodłowskiego (dwie „trójki”). Dzięki czemu było 37:32 dla gości. Oni również jednak nie zdołali pójść za ciosem, bo i miejscowi się obudzili popisując serią 8:0. Tak czy inaczej na przerwę obie ekipy schodziły przy prowadzeniu krośnian 44:42.
Po zmianie stron znowu mieliśmy walkę na całego. I pomimo dobrych fragmentów gry, czy to w wykonaniu jednej czy drugiej drużyny, to żadnej z nich nie udało się zbudować spokojnej przewagi. Aż stanęło na tym, że przed decydującą częścią miejscowi prowadzili minimalnie (64:63).
W nią także i ono weszli lepiej kończąc udanie dwa wejścia pod kosza. Na to wszystko akcją „2+1” odpowiedział Jodłowski, a niebawem zza linii 6.75m trafił Marcin Kowalczyk i opolanie odzyskali prym na tablicy wyników. Nie na długo jednak, bo to znowu się zmieniało. Po raz ostatni mieli więcej punktów z przodu przy stanie 75:73 po „trójce” Huberta Pabiana. Na finiszu jednako zawodzili w ofensywie, co skrzętnie wykorzystali rywale zachowując więcej zimnej krwi.
Co ciekawe mimo trzech porażek opolanie nie są na szarym końcu tabeli 1 ligi. Bez zwycięstwa jest również pięć innych ekip, od których nasza ma lepszy „bilans koszy”. W związku z czym zajmuje aktualnie 13 lokatę na 18 zespołów.
Miasto Szkła Krosno – Weegree AZS Politechnika Opolska 82:79 (27:21, 17:21, 20:21, 18:16)
Weegree AZS PO: Jodłowski 17, Kroczak 14, Kapuściński 9, Kobel 9, Kowalczyk 9, Pabian 9, Ratajczak 6, Skiba 5, Białachowski 1.