Korepetycje na Opolszczyźnie już od podstawówki
Korepetycje na Opolszczyźnie są powszedniejsze niż mogłoby się wydawać. Z rozmów z opolskimi nauczycielami wynika, że z korepetycji korzystają już dzieci od najmłodszych klas szkoły podstawowej.
– Tak kiedyś nie było. A tym bardziej w szkole podstawowej, gdzie na korepetycje posyłano dzieci wyłącznie słabe – mówi pani Iwona, opolska nauczycielka nauczania początkowego z 30-letnim stażem.
– Tylko, że w przeszłości, kiedy mieliśmy np. dzielenie z resztą, to był czas na powtarzanie. I tak było prawie z każdym tematem. Teraz na powtórkę można poświęcić godzinę, ponieważ już trzeba realizować następny temat. Tylko nieliczne dzieci łapią wszystko w lot. Natomiast zajęcia wyrównawcze to zaledwie godzina tygodniowo. Dla dużej grupy dzieci to o wiele za mało…
W tym biegu po wiedzę wiele dzieci by odpadło, gdyby nie płatne korepetycje.
– Rodzice pracują z dziećmi, mimo to z moich obserwacji wynika, że nie wszyscy potrafią pomóc – mówi pani Iwona. – Z zapracowania, braku czasu, ale też umiejętności i braku wiedzy. Dlatego też powierzają to korepetytorom.
Dla starszaków korepetycje to już standard
W starszych klasach „korki” to już coś normalnego.
– Nie jestem w stanie wszystkiego ogarnąć – skarży się Franek, opolski licealista. – W szkole goni się podstawę programową, przerabiając tematy po łebkach, byle szybciej. Dzieje się tak szczególnie w ostatnich miesiącach roku szkolnego, by zdążyć. Widzimy, że nauczyciele mają swój cel, żeby w „papierach” była zrealizowana podstawa programowa. No i każdy nauczyciel widzi wyłącznie swój przedmiot, a tych przedmiotów jest dużo. No, to koncentruję się na tych przedmiotach, które są dla mnie ważne ze względu na studia, które wybrałem.
– Żeby zdać na maturze rozszerzoną matmę, muszę mieć z tego „korki”. I jeszcze mam „korki” z chemii, bo z tego idzie mi słabo – dodaje Franek. – Mam też z francuskiego, bo muszę na poważnie ten język opanować. A w szkole niewiele się da nauczyć.
W szkołach ponadpodstawowych są dwie grupy uczniów korzystających z korepetycji.
– U jednych chodzi o wyrównywania braków. Natomiast w w drugiej grupie o podnoszenie poziomu – mówi Piotr Sitnik, dyrektor Zespołu Szkół Licealno-Technicznych w Kluczborku.
– Matura jest na bardzo wysokim poziomie, jeśli chodzi o przedmioty rozszerzone, szczególnie trudna jest matematyka, chemia, biologia, fizyka. Na pewno coś musi się zmienić. Dlatego, że jesteśmy w systemie z lat 80., gdzie mamy dużo „pamięciówki”. To znaczy jakby internet w ogóle nie istniał.
Według Obserwatora Gospodarczego, oficjalny polski rynek korepetycji ma wartość 7,5 mld złotych. Inne źródła podają nawet kwotę 10 miliardów. Ta podawana szacunkowa wartość może być wierzchołkiem góry lodowej. A to dlatego, że znacząca część korepetytorów nie ma zarejestrowanej działalności gospodarczej. W związku z tym nie odprowadza podatku.
Wiedza słono kosztuje
Rodzice łapią się za kieszeń, ale najpierw za głowę, bo ceny korepetycji potrafią szokować. W Opolu niektórzy korepetytorzy biorą za godzinę lekcyjną, czyli 45 minut, więcej niż lekarz specjalista za prywatną wizytę.
Oficjalnie z ogłoszenia za 45 minut korepetycji z chemii trzeba zapłacić od 250 do 350 złotych. Ten ogłaszający się korepetytor zapewnia, że jego uczniowie zawsze odnoszą sukcesy.
Ale już inny korepetytor z chemii bierze „tylko” 110 złotych. Do tego za pełną godzinę. Za biologię, dla tych, co wybierają się na medycynę, trzeba zapłacić 150 złotych za lekcję. Jeden z korepetytorów z biologii przedstawia się jako „ekspert maturalny”. Nie podaje stawki za 60 minut. Pisze „cena do ustalenia”.
Korepetycje z matematyki wahają się od 40 do 200 złotych. Cena za każdym razem uzależniona jest od tego, czy korepetycji udziela nauczyciel akademicki, ekspert czy nauczyciel ze szkoły podstawowej. To zróżnicowanie dotyczy też języków obcych. Dlatego tu cena waha się od 40 do 100 złotych za godzinę lekcyjną.
Korepetycje udzielane są ze wszystkich przedmiotów: fizyki, historii, geografii, a nawet polskiego. Ich cena rośnie wraz z popytem. A ten wzrasta wraz ze zbliżającym się końcem roku szkolnego.
W prywatnych lekcjach wyspecjalizowały się firmy zatrudniające korepetytorów. Na przykład na platformie e-korepetycji to nauczycielowi dyktowane są warunki. Jemu powierzani są uczniowie, a formalności i odprowadzany podatek już go nie interesują. Za to zarobki za pośrednictwem platformy ma już niższe.
Indywidualnie, kiedy korepetytor nie jest zarejestrowany i nie płaci podatku, można liczyć, że będzie nieco taniej. Nieco, bo popyt na korepetycje jest tak duży, że na duży upust cenowy nie ma co zbytnio liczyć.
Wszystkie poradniki podają, że nauczyciel nie musi zakładać działalności gospodarczej, jeśli udziela korepetycji. Osobiście udzielane korepetycje, nawet jeśli zdarzają się rzadko i nie są stałym źródłem dochodu, muszą jednak być rozliczone. Wystarczy niewiele ponad 15 tysięcy złotych niezapłaconych podatków, by zostać już przestępcą podatkowym.
Korepetycje na Opolszczyźnie – pandemia dużo zmieniła
Dochód z korepetycji – także na Opolszczyźnie – to nierzadko finansowe „koło ratunkowe” dla relatywnie słabo zarabiających nauczycieli. W tej działalności ważne jest jeszcze etyczne podejście. Tak by nauczyciel nie uczył popołudniami kogoś, kogo uczy na co dzień w szkole.
– Chociaż to rodzice sami na to nalegają, by po lekcjach pracować z ich dzieckiem. Natomiast z nauczycieli których znam, żaden tego nie robi – mówi znana opolska nauczycielka przedmiotów ścisłych (prosi o anonimowość).
– To byłoby nie w porządku. Natomiast efekt nauki na korepetycjach, niezależnie od tego, ile rodzice zapłacą, zawsze zależy od ucznia, jego zaangażowania i jego potencjału.
W większości nauczyciele unikają takich sytuacji „etycznego konfliktu”. Mimo wszystko jest też ta mniejszość.
– Mnie się to nie zdarzyło. Za to wiem od kilku osób, nawet jednej z mojej klasy, że chodziły na „korki” do nauczyciela, który uczył nas w szkole – przyznaje Franek, opolski licealista.
Na rynku płatnych lekcji punktem zwrotnym była pandemia. To wtedy rodziców zabiegających o korepetycje dla dziecka znacznie przybyło.
– My poloniści też udzielamy korepetycji. Po okresie pandemii korepetycje przeszły przeobrażenie, upowszechniły się zajęcia zdalne – mówi polonistka ze szkoły podstawowej w Opolu.
– Wtedy łatwiej dostosować wzajemnie czas. Uczniowie są przyzwyczajeni do takiego kontaktowania się, więc tak prowadzone korepetycje, przynajmniej z polskiego, mają taką samą skuteczność, jak te prowadzone twarzą w twarz. A luki po pandemii dzieci mają naprawdę ogromne…
Polonistka zauważa, że współczesne dzieci nie potrafią się same uczyć.
– Długo są wyręczane przez rodziców we wszystkim, co jeszcze dziesięć lat temu było nie do pomyślenia – tłumaczy. – Jeśli więc jak jakiejś części materiału nie przerobią, to same z siebie do tego nie wrócą, żeby się nauczyć. Potem to wychodzi pod koniec semestru i jest alarm.
Korepetycje na Opolszczyźnie. To patologia systemu oświaty
W tym systemie jest jakiś błąd, który sprawia, że po szkole jeszcze raz trzeba się za pieniądze uczyć tego, co już teoretycznie było na lekcjach. Tę patologię dostrzega szczególnie z racji wieku najmłodszy poseł w Polsce, 24-letni Adam Gomoła z Gogolina.
– Musimy zwiększyć nakłady na edukację do 6 procent PKB – przedstawia swoją receptę poseł Gomoła z Polski 2050. – Korepetycje to już powszechna praktyka. One ujawniają braki, z którymi szkoła wypuszcza dzieciaki dalej. Trzeba radykalnie odchudzić podstawę programową na rzecz innych przedmiotów. Trzeba zwrócić uwagę na kompetencje miękkie. Między innymi kreatywność, komunikację, krytyczne myślenie, kooperację. Nikt nie wdraża do pracy zespołowej. System, w którym dziecko przychodzi na lekcje, żeby wyłącznie pisać w zeszycie, a w domu odrabiać zadania, mija się z celem.
W szkołach musi być więcej nauczycieli, a uczniów mniej w klasach. Ponadto uczniowie zakuwają całe partie podręczników, kiedy ta wiedza, którą muszą opanować, jest często dostępna w internecie.
– A z drugiej strony szkoła nie uczy, jak z internetu korzystać i sortować informacje – mówi poseł Gomoła.
– Szkołom trzeba też dać więcej samodzielności. Tak by same decydowały, jak dany przedmiot będą realizować. Niby mamy darmową edukację, a po korepetycjach można zobaczyć, jak nierówny start mają dzieci i młodzież, bo nie wszystkich rodziców stać na korepetycje. Tu chodzi o podstawową sprawiedliwość społeczną.
Czytaj też: Nie mamy czasu na problemy naszych dzieci
***
Odważne komentarze, unikalna publicystyka, pasjonujące reportaże i rozmowy – czytaj w najnowszym numerze tygodnika „O!Polska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.