Inauguracyjna odsłona, nie licząc momentu, gdy goście wyszli na prowadzenie 11:10, toczyła się głównie pod dyktando ekipy z ziemi łódzkiej. Wszystko zmieniło się przy zagrywkach Dawida Sokołowskiego, dzięki której tomaszowianie odskoczyli na trzy „oczka”. Później wciąż nie była to przygniatająca przewaga, ale już do końca mieli kontrolę nad wydarzeniami na parkiecie i triumfowali 25:22.
W drugiej partii kluczborczanie nie tylko nie pozwolili rywalom na rozwinięcie skrzydeł, ale i sami w pewnym momencie zaczęli im „uciekać”. Po dwóch z rzędu udanych atakach Janusza Górskiego było już przecież 12:8 dla nich, a niebawem nawet 17:10 i wydawało się, że mają już seta pod kontrolą. Wtedy jednak u miejscowych na zagrywce pojawił się Sławomir Stolc i dystans zmalał do trzech punktów. Na szczęście podopieczni Mariusza Łysiaka w porę się otrząsnęli i odzyskali pieczę nad tą rozgrywką. Najpierw odskoczyli wyraźnie (19:14), a potem już trzymali „rękę na pulsie” zwyciężając do 21.
Po kolejnej zmianie stron od początku ton grze nadawali gospodarze. Przy wyniku 11:7 dla nich o czas poprosił trener Mickiewicza. Początkowo pomogło na tyle, że rywale nieco się zatrzymali. Przy stanie 17:14 dla nich natomiast przyjezdni wzięli się mocniej do pracy i niebawem praktycznie zniwelowali straty. Niestety, ta pogoń chyba zbyt mocno ich obciążyła, bo finisz należał już do tomaszowian, którzy zwyciężyli przewagą pięciu „oczek”.
Czwarta odsłona ponownie długo była pod kontrolą siatkarzy Lechii i w pewnym momencie wydawało się, że będzie to już ostatni set. Prowadzili oni bowiem 2:1 w meczu i 13:8 w tej części gry. Nie mając już nic do stracenia Mariusz Łysiak znowu poprosił swoich graczy na rozmowę, a to poskutkowało od razu. Najpierw wygrali trzy piłki z rzędu, a z kolejnych pięciu cztery i to oni wyszli na prowadzenie 15:14. Potem z akcji na akcję przejmowali coraz bardziej inicjatywę. To poskutkowało doprowadzeniem do tre breaka.
W nim znowu jednak ton grze nadawali miejscowi. Wszak zmiana stron nastąpiła przy wyniku 8:4 dla nich. Kluczborczanie jednak nie odpuszczali i sukcesywnie odrabiali straty, aż te były już minimalne. Niestety, nie zdołali ich zupełnie zniwelować, a finisz już należał do miejscowych, dla których decydujący punkt zdobył Kajetan Kulik czyli niedawny gracz Mickiewicza.
Lechia Tomaszów Mazowiecki – Mickiewicz Kluczbork 3:2 (25:22, 21:25, 25:20, 22:25, 15:12)
Mickiewicz: Bereza, Mucha (8), Górski (16), Linda (27), Pasiński (18), Olczyk (7), Jaskuła (libero) oraz Łysiak (libero), Makowski, Kopacz, Siemiątkowski, Mendel i Kosian.