Balon nie pęka sam z siebie. Jeśli nie następuje jego celowe przebicie, to najczęściej przyczyną tego, że zostaje unicestwiony, jest brak umiaru w jego napełnieniu.
Ta sama zasada dotyczy ekonomii. W ten sposób, poza matematyką, psychologią, socjologią, filozofią i jeszcze kilkoma innymi dziedzinami, do ekonomii wkroczyła fizyka.
Tego rodzaju terminologię stosuje się w celu łatwiejszego obrazowania określonych sytuacji, ponieważ przedstawienie tego w ten sposób powoduje łatwiejsze zrozumienie określonych procesów przez zwykłego człowieka.
Tak, jak w fizyce, w ekonomii używa się określeń „napełnianie”, albo „tworzenie się” bańki oraz „pęknięcie”.
Kiedy mamy do czynienia z tworzeniem się lub napełnianiem bańki?
Mianem tym określa się patologiczny proces, który wykracza poza określone normy rynkowe.
Gdy podaż nie równoważy popytu
Na wolnym rynku funkcjonują takie pojęcia jak „podaż” i „popyt”.
Na prawidłowo funkcjonującym rynku te dwa stany dążą do równowagi. Czyli ilość pieniądza na rynku generuje określony popyt, za którym podąża podaż. Podaż zwiększa się aż do czasu, kiedy popyt przestaje rosnąć i ustabilizuje się na określonym poziomie.
Wtedy cena danego towaru zatrzymuje się i od tego czasu następują tylko niewielkie jej zmiany, co jest naturalnym procesem, gdyż na rynku nieustannie zmienia się ilość pieniądza oraz ilość chętnych do nabycia określonych dóbr.
Problem zaczyna się wtedy, kiedy następuje zmiana w jednym kierunku i zaczyna odbiegać od dotychczas notowanych zachowań rynku.
Czyli na przykład, kiedy następuje gwałtowny popyt na określone dobra, co wywołuje gwałtowny wzrost ich ceny.
Bańki mogą się tworzyć również na skutek nadmiernego kredytowania, co w niekontrolowanych przypadkach powoduje zaburzenie pomiędzy dochodami, a kosztami obsługi kredytów, co w pewnym momencie może doprowadzić do pęknięcia bańki.
W niektórych przypadkach przyczyną tworzenia się baniek jest chęć szybkiego zysku bez znajomości rynku oraz zasad na nim panujących, oraz zwykły brak znajomości podstaw ekonomii.
Bardzo często możemy słyszeć na przykład o tworzeniu się baniek na nieruchomościach, kiedy to pojawia się patologiczny trend inwestowania w nieruchomości, który w pewnym momencie wymyka się spod kontroli.
Ceny nieruchomości zaczynają rosnąć, a tym samym znajduje się coraz więcej chętnych na inwestycje w nieruchomości, licząc na szybkie zyski oraz chcąc uchronić kapitał przed spadkiem wartości, właśnie z powodu rosnących cen i tym samym w ten sposób ten wzrost cen się nakręca.
Bańka pęka w momencie, kiedy rynek jest już nasycony, ceny są tak wysokie, że nikt nie chce kupować nieruchomości i te inwestycje przestają przynosić zyski.
Zaczyna się więc proces odwrotny – z tego samego powodu zaczyna się sprzedawać nieruchomości i ich cena zaczyna spadać.
W pewnym momencie spadek cen jest tak duży, że wybucha panika i większość inwestorów wystawia nieruchomości na sprzedaż, co powoduje załamanie rynku, czyli gwałtowny spadek cen, ponieważ nikt nie chce kupować, licząc, że ceny spadną jeszcze bardziej.
Taką sytuację mieliśmy w Hiszpanii w czasie ostatniego kryzysu w roku 2008, gdzie całe osiedla mieszkaniowe stały puste wobec braku nabywców na mieszkania, co sam miałem okazję widzieć.
Historia bańki internetowej
Tego rodzaju bańki powstają również na giełdzie.
W roku 2000 pękła tzw „bańka internetowa”, co było poprzedzone kilkuletnim boomem inwestycyjnym w firmy internetowe, w które inwestowano, licząc na ich szybki rozwój w związku pojawieniem się powszechnego dostępu do internetu.
Okazało się jednak, że ten balon został za bardzo napełniony i nie wytrzymał napięcia. Co oznacza, że ceny akcji zaczęły odrywać się od realiów i musiało to doprowadzić do pęknięcia bańki.
Amerykański indeks giełdowy NASDAQ Composite, spadł w ciągu kilku miesięcy z poziomu 5 tys. pkt do 2 tys. pkt.
Z obrotu giełdowego zostało wycofanych wiele spółek, między innymi Microstrategy, której wartość jednej akcji spadła z 4,5 tys. USD do zaledwie 4 USD.
Jedną z przyczyn napełniania się tej bańki były oszustwa księgowe, gdzie zawyżano wartość dochodów w prezentowanych raportach, czyli oszukiwano inwestorów.
Jednocześnie w wielu przypadkach źle inwestowano pieniądze otrzymane od inwestorów, przeznaczając je między innymi na świadczenia pracownicze zamiast na na inwestycje.
W czasie kryzysu gospodarczego, który spowodowało pęknięcie tej bańki, upadło wiele firm i wielu ludzi straciło pracę.
Kryzys dotknął również Polskę, gdzie w roku 2003 zanotowano 21-procentowe bezrobocie.
Napełnianie i pękanie
Bańka może się tworzyć 10 lat, ale pęknąć może w ciągu dwóch dni, ponieważ następujący w jej wyniku krach giełdowy powoduje spadek wartości aktywów nawet o kilkadziesiąt procent w ciągu jednego dnia.
Tym samym, w tak krótkim czasie wielu ludzi może stracić majątek, który gromadziło przez całe życie.
Jak to się dzieje, że ludzie dają się wciągnąć w tego rodzaju pułapki i nie są to pojedyncze osoby ale często ofiarami padają miliony ludzi?
To nie jest tak, że nikt nie zauważa niebezpieczeństwa. Zwykle wcześniej pojawiają się ostrzeżenia wysyłane przez ekonomistów i analityków.
Problem w tym, że nikt tych ludzi nie słucha, ponieważ zwykle ich prognozy nie są korzystne dla polityków.
Społeczeństwo słucha polityków, a nie ekonomistów.
Dlatego ten proces destrukcji nazywa się bańką, ponieważ tak, jak napełniający się balon, nie wysyła żadnych sygnałów świadczących o niebezpieczeństwie.
Takie sygnały odbierają tylko osoby, które potrafią dokonywać rzetelnych analiz.
Bańka długu publicznego
Dzisiaj w Polsce znajdujemy się w sytuacji podobnej do tej, która poprzedzała pęknięcie bańki internetowej w 2000 r., tyle że dotyczy ona czegoś innego.
Mianowicie zaczyna się tworzyć bańka długu publicznego.
Dzisiaj nikt nie chce słuchać ekonomistów, którzy wskazują, że rzekomy złudny dobrobyt Polaków w ostatnich latach zbudowany jest na długu.
Mimo, że mieliśmy okres koniunktury na świecie, który spowodował wzrost dochodów państwa, to wielokrotnie więcej wzrosły wydatki, które nie były finansowane z dochodów gospodarki, lecz z długów i drukowania pieniędzy.
Dzisiaj również nie słucha się posłańców przynoszących złe wieści, lecz słucha się oszukańczych przemówień polityków.
Oszukuje się społeczeństwo, tworząc równoległy budżet, będący poza kontrolą społeczną, z którego finansowanych jest wiele przedsięwzięć, które nie są wykazywane w budżecie państwa.
Czyli dokonuje się takiego samego oszustwa księgowego, jak spółki internetowe w roku 2000.
Dzisiaj można zauważyć gwałtowny wzrost rentowności obligacji, co niektórzy ekonomiści już określają jako pęknięcie bańki obligacyjnej.
Co oznacza, że następuje odwrót od obligacji, czyli coraz mniej inwestorów jest zainteresowanych nabywaniem obligacji, na skutek czego trzeba im oferować coraz większe oprocentowanie.
W ciągu roku oprocentowanie polskich obligacji wzrosło w zależności od ich rodzaju od 2 proc., do nawet 9 proc.
Szacuje się, że koszty obsługi zadłużenia w przyszłym roku mogą wynieść 80 mld. zł. To jest dwa razy więcej niż wydatki na 500+, gdzie zapowiada się kolejne transfery socjalne w sytuacji zagrożenia recesją.
Napełnia się bańka długu, tylko nie wiadomo, kiedy ona pęknie.
Jeśli ktoś dzisiaj słucha polityków, to tak, jakby przyglądał się napełnianiu balonu – wydaje się, że jeszcze dużo powietrza się nim zmieści, bo przecież on niczym nie sygnalizuje, że za chwilę pęknie.
Co będzie, jeśli już pęknie?
Wystarczy popatrzeć na pękający balon, żeby zrozumieć, że dla wielu ludzi będzie to oznaczać zrujnowane życie, bo balon nie pęka na raty i jest to proces nieodwracalny.
Balon, który napełnia się przez godzinę, nie będzie pękał przez godzinę, tylko nastąpi to w ułamku sekundy, kiedy nie zdążymy się na to przygotować.
To nie znaczy, że co najwyżej trochę nam się pogorszy.
To jest ekonomia, która czasem ma takie prawa jak fizyka – jeśli następuje wybuch, to niszczy wszystko dookoła, a nie wywołuje tylko podrażnienie skóry.
Jeśli nie spuści się powietrza z tej bańki, to ona wybuchnie w najgorszym momencie, ponieważ może się to zbiec z innymi zagrożeniami, które już widać na horyzoncie.
Punktem krytycznym jest data wyborów, jeśli do niej przetrwamy. Potem ktoś będzie musiał przebić ten balon, albo przynajmniej gwałtownie spuścić z niego powietrze.