Janusz Kowalski: Odebrać przywilej MN
Janusz Kowalski mówił, że „jest przełamanie w relacjach polsko-niemieckich”. – Niemcy po raz pierwszy przeznaczyli pieniądze na nauczanie języka polskiego w budżecie federalnym. Całkowicie symboliczne, ale tym samym przyznali się do tego, że łamią polsko-niemiecki traktat. Ale presja polskiego państwa na załatwienie dwóch kolejnych rzeczy musi być jeszcze większa – stwierdził.
Poseł Solidarnej Polski złożył zobowiązanie, iż w przyszłym Sejmie – jeśli Zjednoczona Prawica wygra wybory – jego ugrupowanie doprowadzi do likwidacji „nieuprawnionego przywileju w ordynacji wyborczej”.
Chodzi o fakt, iż MN zwolniona jest z 5-cioprocentowego ogólnopolskiego progu wyborczego w wyborach do Sejmu. Kandydaci z jej listy muszą jednak przekroczyć ów próg na poziomie okręgu, z którego kandydują. Janusz Kowalski próbował już do tego doprowadzić w tej kadencji. Inicjatywa przepadła jednak, także głosami polityków PiS.
Janusz Kowalski mówił też, że „nie ma zgody na brak przedstawicieli polskiej mniejszości w Bundestagu”.
– Tak jak nie ma też zgody na to, by strona niemiecka nie finansowała polskich organizacji polonijnych. W budżecie Republiki Federalnej nie ma ani euro na ten cel – przekonywał poseł.
Wiceminister rolnictwa i żądanie zwrotu majątku
Drugim postulatem polityka Solidarnej Polski jest zwrot mienia organizacji polskich w Niemczech, zagrabionego przez władze niemieckie na podstawie tzw. dekretu Goeringa z lutego 1940 roku.
– Ten ogromny majątek nigdy nie został oddany. Zwróciłem się do ministra Zbigniewa Ziobry, aby podjąć formalne działania na rzecz Związku Polaków w Niemczech w dochodzeniu od państwa niemieckiego zwrotu mienia zagrabionego przez niemieckich nazistów. Przywrócimy w końcu praworządność. Ten majątek był także tutaj, na terenie Opola. Niemcy w sposób bezczelny nie robią nic by ten majątek przywrócić. Oczekuję od posła Ryszarda Galli i całej mniejszości niemieckiej lojalności wobec państwa polskiego i poparcia tego wniosku. To jest test dla mniejszości niemieckiej – przekonywał.
Postulaty Janusza Kowalskiego poparł obecny w Opolu wiceminister sprawiedliwości Piotr Cieplucha.
– Chcemy dla Związku Polaków w Niemczech zapewnić pełne wsparcie merytoryczne i prawne – mówił.
– Niemcy, którzy najgłośniej mówią o wartościach europejskich, bezczelnie łamią prawa Polaków i mniejszości polskiej w Niemczech. Polaków traktuje się jak imigrantów i częściowo finansuje się naukę języka polskiego. Ale jako języka imigrantów, nie języka ojczystego – podsumował Janusz Kowalski.
Rafał Bartek: Populizm i sianie nienawiści
– Wywody posła są populistyczne i nastawione na sianie fermentu i nienawiści wobec wszystkiego co niemieckie i zbieranie w ten sposób głosów – mówi Rafał Bartek, przewodniczący Związku Niemieckich Stowarzyszeń.
– Gdyby to były realne postulaty, stawiałyby je organizacje polonijne w Niemczech, a nie polityk, który żyje w Polsce. Większość dawnego majątku organizacji polonijnych znajduje się dzisiaj na terytorium Rzeczypospolitej. Czy pan Kowalski postuluje by Bank Rolników w Opolu oddać Polonii w Niemczech? – pyta.
– Cieszyłbym się, gdybyśmy w relacjach polsko-niemieckich mogli wrócić do realnego dialogu. Wobec bezpardonowej dyskryminacji 55 tysięcy uczniów, obywateli polskich, ale członków MN, jest on niemożliwy. Stolik został wywrócony – podkreśla Rafał Bartek.
Przypomina, że wcześniej poseł Janusz Kowalski na swoim profilu nawoływał do zabrania przywilejów mniejszości niemieckiej.
– Czy tym przywilejem jest to, że w ogóle istniejemy? Czy to, że dzięki mniejszości region jest bogatszy swoją wielokulturowością? Albo czy jest przywilejem to, że chcemy mieć takie same warunki nauczania jak inne mniejszości? Albo fakt, że aby uczestniczyć w podziale mandatów musimy w swoim okręgu przekroczyć próg wyborczy?- docieka lider VdG.
– Sondaże dotyczące partii pana posła pokazują, że ona by tego progu nie przekroczyła. Może całe zamieszanie wynika z tego, że w wymiarze regionalnym Janusz Kowalski odbiera nasze istnienie jako konkurencję. Pan poseł, który jako wiceminister odpowiada za rolnictwo, wobec skandalicznej sytuacji na polskiej wsi wyciąga alternatywne tematy. Próbuje zasłonić swoją niekompetencję – stwierdza Rafał Bartek.