Na początku tego roku Janusz Kowalski perorował na antenie Radia Opole na temat swojej inicjatywy obcięcia rządowego dofinansowania do nauki języka niemieckiego, jako języka mniejszości. To potem spowodowało zmniejszenie wymiaru jego nauczania z trzech godzin do jednej tygodniowo. System finansowania nauki tego języka określił mianem patologicznego. Podczas rozmowy sugerował, że rodzice dzieci, którzy nie należą do mniejszości, a którzy zapisują swoje pociechy na takie lekcje, wyłudzają pieniądze z budżetu państwa. Jako przykład wskazał Marcina Oszańcę.
– Najlepszym potwierdzeniem jest stanowisko szefa opolskiego PSL, który wprost mówi, że zapisał swoje dziecko [na naukę niemieckiego jako mniejszości – dop. red.] tylko po to, żeby nie płacić z własnej kieszeni, skoro może zapłacić budżet państwa – powiedział.
Marcin Oszańca oskarżył Janusza Kowalskiego o zniesławienie. Złożył na policji zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez polityka Solidarnej Polski. Podkreślał, że poseł wygłosił wiele kłamstw nie tylko pod jego adresem, ale i mniejszości niemieckiej.
– Nie chodzi o mnie – podkreślał w Radiu Opole. – Staję w obronie rodziców dzieci, którzy zapisali swoje dzieci na naukę języka mniejszości w dobrej wierze. Aby miały możliwość kształcenia się. Żaden polityk nie ma prawa odbierać dostępu do edukacji naszych dzieci.
Janusz Kowalski donosi do prokuratury
Nowy wątek w tej sprawie pojawił się na początku grudnia, po blisko roku. Marcin Oszańca dostał pismo z opolskiego sądu z informacją o terminie rozprawy przeciwko Januszowi Kowalskiemu. To, że pełnomocnik obecnego wiceministra rolnictwa w rządzie PiS chce umorzenia postępowania, nie było dla niego wielkim zaskoczeniem.
– Nie wzburzył mnie nawet specjalnie fakt, że dopiero z tego pisma dowiedziałem się o doniesieniu na prokuraturę, jakie wobec mnie złożył Janusz Kowalski – mówi Oszańca. – Krew się we mnie jednak zagotowała, gdy okazało się, że jak chce bronić siebie. Bo postanowił w walce politycznej zrobić coś, czego robić się nie powinno.
Z pisma wynika bowiem, że Janusz Kowalski zarzuca Marcinowi Oszańcy oszustwo. Poseł Solidarnej Polski przekonuje, że lider opolskiego PSL zapisując dziecko na zajęcia języka niemieckiego, jako języka mniejszości do szkoły w Krasiejowie, osiągnął korzyść majątkową w postaci darmowych lekcji dla swojej pociechy. Argumentuje, że lekcje te są przeznaczone tylko dla dzieci z mniejszości niemieckiej, a Marcin Oszańca miał swoim działaniem doprowadzić do niekorzystnego rozporządzenia mieniem, a także przyznania szkole nienależnych pieniędzy.
Marcin Oszańca: Uderzenie w rodzinę
– Wykorzystanie mojej rodziny i dzieci do bieżącej walki politycznej jest po prostu oburzające – uważa szef opolskich ludowców. – Syn może pomyśleć, że jego ojciec jest przestępcą. Podobny wniosek mogą wysnuć jego koleżanki i koledzy. Nie tylko o mnie, ale i o swoich rodzicach, którzy zapisywali je na naukę tego języka, by zwiększyć ich szanse edukacyjne. To brzmi też jak chęć zastraszenia wszystkich tych, którzy chcieliby to zrobić. By dwa razy się zastanowili, bo zaraz i ich ktoś oskarży o oszustwo. To zwykłe draństwo.
Przypomina ujawnione niedawno przez serwis „Poufna rozmowa” e-maile. Doradca premiera Mateusza Morawieckiego określił w nich Janusza Kowalskiego mianem „palanta”. Poproszony o skomentowanie tych słów, wiceminister rolnictwa odpowiedział: – Ja mam grubą skórę. Z zasady, jak ktoś mnie uderzy, to zawsze oddaję, ale dwa razy.
– Jak widać, Janusz Kowalski, gdy poczuje się zagrożony, bije, nie patrząc w kogo i jak. Byle zabolało bardziej, niż jego – komentuje Marcin Oszańca.
- Co jeszcze Janusz Kowalski zarzuca Marcinowi Oszańcy?
- Na jakiej podstawie jego pełnomocnik oczekuje umorzenia postępowania przed sądem?
- Ile czasu dzieli zawiadomienie do prokuratury i pismo procesowe?
- Jak postawę posła Solidarnej Polski ocenia posłanka Violetta Porowska z PiS?
- Czy wśród polityków prawicy są osoby, które posyłały dzieci na naukę języka mniejszości?
- Dlaczego przepisy związane z nauczaniem języka mniejszości są mgliste?
Odpowiedzi na te pytania w pełnej wersji rozmowy „Prokuratorem w naukę niemieckiego. Janusz Kowalski oddaje dwa razy” w najnowszym numerze tygodnika „Opolska”. Do kupienia w punktach sprzedaży prasy w regionie oraz w formie e-wydania.