Warto na wstępie odnotować, iż był to pojedynek z podtekstami, albowiem teraz barw wrocławian bronią Mateusz Jankowski i Wiktor Kawka. Dość napisać, iż ten pierwszy spędził w Gwardii dekadę, drugi z kolei połowę tego czasu.
Gwardia rozpoczęła sezon
I choć przyjezdni jako pierwsi trafili do siatki to nie zaczęli meczu zbyt dobrze, albowiem po 300 sekundach przegrywali 1:3. Nie zrazili się tym jednak i w ciągu kwadransa z małym okładem zdobyli 10 goli, z czego Piotr Jędraszczyk trzy pod rząd, a stracili tylko dwa. Dzięki temu odskoczyli na 11:5 i wydawało się, że będą kontrolować to spotkanie. Tak było jeszcze chwile po przerwie gdy Amir Pelidija rzucił na 15:9.
Zaraz potem jednak podopieczni Bartosza Jureckiego zaczęli prezentować się fatalnie w defensywie. Bo jak nazwać inaczej fakt, iż na przestrzeni 17 minut nie zdobyli choćby jednej bramki. Rywale za to niemalże podwoili swój dorobek i wyszli na prowadzenie 17:15. Niemoc w szeregach opolan przerwał dopiero Mateusz Wojdan. To ich obudziło na tyle, że niebawem znowu mieli więcej trafień na koncie niż miejscowi (20:19). Zapowiadała się więc emocjonująca końcówka. I taka była choć drużyny znowu nie grzeszyły skutecznością.
Śląsk Wrocław – Gwardia Opole 20:22 (9:14)
Gwardia: Ałaj, Malcher – Jendryca 6, Jędraszczyk 5, Wojdan 5, Widomski 3, Pelidija 2, Sosna 1, Aksamit, Kamiński, Łangowski, Stempin, Wandzel, Wrzesiński, Zawadzki.
Czytaj także: Spośród naszych ekip w elicie Gwardia Opole sezon rozpocznie jako pierwsza