Gwardia przegrała z Industrią Kielce niemalże równie wysoko co w pierwszej rundzie. Wówczas rywale zwyciężyli 42:21. Teraz ulegli wyraźnie mimo tego, że goście przyjechali w niepełnym składzie. Wśród nich nieobecne były takie tuzy światowego szczypiorniaka jak m. in. bracia Alex i Daniel Dujszebajew czy Artem Karalek. Do tego na prawym rozegraniu grał nominalny prawoskrzydłowy Benoit Kounkoud, którego zmieniał choćby… praworęczny Elliot Stenmalm.
To jednak nie przeszkodziło podopiecznym Tałanta Dujszebajewa w pełni dominować w tym spotkaniu. Choć co prawda pierwszego gola rzucili gospodarze, to jednak po kwadransie gry było 9:4 dla kielczan. Zresztą na tym nie poprzestawali i gdy tylko pojawiała się okazja, to powiększali przewagę. Ostatecznie na przerwę schodzili przy prowadzeniu 19:11.
W ich szeregach wyróżniał się szczególnie Nicolas Tournat, który zdobył wówczas aż sześć goli. Natomiast strzegący, na zmianę z Mateuszem Kornecki, bramki Andreas Wolff popisał się siedmioma interwencjami przy skuteczności 54 procent!
Po zmianie stron przyjezdni wciąż nie odpuszczali i niebawem mieli 12 trafień więcej. Dopiero wówczas nieco zwolnili tempo co sprawiło, że nasz team podreperował swój ofensywny wynik, a i prowadzenie rywali nie wydawało się aż tak deprymujące. Bo było już „tylko” 28:18 dla nich. Jak jednak odpowiedzieli oni na ten zryw ekip prowadzonej przez Rafała Kuptela? Ano rzucili sześć bramek z rzędu i pogrom stał się faktem. W końcówce już jednak faktycznie spuścili z tonu, dzięki czemu zaczęła się gra gol za gol.
Tym samym gwardziści po 18 meczach mają 19 punktów na koncie. To wciąż daje im 10. miejsce w tabeli PGNiG Superligi.
Gwardia Opole – Industria Kielce 24:41 (11:19)
Gwardia: Ałaj, Malcher, Lellek – Czyczykało 5, Jankowski 4, Hryniewicz 3, Sosna 3, Zubac 3, Fabianowicz 2, Milewski 2, Morawski 2, Kucharzyk 1, Kawka, Koc, Stempin, Wojdan.