Anna Konopka: – Obchodzone niedawno 15-lecie OCRG było okazją do podsumowań, analiz i wyciągania wniosków. Przez lata daliście się poznać jako instytucja pośrednicząca w przekazywaniu unijnych pieniędzy. Ale prowadzicie też własne projekty. Sporo tego wszystkiego było.
Tomasz Hanzel: – Tak naprawdę w tym naszym podsumowaniu patrzymy na dwie perspektywy unijne. Nasze powstanie zbiegło się z pierwszą pełną perspektywą na lata 2007-2013. Natomiast kolejna, trwająca w latach 2014-2020, dziś jest zamknięta w ok. 95 procentach. W tym roku rozliczymy już ostatnie projekty, m.in. infrastrukturalne, które były opóźnione przez pandemię czy przerwane łańcuchy dostaw. Zamykamy więc to, co się działo, a przez cały ubiegły rok szykowaliśmy się również do nowego rozdania pieniędzy z UE, wspierając Urząd Marszałkowski w przygotowaniu np. dokumentów.
– Przez te lata OCRG podpisało w sumie 1200 umów na rozwój. Zrealizowano projekty warte 2,5 miliarda złotych. Czym te dwa okresy finansowania różniły się najbardziej?
– Początki były prostsze. Z perspektywy na perspektywę wymagania stawiane beneficjentom są większe. Pojawiają się wytyczne, jakie powinni osiągnąć wyniki, jakie wskaźniki w ogóle muszą spełnić, by wziąć w nich udział. Pierwsze rozdanie dotyczyło głównie prostych dotacji na zakup sprzętu. Drugi okres programowania przewidywał większe pieniądze, które jednak trudniej było zdobyć. Dla przykładu aby otrzymać wsparcie na termomodernizację, trzeba było zadeklarować oszczędność energetyczną na poziomie minimum 30 procent. Im wyższy poziom oszczędności, tym więcej punktów, czyli większe szanse na dofinansowanie.
– Mimo większych wymagań, coraz więcej firm interesuje się możliwościami wsparcia. Czy w większym stopniu dotyczy to jakiś szczególnych obszarów?
– Prym wiodą innowacje. Przedsiębiorcy chcą mieć możliwość stworzenia unikalnych produktów, które wyróżnią ich na rynku i stworzą przewagę konkurencyjną. W ostatnich latach na takie projekty przeznaczono 180 mln zł. Przez ostatnie lata firmy wykształciły też potencjał do pozyskiwania różnych form wsparcia. Pomagają im w tym firmy consultingowe, więc wnioski pisze się sprawniej, a wymogi formalne nie są już dziś taką barierą. Cały proces odbywa się o wiele bardziej profesjonalnie.
– Coś jeszcze się zmieniło z kolejnymi okresami finansowania?
– Zwróciłbym również uwagę na pożyczki. One cieszą się powodzeniem, które stale rośnie. Z perspektywy na perspektywę podwaja się liczba pieniędzy na ten cel. W okresie 2007-2013 było to 100 mln zł, w kolejnym 2014-2020 to już kwota 200 mln zł, a w najbliższym aż 400 mln zł. Szczególnie ważne i korzystne jest to, że te pieniądze zostają w regionie, wracają przecież do puli. Oznacza to, że mogą być wykorzystane na kolejne przedsięwzięcie. W przypadku pieniędzy z okresu 2007-2013 mamy do czynienia już z ich czwartym czy piątym obrotem. W tym celu, w pierwszej połowie roku, kontynuujemy współpracę z Bankiem Gospodarstwa Krajowego, który dla naszego regionu będzie wybierał pośredników finansowych. A do tych z kolei będą się zgłaszać przedsiębiorcy – już po pożyczki. W grze są naprawdę ogromne pieniądze, bo wspomniane 400 mln zł.
– Skoro zapotrzebowanie na pożyczki jest tak duże, to na co przedsiębiorcy je biorą?
– To najczęściej w miarę proste inwestycje, które firmom umożliwiają rozwój jak np. oszczędność energetyczna, inwestycje budowlane czy kupno maszyny do specjalistycznych robót. Jednak tu znów – te inwestycje muszą prowadzić do powstania nowego produktu czy wejścia na nowe rynki.
– Czego możemy się spodziewać w najnowszym rozdaniu unijnych pieniędzy? I jak skorzysta na tym OCRG?
– Znamy już harmonogram naboru wniosków, wiemy jakie będą nabory, jakie są kwoty na nabory, a więc przedsiębiorcy mają nasz plan działania na rok 2023 dostępny na stronie www.rpo.opolskie.pl. My jako OCRG rozpoczniemy od naszych projektów własnych, w ramach których będziemy mieć różne formy wsparcia dla beneficjentów, np. na podnoszenie kwalifikacji zawodowych, granty na współpracę z opolskimi uczelniami i wiele innych.
– Kiedy spodziewać się pierwszych naborów?
– Pod koniec marca odbędzie się już pierwszy nabór na innowacje dla małych i średnich przedsiębiorców. Przeznaczymy na to 20 mln zł. Myślę, że zainteresowanie będzie duże. To jeden z niewielu obszarów w nowej perspektywie, na który można pozyskać dotację. Skorzystać mogą firmy, które chcą tworzyć np. działy badawczo-rozwojowe. Rzecz w tym, aby to nie było jednorazowe wydarzenie, tylko coś trwałego, a działania B+R umożliwiało efektywne i długotrwałe prowadzenie pracy nad nowym produktem czy jego ulepszeniem.
– Ale ma być również alternatywa, bo nie wszystkie firmy stać na tworzenie dużego działu badań.
– Faktycznie myślimy o mniejszych firmach, których nie stać na takie działanie. Może tak być przecież z różnych przyczyn: np. firma nie ma odpowiedniego potencjału ludzkiego, organizacyjnego czy rozwojowego, ale mimo to nie chce pozostać w tyle. I bardzo dobrze, dla tych graczy przewidujemy granty w ramach programu „Opolskie innowacyjne”. Stworzymy im w ten sposób możliwość zdobycia pieniędzy, aby mogły współpracować z uczelniami lub instytucjami badawczymi, po to by doskonalić swoje produkty. Przewidujemy na ten cel granty po 100-200 tys. zł, które będą rozliczane w prostej formule. OCRG chce w ten sposób wpływać na stymulację współpracy środowiska naukowego z biznesowym.
– OCRG dało się dobrze poznać w zakresie oferowania tzw. wsparcia miękkiego. Co to dokładnie oznacza i jakie propozycje czekają na przedsiębiorców?
– W ramach doskonalenia kompetencji miękkich umożliwiamy pracownikom, firmom i mieszkańcom podnoszenie kwalifikacji zawodowych. To faktycznie opcja ciesząca się ogromnym zainteresowaniem, ciągle mamy w tym temacie telefony. Ten nabór, jako nasz kolejny projekt własny, będzie również jednym z pierwszych w tym roku. Przykładem podnoszenia kwalifikacji, które cieszą się największą popularnością mogą tu być np. kursy zawodowe uprawniające do obsługi specjalistycznej maszyny czy urządzenia, kursu prawa jazdy kategorii C i masa innych.
– Na jakie kwestie jeszcze OCRG postawi w najbliższym czasie?
– Jeden z naszych własnych projektów „Opolskie konkurencyjne” pozwoli wesprzeć rozwój obszarów przygranicznych, które są w naszym województwie najsłabiej rozwinięte gospodarczo. Firmom z takich obszarów zaoferujemy wsparcie dotacyjne. Ponadto pojawi się jeszcze wsparcie dla młodych przedsiębiorców, którzy są na rynku do 24 miesięcy. Takie firmy nie mają jeszcze dużego potencjału finansowego i osobowego.
– Panie dyrektorze, a czy inflacja zagraża w jakiś sposób projektom niezakończonym?
– Te zadania są już na tak wysokim poziomie zaawansowania, że nie widzimy raczej możliwości ich przerwania. Pytanie, czy będzie popyt na nowe środki, jak będzie się kształtował popyt pożyczkowy choćby za pół roku. Analizy mówią, że pierwszy kwartał tego roku przyniesie szczyt inflacji. Mam nadzieję, że opolskie firmy poradzą sobie z tą sytuacją. Później sytuacja gospodarcza powinna się poprawiać i inflacja powinna stopniowo maleć. Z końcem roku, według ekspertów, ma szansę wrócić do jednocyfrowej. Ale oczywiście na ogólną sytuację gospodarczą wpływ będzie miało wiele innych czynników.
– Nowa pula pieniędzy z unijnej kasy w „wychodzeniu na prostą” niejako pomoże?
– To ogromna suma dla regionu, która zasili szeroko rozumianą gospodarkę. Nawet jeśli część inwestycji będzie na początku realizowana przez samorządy, to w następnej kolejności wykonawcami, a więc odbiorcami tych pieniędzy, będą firmy z województwa. A te z kolei będą zatrudniać w tym celu pracowników. Z pewnością region gospodarczo się ożywi. W drugiej połowie roku powinny się rozpocząć pierwsze inwestycje.
– Czy należy się martwić, że inwestycje w nowe zakłady pracy bądź rozbudowę już tych istniejących w jakiś sposób wyhamują przez obecny kryzys?
– Od ubiegłego roku zainteresowanie nowymi inwestycjami w Opolskiem jest na stabilnym i dobrym poziomie. Początek pandemii faktycznie to wyhamowanie pokazał, zmniejszyła się liczna zapytań o możliwości lokowania inwestycji na naszym terenie. Mimo to, już od tamtego roku obserwujemy, że to zainteresowanie wróciło do okresu sprzed pandemii. Dostajemy wiele zapytań o możliwość lokowania inwestycji w regionie.
– Opolskie inwestycje mają się więc nieźle.
– Warto podkreślić, że już od kilku lat występuje zwiększone zainteresowanie Opolszczyzną. Mam również nadzieję, że z uwagi na zróżnicowanie poziomu dofinasowania w poszczególnych województw, opolskie będzie jednym z najbardziej atrakcyjnych województw. Dla porównania, od bieżącej perspektywy finansowej nowe inwestycje, które się lokują w województwie opolskim mają możliwość pozyskania większego poziomu dofinansowania niż inwestycje na terenie śląskiego czy dolnośląskiego.
– Z czego to wynika?
– W poprzedniej perspektywie poziom dofinasowania dla województw był jednakowy dla wszystkich. Teraz to się zmieniło na plus dla naszego regionu. Dzięki zatwierdzeniu przez Komisję Europejską nowej Mapy Pomocy Regionalnej duże firmy w naszym regionie, które zdecydują się na inwestycje, mają możliwość otrzymać nawet 40 procent wsparcia, średnie 50, a małe 60 procent, co stanowi nie tyko zwiększenie wobec lat 2014-2020, ale także jest zróżnicowane na korzyść Opolszczyzny w stosunku do sąsiednich województw. Dla porównania, duże firmy w Śląskiem mogą liczyć na 30 procent dofinansowania. Na Dolnym Śląsku to 25, a w samym Wrocławiu 20 procent. Ta różnica jest zdecydowanie na naszą korzyść i zwiększa konkurencyjność Opolszczyzny.