W dodatku podopieczni Toniego Corredery ulegli w starciu o „przysłowiowe sześć punktów”. Nie dość bowiem, że spadli na piąte miejsce to jeszcze rywale spod Krakowa są tuż za nimi i zbliżyli się do nich na trzy „oczka” (pełne zestawienie TUTAJ).
Warto jednak pamiętać, że BSF potrafi zaskoczyć nawet jeszcze silniejsze ekipy. Wszak ostatni zremisowali 5-5 z broniącymi tytułu wiceliderami tabeli z Constractu Lubawa. I to w ich hali.
Co ważne Tygrysy w tych sześciu wspomnianych na wstępie spotkaniach zdobyli aż 37 goli, co daje średnią ponad sześć na jeden mecz. Tym razem nie posłali piłki do siatki ani razu, sami z kolei dali się pokonać trzykrotnie.
W tym pierwszym przypadku ogromna to zasługa nie tylko świetnej postawy w „świątyni” rywali Kevina Kollara. Jak choćby na początku starcia, gdy ten zatrzymywał Sebastiana Szadurskiego i Waldemara Sobotę. W dodatku goście razili nieskutecznością, bo sytuacji mieli sporo. W paru momentach też najzwyczajniej brakowało im szczęścia.
Miejscowi za to byli znacznie bardziej konkretni. I nim inauguracyjna odsłona dotarła do półmetka to Pedro Pereira wykorzystał sprytną asystę podeszwą Łukasza Biela. Niewiele brakowało a ten drugi niebawem powiększyłby różnicą, ale świetnie zachował się Dawid Lach.
Tak czy inaczej na kolejne trafienia trzeba było czekać blisko 20 minut. Najpierw urodzinowy prezent sprawił sobie reprezentacyjny napastnik Sebastian Leszczak. A po chwili wynik – jak się potem okazało – „zamknął” Minor Cabalceta.
BSF Bochnia – Dreman Opole-Komprachcice 3-0 (1-0)
Bramki: 1-0 Pereira – 8., 2-0 Leszczak – 27., 3-0 Cabalceta – 29.
Dreman: Lach – Deyvisson, Bugański, Nico Toloza, Sobota oraz Blank, Iwanow, Janczak, Pautiak, Skała, Szadurski, Szypczyński.
Czytaj także: Dreman, Gwardia, Olimp, Rolnik, UNI walczą o Puchary Polski. Wiemy z kim, gdzie i kiedy