To były dobre złego początki. Podopieczne Nicoli Vettoriego świetnie weszły w spotkanie i szybko było 6:2 dla nich. Niestety równie szybko rywalki doprowadziły do remisu po 8. W dodatku na tym się nie zatrzymały i w czasie gdy podwoiły swoją zdobycz, to opolanki dopisały do swojego dorobku zaledwie trzy „oczka”. Jak się okazało jednak nasze dziewczęta nie zamierzały odpuszczać i stopniowo zaczęły odrabiać straty. Na tyle, że w końcu dogoniły miejscowe i mieliśmy remis 20:20. Na finiszu jednak to tarnowianki zachowały więcej „zimnej krwi” i ostatecznie triumfowały do 22.
Po zmianie stron podopieczne Marcina Wojtowicza szybko złapały odpowiedni rytm i wyszły na prowadzenie 10:5. Dzięki temu później trzymały nieco „rękę na pulsie”. W końcu jednak przyjezdne, prowadzone wówczas do boju przez Lane Conceicao, zbliżyły się do nich na jedną piłkę, albowiem było już 17:18… po czym wyraźnie stanęły. Rywalki wtedy wygrały cztery kolejne akcje, a potem już kontrolowały wydarzenia na parkiecie zwyciężając przewagą sześciu punktów.
W trzeciej partii gospodynie dalej prezentowały się lepiej i najpierw szybko odskoczyły na 4:1, a później nieco powiększały ten dystans. W pewnym momencie nawet go podwoiły (13:7). Co prawda nasze siatkarki jeszcze spróbowały podjąć walkę i zniwelowały straty o połowę (14:17), ale to wszystko na co było je stać tego dnia. Później już bowiem rywalki powróciły do swojej poprzedniej dyspozycji i ostatecznie wygrały 25:18.
Tym samym opolanki przegrały czwarty mecz z rzędu. W dodatku nie zdobyły w tych pojedynkach choćby punktu. W Nowy Rok wejdą na przedostatniej lokacie w tabeli z siedmioma „oczkami” na koncie po dziewięciu meczach.
Roleski Grupa Azoty Tarnów – UNI Opole 3:0 (25:22, 25:19, 25:18)
UNI: Makarowska-Kulej, Stronias (12), Pellegrino (6), Krajduba (7), Conceicao (10), Kecher (5), Adamek (libero) oraz Janicka i Sieradzka (2).