Jolanta Jasińska-Mrukot: Co nas czeka jesienią, bo docierające ostrzeżenia wirusologów o koinfekcjach brzmią obco i znów groźnie?
Dr Wiesława Błudzin: Jesień już mamy, a tak naprawdę do końca nikt nie wie, co będzie, bo z wirusami jest jak z pogodą. Mamy tylko prognozy skali zakażeń. Na razie nie mamy na naszym oddziale pacjentów z koinfekcjami. Była piękna pogoda, więc póki co powinno być dobrze…
Czym są koinfekcje i jak bardzo nam zagrażają?
– Koinfekcja to występujące jednocześnie dwie infekcje, dwoma wirusami. Obecnie mówi się o groźbie zarażenia wirusem SARS-COV-2 i wirusem grypy jednocześnie. Wtedy na pewno przebieg choroby może być dużo cięższy. Na dodatek pojawiły się nowe warianty wirusa SARS-COV-2, bo ten wirus jest zmienny. W takiej sytuacji najlepiej byłoby, gdybyśmy mieli szczepionki przeciw aktualnemu wariantowi.
O to jest trudno, czyli mamy zagrożenie podwójne?
– To wszystko zależy od organizmu danego człowieka, od tego ile ma lat, jakie ma choroby współistniejące. Jest takie powiedzenie, że każdy choruje tak, jak umie. Bardzo lubię to powiedzenie, bo jest mądre, chociaż początkowo wydaje się śmieszne. Tutaj chodzi o to, że każdy organizm broni się tak, jak potrafi. Jak nie ma odporności, to inny jest przebieg choroby, bardziej ciężki. W ogóle trudno nawet obserwować identyczny przebieg tej samej choroby u dwóch różnych osób. U jednej COVD-19 to będzie lekkie drapanie w gardle, z lekkim kaszlem, a u innej może być zapalenie płuc i dalsze tego, niebezpieczne konsekwencje.
Zawsze słyszałam, że wirusy się zwalczają, a w przypadku koinfekcji tak chyba nie jest?
– Zwykle tak jest, że jak jeden wirus człowieka zaatakuje, to blokuje dostęp innemu. Jednak to zależy od wielu czynników. Co do koinfekcji SARS-COV-2 i grypy, to jak już powiedziałam, u nas jeszcze jej nie spotkaliśmy, ale jesień dopiero się zaczęła, a potem będzie zima, więc zobaczymy. Natomiast wiele innych koinfekcji już spotkałam, na przykład HIV i HCV, albo HBV i HCV, czyli takie różne, jednoczesne wirusowe zapalenia wątroby. Nie zawsze więc jeden wirus blokuje drugiemu dostęp do tego samego organu.
To co się takiego stało, że te wirusy przestały się blokować, czy to świat się zmienił?
– Oczywiście, że świat się zmienia. Zmienia się nasz układ immunologiczny, tak, jak zmienia się klimat. Kiedyś nie było u nas cyklonów i tajfunów, a teraz są. Podobnie jest z ludźmi, z ich odpornością. Kiedy jako młody lekarz rozpoczynałam swoją karierę zawodową, to było bardzo dużo żółtaczek, czyli ostrych zapaleń wątroby. Teraz tego praktycznie nie ma, a to dlatego, że nasz układ immunologiczny się zmienił, uodpornił. Ale i wirusy się zmieniają, często się przystosowują i robią wszystko, żeby nasz organizm nie potrafił ich zwalczyć. Można powiedzieć, że obecnie w tym „wyścigu” wygrywamy, ludzie żyją dłużej.
Była piękna pogoda, idzie ochłodzenie, czy nie będzie „wylęgarnią” wirusów i infekcji?
– Nie. To dotyczy zmiennej pogody, takiej naprzemiennej, raz chłodnej i deszczowej, a zaraz dużo cieplejszej. Infekcjom sprzyja teraz bardziej to, że nie wychodzimy na spacery, siedzimy przed komputerem w zamkniętych, niewietrzonych pomieszczeniach. Ale jeśli już złapiemy infekcję, to siedźmy w domu, izolujmy się i nie narażajmy na zarażenie innych, zwłaszcza starszych osób. Kaszląc, wirusy „rozdaje” się innym. Młodzi pokaszlą i im przechodzi. Starsi mogą ciężko chorować. Dbajmy też o swoją odporność i zdrowy styl życia, przynajmniej o spacery. Dobrze jest mieć psa, bo ten zawsze zmusi do wyjścia. No i koniecznie trzeba się szczepić, przeciwko grypie i SARS-COV-2. Szczególnie starsi powinni o tym pamiętać.