Problemy, z jakimi muszą zmierzyć się dzieci autystyczne i ich rodzice w zwykłych szkołach, są niewyobrażalne. Dlatego muszą mieć swoją szkołę, a jak mówią, Opole jest jedynym dużym miastem w Polsce, gdzie takiej brakuje.
– Nie wszyscy są neuronormatywni i społeczeństwo jeszcze nie rozumie, z jakimi zderzamy się problemami, my, rodzice dzieci ze spektrum autyzmu – mówiła Agata Wyląg z Opola, matka 10-letniego chłopca, na śniadaniu w opolskiej kawiarni „Pod Arkadami”.
Szkoły masowe to nie placówki dla dzieci z autyzmem
Zorganizowały je matki dzieci ze spektrum autyzmu oraz Lewica Razem z Opola, na którym była obecna posłanka lewicy Marcelina Zawisza.
– Nasze dzieci chodzą do szkół masowych, ogólnodostępnych, a to nie są odpowiednie placówki dla naszych dzieci – podkreślały matki. – Dlatego skierowałyśmy list do prezydenta Opola, z wnioskiem o utworzenie takiej szkoły, pod którym podpisało się dwieście osób.
Jak mówią, zwykłe szkoły nie są dostosowane dla ich dzieci, a przede wszystkim, nauczycielom brakuje wiedzy na temat spektrum autyzmu.
– To powinno być zadanie samorządu, dlatego tworzymy grupę nacisku, żeby ta szkoła wreszcie powstała, bo Opole jest jedynym miastem, gdzie takiej szkoły nie ma – podkreśliła posłanka Marcelina Zawisza.
A problem nie zniknie, bo liczba rodzących się dzieci np. z zespołem Downa nie rośnie tak, jak liczba dzieci ze spektrum autyzmu. Kiedy matki pytały w Miejskim Centrum Wspomagania Edukacji w Opolu, w latach 2019-2020 wydało ono 166 orzeczeń z zespołem aspergera i spektrum autyzmu.
– Ale w latach 2021–2022 tych orzeczeń było już 237, więc nastąpił znaczny wzrost – mówi Marcelina Zawisza.
– Mój syn przez pewien czas nie miał psychologa, ani logopedy, ani integracji sensorycznej – skarżyła się jedna z matek. – A koszt takiej godzinnej terapii, to od 150 do 200 złotych, więc byłam zmuszona zrezygnować.
Szkoły specjalne nie są przygotowane
Jak się okazuje, nawet szkoły specjalne nie są przystosowane dla dzieci ze spektrum autyzmu. – Przez trzy lata walczyłam dla mojego dziecka o salę wyciszeni, zanim powstała – mówi Ewa Szybłowicz, mama 11-latka.
Nauczyciele i uczniowie w zwykłych szkołach nie wiedzą, że dziecko autystyczne się nie komunikuje, ale w jakiś sposób próbuje się skontaktować. Napotyka niezrozumienie i wtedy narasta w nim agresja i autoagresja.
– W szkole kazano mi podpisać oświadczenie, że kiedy nastąpi taka sytuacja, będą mogli zastosować wobec mojego dziecka tzw. środki przymusu bezpośredniego, czyli przetrzymywać je, obezwładniać – skarżyła się pani Agata. – A to jest stosowanie przemocy wobec tych dzieci. W szkołach nie rozumieją tego problemu, bo takie dziecko trzeba odizolować od pozostałych dzieci i dać mu przestrzeń do wyciszenia emocji.
A te dzieci mają zainteresowania i mogłyby się rozwijać, gdyby postępowano z nimi zwyczajnie. – Ja prywatnie zaprosiłam psychologa mojego dziecka do szkoły, żeby wytłumaczył nauczycielom, z czym zderzają się nasze dzieci – opowiadała jedna z matek.
– Matki zostały poinformowane w ratuszu, że mają sobie szukać źródła finansowania, więc umawiamy spotkania z ministerstwami i będziemy szukać tych pieniędzy nawet pod ziemią – podkreśla Marcelina Zawisza, posłanka Lewicy Razem. – Jednak nie może być tak, że Opole stać na stadion za ogromne pieniądze, a potem na jego utrzymanie, a jednocześnie spycha się odpowiedzialność na obywateli, mówiąc: to teraz znajdźcie sobie pieniądze na szkołę, która dla samorządu powinna być priorytetem.
Na spotkaniu pojawił się Natan, maturzysta mierzący się z autyzmem w stopniu lekkim.
– Gdyby wcześniej postawiono mi diagnozę i byli specjaliści, byłoby mi o wiele łatwiej w życiu – podkreślił.
