Izotopowy portret naszych przodków
– Przykładem metoda związana z pobieraniem DNA i izotopami strontu może pokazać, skąd dana osoba dotarła w miejsce, gdzie znaleziono jej kości. Dzięki badaniom DNA można także określić stopień pokrewieństwa, choroby, predyspozycje do różnych przypadłości, które miały wpływ na życie i śmierć tej osoby. Archeologom pomagają izotopy tlenu, związki chemiczne, które absorbujemy jedząc, pijąc i żyjąc w danym środowisku – opisuje.
– To wszystko pozostaje w kościach – mówi archeolożka. – A rodzaj izotopu jest charakterystyczny dla danego terenu. Na tej podstawie nawet po wielu stuleciach da się określić miejsce pochodzenia i życia człowieka, którego szczątki badamy. Bez najnowszych zdobyczy techniki wydobywanie wiedzy o przeszłości byłoby w takim stopniu niemożliwe.
Dzięki izotopom można również określić, jak odżywiali się nasi przodkowie. Najczęściej była to dieta zwierzęca, ponieważ ich praca wymagała ogromnego wysiłku. Należy jednak rozgraniczyć to, że nie wszyscy mogli sobie na to pozwolić.
– Nie wszyscy odżywiali się jednakowo, bo dieta była uzależniona od terenu, gdzie kto mieszkał i w jakiej grupie społecznej się urodził – precyzuje archeolożka.
To oznacza, że można również ustalić, czy ktoś był zamożny, czy biedny.
Satelity, drony i druk 3D
Archeologia wykorzystuje najnowocześniejszy sprzęt i korzysta z dorobku wielu dyscyplin naukowych, m.in. antropologii, genetyki, paleopatologii (bada zmiany w kościach m.in. powstałe w wyniku chorób czy wykonywanego zawodu), palinologii (odczytywanie istniejących roślin), geologii oraz archeozoologii (bada zwierzęta towarzyszące człowiekowi).
– Jeśli chodzi o sprzęt, to korzystamy z ramion skanujących, dronów, satelitów, skanerów 3D – opowiada dr Magdalena Przysiężna-Pizarska. – Przekazują nam obraz, a to pozwala udokumentować badaną przestrzeń, przerabiając w formę cyfrową. Otrzymujemy wychodzący ze skanera, drukarki 3D obraz trójwymiarowy. Tak powstaje cała przestrzeń kościoła, czy katedry w mniejszej wersji, którą obecnie badamy.
Skany pozwalają także zrekonstruować twarz osoby sprzed wieków. W wersji 3D, mając do dyspozycji czaszkę, albo pokazać przyczynę zgonu, jeśli śmierć nastąpiła w wyniku morderstwa.
– Odkopany materiał archeologiczny poddajemy analizom i możemy zrekonstruować uszkodzenia ciała i pokazać, jaki przedmiot mógł je spowodować – wyjaśnia archeolożka.
Natomiast odkrywanie tego, co znajduje pod ziemią, odbywa się przy zastosowaniu georadaru, który w archeologii nowością już nie jest. To urządzenie przypominające wózek, który ciągnie się po powierzchni, a badacz ma przed sobą monitor komputera, pokazujący pewne anomalie.
– Georadar wysyła impulsy do wnętrza badanej ziemi, do określonej głębokości – tłumaczy dr Magdalena Przysiężna-Pizarska. – Jeśli napotykają grób lub mur, albo trafiają na wolną przestrzeń, impulsy odbijają się, wracają i pokazują tzw. anomalię. Dla nas to sygnał, że coś tam jest i badacze interpretują to w określony sposób.
Ta metoda została m.in. użyta w 2016 roku w katedrze opolskiej. Tak cały dostępny teren (oprócz tego pod ławkami) został zeskanowany georadarem.