„Ani Jednej Więcej!” w Opolu. Protest po śmierci 33-letniej Doroty
Agnieszka, Ania, Dominika, Izabela i ostatnio Dorota – to młode kobiety w ciąży, którym nie udzielając medycznej pomocy pozwolono umrzeć w szpitalach. Przez zaostrzone przez PiS prawo aborcyjne oraz oportunizm lekarzy. To znane przypadki, a o ilu nie wiemy?
– To przez trybunał Julii Przyłębskiej serca tych kobiet przestały bić – mówiła Małgorzata Besz-Janicka, szefowa opolskiego KOD, który zorganizował manifestację „Ani Jednej Więcej!” w Opolu.
– Agnieszka z Częstochowy osierociła trójkę dzieci. Była w ciąży bliźniaczej. Lekarze ryzykowali jej zdrowiem i życiem, bo liczyli na uratowanie drugiego płodu. Marta była w dwudziestym tygodniu ciąży. 33-letnia Dorota nie miała prawa decydować o swoim życiu i zdrowiu, bo o jej życiu decydowali politycy – wyliczała.
Podczas demonstracji zwrócono uwagę, że sędziowie stawiając opór władzy PiS wykazują się odwagą, narażając swoje kariery. A lekarze ginekolodzy nie mają odwagi. Pod ich adresem padło wiele gorzkich słów.
– Lekarze, dlaczego nasze życie przedkładacie nad uszkodzone płody? Dlaczego boicie się wykonywać swojego zawodu? – grzmiała jedna z demonstrantek.
Kobiety podczas demonstracji domagały się dostępu do powszechnej antykoncepcji, edukacji seksualnej i powszechnej opieki okołoporodowej.
– Pomysł rejestracji ciąż to faszyzm – powiedziała „O!Polskiej” pani Jolanta, która na demonstrację przyszła z synową Patrycją.
– Poniechanie kompromisu aborcyjnego prowadzi do podziemia aborcyjnego. Przecież kobiety, które mają pieniądze, zawsze sobie poradzą – stwierdziła.
„Precz z mordercami kobiet!” – skandowali manifestanci.
Mec. Jacek Różycki: Oby to się już nigdy więcej nie wydarzyło!
– Wspieram was, dziewczyny, w tej walce. Jednocześnie przestrzegam, by nie generalizować, że wszyscy lekarze to potwory – studził emocje mecenas Jacek Różycki.
– Oburza mnie to, że w szpitalu umiera kobieta, która wcale umierać nie musiała. Trafiła tam, żeby pomóc jej ratować życie. I nie wyszła stamtąd. Oby to się już nigdy więcej nie wydarzyło! Dlatego idźcie wszyscy na wybory, bo to trzeba absolutnie zmienić – apelował.
Pod opolską Nike był „las” parasoli. Padał deszcz, tak, jak wtedy, kiedy po raz pierwszy kobiety z czarnymi parasolami wyszły na ulice w całej Polsce.
– To nie jest wyłącznie sprawa kobiet, to sprawa nas wszystkich. To sprawa naszych rodzin, całego naszego społeczeństwa! – grzmiał starszy mężczyzna podczas demonstracji.