Afera w WiK Opole. Jest plan na spłacenie PFR
PFR objął 25 proc. udziałów Opola w WiK w grudniu 2019 roku. Miasto otrzymało za nie 100 mln zł, które przeznaczyło na budowę nowego stadionu. Z umowy wynika, że spółka będzie spłacać to zobowiązanie do 2039 roku, regularnie odkupując od niej udziały miasta. Wedle ostatnich szacunków operacja ta kosztowałaby ostatecznie około 130 mln zł.
Paweł Kawecki, członek zarządu WiK Opole, już ponad miesiąc temu przyznał, że spółka analizowała kwestię tego, ile kosztuje ją spłata zobowiązań wobec PFR przy obecnym poziomie stóp procentowych, a ile by ją kosztowało zaciągnięcie kredytu na podobną kwotę. Przekonywał, że spółka mogłaby na tym drugim rozwiązaniu zaoszczędzić. Zaznaczał, że spółka zwróciła się też do WiK z wnioskiem o obniżenie pewnych wskaźników, które mogłyby jej dać kilka milionów złotych oszczędności.
– Nie doczekaliśmy się odpowiedzi – przyznaje Paweł Kawecki w rozmowie z „Opolską”. – Równolegle przeprowadziliśmy rozeznanie rynku kredytowego. Z analiz wynika, że po zaciągnięciu kredytu na kwotę potrzebną do spłacenia zobowiązań wobec PRF spółka mogłaby mieć oszczędności na poziomie nawet 360 tys. zł rocznie. Przemnożenie tego przez liczbę lat, jaka nam została do spłacenia PRF, daje pokaźną sumę ponad 6 mln zł – wskazuje.
Afera w WiK Opole. Skutek nie tylko ekonomiczny
Inicjatywa ta ma być opiniowana na środowym posiedzeniu rady nadzorczej WiK. Paweł Kawecki podkreśla, że przemawiają za nią przede wszystkim względy ekonomiczne. Kolejnym krokiem byłoby ogłoszenie przetargu na udzielenie spółce pokaźnego kredytu.
Ale spłata zobowiązań wobec PFR przyniosłaby też jeszcze jeden skutek. Równałaby się usunięciu z rady przedstawiciela funduszu. To ma znaczenie o tyle, że to właśnie reprezentant PFR za sprawą „złotego głosu” (w tym przypadku chodzi o konieczność wyrażenia zgody na zmianę składu zarządu) blokował do tej pory pozbawienie Ireneusza Jakiego funkcji prezesa spółki.
Ostatnie głosowanie w tej sprawie odbyło się 7 listopada. Anna Habzda, przewodnicząca rady, podkreślała, że Ireneusz Jaki stracił funkcję prezesa skutecznie. I to pomimo tego, że przedstawiciel PRF wyraził głośny sprzeciw. Potem zarówno on, jak i sam fundusz złożyli wnioski o zabezpieczenie uchwał odwołujących Ireneusza Jakiego z funkcji prezesa oraz powołujących do tej roli Pawła Kaweckiego. Sąd zabezpieczył obie uchwały, dzięki czemu Ireneusz Jaki wrócił do pracy w minionym tygodniu.
Wiele wskazuje na to, że wkrótce znów czeka go przerwa w pracy. W planie posiedzenia rady jest bowiem głosowanie nad odwołaniem Ireneusza Jakiego z funkcji prezesa. W razie niepowodzenia, rada mała głosować nad jego zawieszeniem.
Nowy list otwarty. Pismo do Jarosława Kaczyńskiego ws. Ireneusza Jakiego
W przededniu tego posiedzenia trafił do niej oraz do mediów kolejny list otwarty. Tym razem jego autorami mają być osoby z kadry kierowniczej WiK Opole. Wśród adresatów znaleźli się premier Mateusz Morawiecki oraz Jarosław Kaczyński, prezes PiS.
Autorzy przypomnieli w nim o raportach PIP i niezależnej komisji, które wskazały, że Ireneusz Jaki mógł się dopuszczać mobbingu. Opisali negatywne skutki zdrowotne, jakich doświadczają pracownicy po jego powrocie do pracy. Wskazali też, że w obliczu jego kolejnego powrotu do spółki sporo osób zajmujących kluczowe stanowiska udało się albo na pracę zdalną, albo przebywa na zwolnieniach chorobowych.
Dociekają również dlaczego PFR broni Ireneusza Jakiego i nie wsłuchuje się w głos pracowników, którzy wielokrotnie sygnalizowali, że nie wyobrażają sobie dalszej współpracy. Zapowiedzieli też, że jego dalsza obecność w firmie może zaowocować masowymi wypowiedzeniami ze strony doświadczonych pracowników.
Zwróciliśmy się do Ireneusza Jakiego o odniesienie do kwestii poruszonych w liście otwartym. Poprosiliśmy także o ocenę tego, że rada ma po raz kolejny głosować na jego odwołaniem z fotela prezesa bądź zawieszeniem w tej funkcji. Nie doczekaliśmy się odpowiedzi.