Ireneusz Jaki wrócił do pracy w spółce na początku grudnia. Umożliwiło mu to zabezpieczenie przez sąd uchwały w sprawie jego odwołania, podjętej przez radę w dniu 7 listopada. Sąd uczynił to na wniosek Polskiego Funduszu Rozwoju oraz jego przedstawiciela w radzie.
Fundusz argumentował, że Ireneusz Jaki został wtedy odwołany z funkcji prezesa, choć jego przedstawiciel głosował przeciw. Co jest istotne o tyle, że reprezentant PFR w radzie ma „złoty głos”. I dlatego bez jego zgody nie można nikogo odwołać z zarządu WiK.
Rada nadzorcza WiK Opole nie uznała usprawiedliwienia prezesa
Wiadomym było, że jak tylko Ireneusz Jaki wróci do pracy, rada nadzorcza wróci do tematu jego odwołania bądź zawieszenia. Uchwały w tej sprawie znalazły się w programie posiedzenia w dniu 14 grudnia.
Anna Habzda w oświadczeniu przesłanym do mediów w wskazuje, że przed podjęciem decyzji rada zaprosiła wszystkich członków zarządu na rozmowę na temat aktualnej sytuacji w spółce. Wtedy pracownica biura zarządu dostarczyła pismo Ireneusza Jakiego. Swoją nieobecność tłumaczył wezwaniem do sądu w Opolu.
Przewodnicząca rady nadzorczej WiK Opole informuje, że rada nie uznała tego usprawiedliwienia. Wśród przyczyn wskazuje fakt, że członkowie zarządu byli dwukrotnie informowani o zaproszeniu na posiedzenie rady.
– Sąd wezwał pana Ireneusza Jakiego na godz. 10.30, a posiedzenie rady rozpoczęło się o godz. 8.30 – mówi.
Anna Habzda informuje, że w tej sytuacji posiedzenie rady wstrzymano do 22 grudnia, do godz. 8.15. Ireneusz Jaki będzie na nie zaproszony. W oświadczeniu czytamy, że rada będzie chciała m.in. zapoznać się ze stanowiskiem prezesa w temacie „zachowań mających znamiona mobbingu i dyskryminacji”.
WiK weźmie kredyt, by spłacić Polski Fundusz Rozwoju?
W programie posiedzenia rady był też temat zaciągnięcia przez spółkę kredytu. Pieniądze te mają być przeznaczone na pełną spłatę zobowiązań, jakie WiK Opole ma wobec Polskiego Funduszu Rozwoju. Gdyby do tego doszło, PFR straciłby swojego reprezentanta w radzie nadzorczej, blokującego do tej pory próby odwołania Ireneusza Jakiego ze stanowiska.
Przy czym w dyskusji na ten temat kwestia otwarcia drogi do pozbawienia Ireneusza Jakiego funkcji prezesa prezentowana jest jako dodatkowy atut tego rozwiązania. Przemawiać mają za nim przede wszystkim względy ekonomiczne.
Paweł Kawecki, członek zarządu WiK, w rozmowie z „Opolską” wskazał, że firma mogłaby uzyskać kredyt na warunkach korzystniejszych, niż te w PRF.
– Spółka mogłaby mieć oszczędności na poziomie nawet 360 tys. zł rocznie. Przemnożenie tego przez liczbę lat, jaka nam została do spłacenia PRF [do 2039 roku – dop. red.], daje pokaźną sumę ponad 6 mln zł – powiedział.
Rada nie zaopiniowała jeszcze tej inicjatywy. – Temat jest przedmiotem analiz – mówi Anna Habzda.